Żaba ogromna, nadrożna, większa o wiele rzędów wielkości. Ropuchowata, cesarska, niewzruszona, z krostami.
Przygoda odbyła się pod Mławą, w miejscu o bardzo obiecującej nazwie Uniszki-Cegielnia.
Zatrzymaliśmy się na krzyżówce, bo żaba tarasowała całą drogę, poza tym chcieliśmy spytać o cegielnię.
- Dzień dobry, gdzie tu jest cegielnia?
- To jest cegielnia.
- Tak, ale, w którym miejscu?
- No tutaj. Jesteście w cegielni - w Uniszkach.
- Czyli tu w ogóle nie ma cegielni? To po co ta nazwa?
- A bo ja wiem?
- I tam, gdzie pani właśnie idzie, na pewno nie ma cegielni?
- Nie ma.
- A tam, jak skręcimy w lewo, co jest?
- Ubojnia drobiu.
- ... To może w pobliżu jest jakaś cegielnia?
- Jest w Mławie.
- Super! W którym miejscu?
- Na cegielni.
- ...?
- Ulica tak się nazywa: Cegielnia. Mogę wam narysować mapę.
- Dziękujemy, już mamy mapę. Dziękujemy za pomoc! Wszystkiego dobrego!
- Nawzajem.
***
Żaba oddaliła się mozolnie w swoją stronę, zaś my - naszym wozem transmisyjnym - w kierunku Mławy.
I to stamtąd właśnie nadejdą najbliższe transmisje w temacie cegieł.
Stej szarp!
Co tu wpadnę, to widzę koleżanki z poprzedniej pracy.
OdpowiedzUsuńZnam kogoś kto interesuje się żabami lub interesował. Trzeba żaby też szanować, a ostatnio w jednym newsie (?) politycznym temat zobrazowali wrzucaniem żaby gdzieś tam (nie wspominam szczegółów) w każdym razie dla żaby nie było to przyjemne doświadczenie a raczej graniczne. Ciekawe dlaczego wybrali akurat żabę do obrazowania okropieństw, jakby żaba to był kawałek drewna. Nie wiem dlaczego tak jest skąd taka wyobrażnia dziennikarza, albo czegoś nie doczytałem.
OdpowiedzUsuń