z niesamowicie ekspresyjnego rozdziału poświęconego Woli. No bo tyle się mówi o tych wolskich wariatkach — że było ich miliony, że to był niesamowity widok przy wjeździe do Warszawy od zachodu, że wolscy młynarze to były barwne persony, itede, itepe.
Poza Niemcami powyżej, chiba nikt nigdy nie zrobił wizualizacji tego zjawiska.
Widok faktycznie musiał być imponujący. (Zakładam, przy niemieckiej skrupulatności, że odnotowany jest każdy wiatrak). Niestety widok szybko się zdezaktualizował: wiatraki spalili wycofywujący się Rosjanie.
I to by było na tyle.
__________________________ pauza
:) ... gdyby nie to, że urząd dz. Wola chciał postawić taki wiatrak w parku Sowińskiego.
Cel był szczytny i słuszny: wiatrak jako pomnik wiatraka symbolizujący Wolę. Abstrachując od widoku z mapy to przecież przetrwało tutaj wiele śladów po młynarskiej przeszłości, chociażby w nazwach (Żytnia, Młynarska, rondo wolnego Tybetu) lub w ogromnie rozwiniętej populacji gołębi. Brakowało tylko prostego symbolu, który by te wszystkie ślady podsumował i historycznie, i formalnie. Postawienie na Woli autentycznego "koźlaka" było faktycznie fajnym pomysłem.
Niestety wyszło tak jak zwykle: Wiatrak z Woli jak Moulin Rouge?
Oprócz tak jak zwykłości, w powyższym artykule niesamowite są sumy, ktore tam fruwają. To jakiś wyższy pułap wtajemniczenia na linii: parę desek
z belką w środku — a — Kto za to płaci? Pan płaci, pani płaci (etc.).
Dla przypomnienia, budowa wiatraka wygląda następująco:
ryc. podebrana stąd.
Nie wiem, może urząd Woli chce przy okazji odtworzyć jakiegoś
XIX-wiecznego budowniczego wiatraków? i ta kasa idzie na tajne laboratorium genetyczne w piwnicach urzędu?
Nie lepiej byłoby zakończyć całą tą farsę (ale teraz to nie ja to mówię, ja tylko powtarzam, co usłyszałem wśrod społeczeństwa) i zrekonstruować koźlaka
z zapałek? Byłoby po taniości, efektownie i od razu każdy wiedziałby, że to wiatrak, bo u każdego taki sam w mniejszej skali stoi na telewizorze (lub stał — te nowoczesne telewizory są niestety niestawialne).
I jeszcze, w szczęśliwym finale — bo itak już mi się roztyradowało — zaprezentuję oficjalne logo urzędu dzielnicy Wola.
Symbolem dzielnicy jest zarys jej granic. W sumie to genialne rozwiązanie. Rewolucyjne wręcz.
Przecież każdy mieszkaniec Woli już od urodzenia nosi ten kontur w sercu. Spytasz tutaj kogokolwiek z czym mu się kojarzy jego dzielnica, to wyjmie flamaster i w sekundę machnie odpowiedź rysując ową piękną i syntetyczną formę.
Szkoda, że nie wpisano w nią mapy ulic, komunikacji i sklepów nocnych
a całą przestrzeń zamalowała nazwa z małej litery fancy fontem. Takie logo byłoby wtedy bardzo praktyczne i spełniało rolę edukacyjną utrwalania syntezy u przyjezdnych.
Pozostaje jednak pytanie dlaczego namolawali mapkę konturową a nie wiatrak? Wiem, wiem... - wiatrak ma skomplikowany kształt i żadnej syntezy nie dałoby się z tego wycisnąć, na logo się nie nadaje. Ale byłoby to historycznie i symbolicznie uzasadnione (i by nie trzeba było przerabiać znaku w momencie gdy kontur Woli popłynie Górczewską lub Połczyńską
na zachód).
Niestety nie mam szansy zmierzyć podpisa autora, bo jego nazwisko pozostaje pilnie strzeżoną tajemnicą urzędu. Poza tem, autor raczej nie podpisuje loga (poza A. Pągowski ©, oczywiście ;).
Podejrzewam, że cała sytuacja z projektowaniem tego znaku, mogła wyglądać tak: burza rozumów w urzędzie, eureka! (zróbmy kontur!), zakup grafika (zrób pan kontur! Artystycznie wyżyje się pan malując literki), modyfikacja literek (Co takie małe? Literki mają być większe!), burza muzgów, akceptacja, dostawienie w łordzie jeszcze więcej i jeszcze większych literek w ramach obowiązków służbowych któregoś z urzędników, gratulacje, uściski, premia itp.
Mówię tak, bo kiedyś rozmawiałem z jednym grafikiem i on mówił mi, że tak to zazwyczaj wygląda, że to nie on, ale to oni.
A wczoraj rozmawiałem z bezdomnym Olkiem dowiedziawszy się następujących ciekawostek z tamtego świata:
a. Bezdomny może ubiegać się o pomoc z Opieki Społecznej, pod warunkiem, że posiada meldunek.
b. Noc w schronisku kosztuje bezdomnego 5 zł.
c. W jedynym wolskim kościele otwartym w nocy dla bezdomnych, na Deotymy, można spać pod warunkiem, że się nie zaśnie - jak się zaśnie, to się wylatuje. Od niezasypiania jest tam specjalny kapo.
I to tyle w tematach to i tamto.
Niech zrobią biurowiec lub centrum handlowe "Wiatrak Residence". Zaprojektuje Kuryłowicz, pomaluje Pągowski a rzeźbę na froncie postawi Renes.
OdpowiedzUsuńPomysł z oryginalnym wariatkiem jest naprawdę elegancki. Może kiedyś jednak się uda..
OdpowiedzUsuń(np. gdy po wojne nr 3 lub innym doomsdeju ludzkość się odrodzi i po przejściu całego cyklu postępu jeszcze raz odrodzą się także młynarze i wiatraki na Woli).
W w ogóle to najfajniej byłoby, gdyby stał na czubku górki na Moczydle a nie pętał się po jakiś parkach. To byłby prawdziwy symbol!
"z oryginalnym wariatkiem " - bardzo mi się to spodobało :-))))))))
OdpowiedzUsuńJa bym zburzył budynek, w którym mieści się obecnie Poczta Polska© i tam postawił wiatrak. Przodem do Płockiej, żeby mi naprzeciwko chałupę w lato ochładzał.
OdpowiedzUsuńCzyli Pan Te to bliski sąsiad? :D Fajnie! będę miał od kogo pożyczać fajki mejlem ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, że poczcie na Wolskiej należy się wiatrak. Może wyrawałby te panie co chowają się po okienkach z minionej epoki. Ale to i tak nic, przy Społem na Płockiej..
A co sądzicie o takim wiatraku?
OdpowiedzUsuńhttp://www.wolskieregionalia.waw.pl/index.html
Pozdrawiam
Ewa Kasperska
Np. ja sądzę, że bardzo ładny, ale trochę za dokładny jako logo
OdpowiedzUsuńi w rewanżu ukłaniam stronę regionalną ;)
Miala być duża saga o wiatrakach, ale ciągle nie może się zemleć.
BTW, czy BP Wola coś wie o losach koźlaka, co to miał być i go nie ma?