DZIAŁ SPRAWOZDAWCZOŚCI.
Z okazji listopada i przywołanej przedwczoraj dni temu Nabateryjki wychylimy się śmiało w emocjonującą wycieczkę w dzielnicę za torami do Wiednia — w Ochotę.
Dość trudny będzie tylko sam początek — moment przejścia tunelu gazującego (2 minuty) i Ronda Zesłańców Syberyjskich (45 min.). Reszta to już przysłowiowa pryszcza z masłem. *
Po dokonaniu powyższych trudności śmiało wkraczamy w Aleję Bohaterów Września, mijamy plac budowy Ośrodka Kultury Muzułmańskiej (1 min.
+ 2 min. na konsumpcję ekumenicznego hasła) i już po chwili patrzymy
w kamienicę nr 19 (1 min.) — potencjalną ofiarę obiektywu faszystowskiego najeźdźcy ze zdjęcia "Warschau West".
_______________________
* Można także przejść tunelem pod Zachodnią, ale ze względu na obecne tam stałe zagrożenie bakteryjno-mykologiczne należy traktować ten wariant jako ostateczność.
** Alternatywy opis połączenia: łączą się Bohaterzy z Bitwą Warszawską 1920.
DZIAŁ LIKWIDACYJNY.
Teren w rejonie Bohaterów Września, ulicy Żwirowej i Na Bateryjce swoją specyfiką, i tajemniczym, pierwotnym klimatem dorównuje niemalże temu czym można się odurzyć pielgrzymując na Odolany, Kozią Górkę, czy w rejony obwodowe. Jest kwintesencją postkolejowej apokalipsy w miniaturce. Właśnie z racji maciupkiej przestrzeni, dodatkowo dorżniętej od zachodu Blumiastem, nie ma tam takiego rozmachu jak na bliźniaczych terenach po drugiej stronie torów. Stare podkłady już tu się nie wonią *, elektrowozy nie wymiatają z szyn roztargnionych miłośników kolei **, ale ten wyjątkowy, narkotyczny zapach czasów odległych, parowozów dymiących i ludzi zaprzeszłych — jak najbardziej (co najmniej 300 minut).
Domki na baterie: powyżej w 1995 r. i dwa wczorajsze.
Nabateryjka to 200 metrów polnej drogi i kilka czegoś na kształt domów. Tylko dwa z nich są przedwojenne: narożna ruina nr 2 i dom
pod 10-ką (najbardziej zadbany i sympatycznie uczłowieczony). Na wojnie straciły dachy i tzw. wyposażenie wnętrz, pozostały tylko wypalone mury. Ogień jest dość powszechnie występującym żywiołem a podczas wojny upowszechnia się on
w szczególności***.
W 1939 r. pod 10-tką było stanowisko naszego ckm-u. Nacierających wzdłuż Al. Jerozolimskich faszystów siekliśmy długo i tysiącami do czasu.. gdy Niemce nie zaszły naszych żołnierzy od tyłu (od Bema) i bohaterska załoga obrońców domu nr 10 została wzięta do niewoli.
Na krótko, bo parę chwil później Niemcy zmodyfikowali koncepcję
i postawili jeńców pod murem. Dla towarzystwa spędzili jeszcze kilkunastu mieszkańców okolicznych ulic. Wszystkich rozstrzelali.
Powiernikiem tego ponurego epizodu jest właściciel domu nr 10 — pan W.
Przy odrobinie szczęścia, jeśli umiemy i lubimy patrzeć, możemy zobaczyć od niego tą opowieść osobiście (co najmniej 300 min.).
Przez 5 kolejnych lat Niemce udoskonalali przytoczone powyżej techniki sztuki wojowania. Np. największym postrachem okolicy był bahnschutz
o ksywie "Panienka" (Karl Schmalz), dowódca posterunku policji kolejowej na Dw. Zachodnim. Specjalizował się w polowaniu na kradnących węgiel z wagonów. Ponieważ tym zajęciem trudnili się tutaj niemalże wszyscy, faszystowska "Panienka" miała na sumieniu wiele istnień.
Karierę Szmalca zakończyli czyściciele z Kedywu: na początku marca '44 zdezintegrowali go pozytywnie i efektownie w miejscu pracy ****.
Szkoda tylko, że tak późno zeszmelcowano feldfebla Szmalca..
Fakty zwiazne z wojną nr dwa są gruntownie i szczegółowo opisane. Można dowiedzieć się dużo na ten temat z lektur szkolnych, lektur wspomnień, rozmów z pradziadem etc., także nie odbiegajmy nadto od naszej marszruty. Wróćmy na szlak, i — na chwilę — do teraźniejszości.
_______________________
* Są tłamszone przez spaliny z Alej, no i oczywiście przez dymy okolicznych
papierosów.
** "Tory to nie promenada" — jak mawia kumpel Zenek, maszynista-emeryt
z pokaźną kolekcją gapowiczów zabieranych na maskę elektrowozu.
*** W czasach pokoju, kult ognia niezmordowanie krzewią rodzimi projektanci obrazków na pudełkach zapałek. W lecie zapałki miały okładkę zatytułowaną "Lato", z krotochwilnem rysunkiem stóp wystających z płonącego namiotu, zaś obecnie na topie jest pudełko bez namiotu, bez nóg i bez tytułu, ale ze względu na ponadnormatywną ilość płomieni fabryka zapałek powinna zatytułować tą serię "Piekło".
**** Przebieg tej akcji skamerował Janusz Morgenstern w 2. części "Kolumbów"
z '70 roku (w "Żegnaj Baśka").
Za to instrukcją obrabiania węglarek rozpoczyna się arcydzielne "Pokolenie" (1954).
WSTĄPIŁEM NA DZIAŁO...
.. grzmiał, donosił Adam Wieszcz.
Nadszedł czas na dokładne wejście w patrzenie w na Na Bateryjkę.
Po krótkiej chwili analizy całości tekstu wieszczywiersza i po odpoczynku w teraźniejszości (pełny kwadrans 15-minutowy) przenosimy się ze naszym spacerem w część centralną baterii, tam gdzie plus ściera się z minusem *
a z nagromadzonej się wtedy energii powstają czasoprzestrzenne turbulencje, zaś w umysłach czołowych varsanazistów epoki internetu otwierają się dziury czarne.
Wejdźmy zatem w samo jądro — tam gdzie w proch prochem wybuchł Ordon Julian Konstanty, etatowy podporucznik artylerii lekkiej Królestwa Polskiego i tam gdzie kilka chwil później — nim na ziemię dotarły cząsteczki Wielkiego Wybuchu (poniżej 0,001 sek.) — z prochu tego powstał nadporucznik, Nadjulian, etatowy celebryta historii Polski kalibru ciężkiego. Mistrz w sztuce kamuflażu.
Mason i Polak.
_______________________
* Plus to Aleje J., minus Al. B.W. (lub odwrotnie, zależnie od preferowanej orientacji)
[Depesza z kabiny pilota]
Jeśli ktoś z użytkowników wycieczki czuje się teraz lekko zagubiony, zboczony ze ścieżki lub oszołomiony potokiem słów, porządkujemy:
a. akcja: Na Bateryjce, Ochota, Warszawa, Ziemia.
b. bohaterowie: Ordon., Września
c. czas akcji: listopad, rok 2010, rok 1831.
Znajdujemy się wewnątrz Klubu 54 **.
Innosłowem: SIEDZIMY JUŻ W TEJ REDUCIE PO USZY!
_______________________
** Niestety jest to lokal dla niepalących wędrujących. Cóż poradzić? takie czasy.. Poza tym duchowy patron tego miejsca — Ordon Julian K. — był zapiekłym wrogiem tytoniu. Kiedyś sam palił nałogowo, ale od 6 września 1831 roku i wybuchu w prochowni nie zapalił już ani jednego papierosa.
****
Czas antenowy dobiega końca. Redakcja musi się teraz zająć tzw. sprawami.
Dalszy ciąg ekspedycji powróci kiedy indziej lub (tradycyjnie) nie powróci
w ogóle.
Tak, czy inaczej planowane jest jeszcze więcej prawdy, odniesień, myśliników, dygresji, didaskalii, "brania w klamerki", itd.!
Planowane jest także przywrócenie o d p o w i e d n i c h p r o p o r c j i ...
W programie przewidziany jest również pierwszy w kraju pokaz fabryki miotania flegmy w kierunku varsavianistów, zaś specjalnie pod kątem anonimowych komentatorów (typ Anita) odbędą się pokazy lania żółci, woltyżerki zawiści i żonglowania zazdrością.
Spokojnie.. — nie zapomnimy także o konkursie mierzenia podpisów autora! Czyż to nie cudownie? :D
Przez cały czas otwarty będzie polowy bufet, będą serwowane posiłki regeneracyjne (kawałki świeżej cegły okraszone delikatną posypką ceramiki Dziewulskiego, dreny a la Roniker w ciepłej polewie majolikowej zakładów Asterbluma i wiele, wiele innych). Wszystkie ingredienty pochodzą z najlepszych, starannie wyselekcjonowanych, glinianek okolic Warszawy!
o celnym miotaniu flegmy. Wuuala!
wzorowa opowieść o ulubionym turystycznie rejonie.
OdpowiedzUsuńtak, Smutne Miasto - nie mogło być lepszej nazwy tu dla centrum handlowego.
Nic nie zrozumiałem, ale ciekawe było ;)
OdpowiedzUsuńTu nie ma nic do rozumienia, chodziło tylko o obrazki i mapkę ;-)
OdpowiedzUsuńDrogi Ajem Aju, spróbuję Ci to naświetlić jeszcze raz, jak tylko najlepiej potrafię.
Otóż... z okazji listopada i przywołanej przedwczoraj dni temu Nabateryjki wychylimy się śmiało w emocjonującą wycieczkę w dzielnicę za torami do Wiednia — w Ochotę.
Dość trudny będzie tylko sam początek — moment przejścia tunelu gazującego (2 minuty) i Ronda Zesłańców Syberyjskich (45 min.). Reszta to już przysłowiowa pryszcza z masłem. *
Po dokonaniu powyższych trudności śmiało wkraczamy w Aleję Bohaterów Września, mijamy plac budowy Ośrodka Kultury Muzułmańskiej (1 min. + 2 min. na konsumpcję ekumenicznego hasła) i już po chwili patrzymy w kamienicę nr 19 (1 min.) — potencjalną ofiarę obiektywu faszystowskiego najeźdźcy ze zdjęcia "Warschau West".
Dochodzimy do wniosku (20 sek.), iż faktycznie to owa kamienica występuje w kadrze; odgrywa rolę drugoplanową, nawet nie załapała się na odpowiednią przysłonę, ale zawsze. — To ta z prawej strony okupowanego zdjęcia — najwyższa i najniewyraźniejsza. Co prawda w tamtych czasach nie stała jeszcze w żadnej alei, Bohaterów Września tym bardziej, lecz na ul. Bema. Nieżyjący generał przebiegał wtedy dystans od Wolskiej aż do Opaczewskiej. Kamieniczka jasna (już nie istniejąca, z lewej) stała przy dość efemerycznej ul. Józefa Szujskiego (na króciutkim odcinku łączącym Bohaterów z Zesłańcami **; nieco dalej — przy Szczęśliwickiej — równie krótki Szujski odradza się ponownie).
_______________________
* Można także przejść tunelem pod Zachodnią, ale ze względu na obecne tam stałe zagrożenie bakteryjno-mykologiczne należy traktować ten wariant jako ostateczność.
** Alternatywy opis połączenia: łączą się Bohaterzy z Bitwą Warszawską 1920.
Teren w rejonie Bohaterów Września, ulicy Żwirowej i Na Bateryjce swoją specyfiką, i tajemniczym, pierwotnym klimatem dorównuje niemalże temu czym można się odurzyć pielgrzymując na Odolany, Kozią Górkę, czy w rejony obwodowe. Jest kwintensencją postkolejowej apokalipsy w miniaturce. Właśnie z racji maciupkiej przestrzeni, dodatkowo dorżniętej od zachodu Blumiastem, nie ma tam takiego rozmachu jak na bliżniaczych terenach po drugiej stronie torów. Stare podkłady już tu się nie wonią *, elektowozy nie wymiatają z szyn roztargnionych miłośników kolei **, ale ten wyjątkowy, narkotyczny zapach czasów odległych, parowozow dymiących i ludzi zaprzeszłych — jak najbardziej (co najmniej 300 minut).
Nabateryjka to 200 metrów polnej drogi i kilka czegoś na kształt domów. Tylko dwa z nich
są przedwojenne: narożna ruina nr 2 i dom
pod 10-ką (najbardziej zadbany i sympatycznie uczłowieczony). Na wojnie straciły dachy i tzw. wyposażenie wnętrz, pozostały tylko wypalone mury. Ogień jest dość powszechnie występującym żywiołem a podczas wojny upowszechnia się on
w szczególności ***.
W 1939 r. pod 10-tką było stanowisko naszego ckm-u. Nacierających wzdłuż Al. Jerozolimskich faszystów siekliśmy długo i tysiącami do czasu.. gdy Niemce nie zaszły naszych żołnierzy od tyłu (od Bema) i bohaterska załoga obrońców domu nr 10 została wzięta do niewoli.
Na krótko, bo parę chwil później Niemcy zmodyfikowali koncepcję
i postawili jeńców pod murem. Dla towarzystwa spędzili jeszcze kilkunastu mieszkańców okolicznych ulic. Wszystkich rozstrzelali.
Powiernikiem tego ponurego epizodu jest mieszkaniec tego domu — pan W. Przy odrobinie szczęścia, jeśli umiemy i lubimy patrzeć, możemy zobaczyć od niego tą opowieść osobiście (co najmniej 300 min.).
Przez 5 kolejnych lat Niemce...
Kapewu? :)
Ja rozumię, ja wszystko rozumię. Chyba.
OdpowiedzUsuńCzy sa planowane spotkania autora blogu i czytelnikow?
OdpowiedzUsuńOczywiście, o ile tylko Anonimowi czytelnicy zatroszczą się o paczkę fajek gry wstępnej (najlepiej o kilka). Obecnie redakcja pali kamele lajty.
OdpowiedzUsuńRedakcja chciałaby też zaznaczyćć, iż na spotkania z czytelnikami zawsze zakłada kevlar oraz hełm z tytanu. Za chwilę, — w dzisiejszym wcieleniu — wychodzi po bateryjki. Także, jakby co, to zaprasza tamże.