Śledzona była jesienna autostrada Adwa, blisko, bo niedaleko.
Autostradą tą Mazowsze pojawi się wreszcie w XX-ym wieku, rozkorkują się przykorkowane jezdnie stolicy a kierowcy przestaną używać brzydkich wyrazów.
Na odcinku południowym powbijano słupki i już lada dzień w przyrodzie poleje się asfalt.
Oto kilka dodatkowych mignięć ze słupków i tabliczek:
To właśnie stamtąd nadjedzie asfalt. Zginą miliony istnień — robaczki, bakterie i potencjalne ryby; ptakom przemieszają się korytarze napowietrzne i zaprzestaną piskląt.
Na wielką drogę nie może się za to doczekać właściciel wielkiej willi (środek zdj., w oddali). Wybudował ją wiedząc o przyszłej autostradzie i — przede wszystkim — że odszkodowania będą płacone od kubatury.
Chyba że go okrążą z obu stron...
OdpowiedzUsuńAlbo okrążą go tunelem — wtedy cała ta inwestycja w kubaturę spalila by panewki. A i tak dobrze, że nie wybudował 10-cio piętrowej willi.
OdpowiedzUsuńTak, czy siak, żeby robić takie czary trzeba być lokalnym notablem z minionej epoki. Żaden zwyklak nie dostałby pozwolenia na budowę w momencie, gdy już był zaplanowany przebieg autostrady.