Ech, to temat na dłuższą pogawędkę.. (np. Stołeczna i inne przeflancowane babki). Najgorsze jest, że to se ne vrati — że nie można teraz tego tak łatwo odflancować (chyba, żeby nastąpiłby bunt mieszkańców — poszliby na samowolkę i np. pozawieszali stare nazwy obok nowych).
tak: stołeczna… (zapewne była Stoliczna; ale komuch był chytry ;–) a skoro: nie mogę się od-uczyć mówienia placWILsona; i wychodzę na jakiegoś Tłumoka, bowiem elegancki element (nowo-)warszawski mawia „Łyl" (sona…) ot, Tradycja ;–(
A tu Cię może zaskoczę, bo mówię Plac Komuny. Wilson mi przeszedł, jak przeczytałem (kiedyśtam, gdzieśtam) rozmowę z niejakim Duninem-Wąsowiczem i on strasznie byl zły na to mowienie przez "Ł" — że to wlaśnie takie wsiurskie jest i napływowe. A jak ktoś tak pokrzykuje jak się powinno mówić, żeby było po warszawsku, to aż się chce wyjść z kina. W ogóle mam dość mieszane uczucia co do tej całej elytarności żoliborskiej. Samo miejsce uwielbiam i jest moją, częściowo napoczętą, tęsknotą. Tam nawet powietrze jest jakieś inne, innogatunkowe jest.
Jestem ciekaw, ile osób używa nazwy: Rondo Zgrupowania AK "Radosław". Chyba tylko psychopaci i stare zawzięte pierdziele, które ją narzuciły.
OdpowiedzUsuńPS Nie mam nic do Zgrupowania AK i w ogóle, ale można było nazwać coś bezimiennego.
Ech, to temat na dłuższą pogawędkę.. (np. Stołeczna i inne przeflancowane babki). Najgorsze jest, że to se ne vrati — że nie można teraz tego tak łatwo odflancować (chyba, żeby nastąpiłby bunt mieszkańców — poszliby na samowolkę i np. pozawieszali stare nazwy obok nowych).
OdpowiedzUsuńNie mówiąc o wyklętym kawałku Wrocławskiej...
OdpowiedzUsuńTo Twoje rewiry, nie dosłyszałem, że coś tam się zmieniło. A zmieniło się kosmicznie. Top of the tops martyrologizacji życia codziennego.
OdpowiedzUsuńtak: stołeczna…
OdpowiedzUsuń(zapewne była Stoliczna; ale komuch był chytry ;–)
a skoro: nie mogę się od-uczyć mówienia placWILsona; i wychodzę na jakiegoś Tłumoka, bowiem elegancki element (nowo-)warszawski mawia „Łyl" (sona…)
ot, Tradycja ;–(
A tu Cię może zaskoczę, bo mówię Plac Komuny.
OdpowiedzUsuńWilson mi przeszedł, jak przeczytałem (kiedyśtam, gdzieśtam) rozmowę z niejakim Duninem-Wąsowiczem i on strasznie byl zły na to mowienie przez "Ł" — że to wlaśnie takie wsiurskie jest i napływowe. A jak ktoś tak pokrzykuje jak się powinno mówić, żeby było po warszawsku, to aż się chce wyjść z kina.
W ogóle mam dość mieszane uczucia co do tej całej elytarności żoliborskiej. Samo miejsce uwielbiam i jest moją, częściowo napoczętą, tęsknotą. Tam nawet powietrze jest jakieś inne, innogatunkowe jest.