Po pierwszym dniu zaciętych walk wstępnych, Zalewski rzuca na arenę doborowe jednostki połykaczy zaklęć i poskramiaczy bestii. To elita! Weterani wielu niebezpieczeństw. To najczarniejsze charaktery cyrkowego rzemiosła, rekrutowani z najbardziej zamorskich, międzynarodowych mrocznych zakątków.
Demoniczne szeregi szybko załamują się pod naporem czarnej elity.
Nie imają się jej żadne, zaklęcia i okrutne sztuczki miotane przez Czarnego Dżentelmena.
W czwartek, zło zostaje zaciśnięte w pierścieniu i zduszone do obrony na karuzeli. W piątek, po desperackiej próbie wyrwania się z okrążenia
w przebraniu samicy lwa zostaje schwytany i osadzony Dżentelmen.
24 WRZESIEŃ, sobota.
W południe na serku milkną ostatnie zaklęcia. Wnętrzności demona wyistoczonego pod numerem 6 zostają triumfalnie rozwleczone po całej Wolskiej.
Momentalnie na pobojowisku zjawiają się kolekcjonerzy, wyłapują pomniejsze diabły i zanoszą je do pobliskiego punktu skupu.
Jak zawsze zwyciężyli zwycięcy, a my zapraszamy do odwiedzenia bohaterskiego cyrku, albowiem jest to ostatni przyczółek normalności
w dzisiejszym świecie i zaświecie.
Co więcej, będzie nas normalizował przez caly miesiąc!
Woala, harmonogram!
SUPLEMENTARIUM
Kilka dni przed wybuchem opery parapsychicznej spotkaliśmy
na Wolskiej przedwojennego pana, który w głębokiej zadumie przyglądał się rzeźbie.
— Była i nie ma. Szkoda.. — zagadneliśmy w niego sondażowo.
— Szkoda? — zdziwił się pan starszy — Raczej szkoda, że tak długo stała i że dopiero teraz ją zburzyli.
— Jak to? — tym razem to redaktorki się zdziwiły.
— Takto. To była przeklęta kamienica, ludzie tu umierali na raka.
Cały jeden pion, wszystkie piętra, umarły na raka. Podobno to przez jakieś żyły wodne lub grzyba, różnie się o tym mówiło..
Także, nic nie jest tym, czym wydaje się być z pozoru
(i zawsze na każdego znajdzie się jakiś rewers). Rzeźbiarze nie pojawili się tam bez przyczyny.
Kilka dni przed wybuchem opery parapsychicznej spotkaliśmy
na Wolskiej przedwojennego pana, który w głębokiej zadumie przyglądał się rzeźbie.
— Była i nie ma. Szkoda.. — zagadneliśmy w niego sondażowo.
— Szkoda? — zdziwił się pan starszy — Raczej szkoda, że tak długo stała i że dopiero teraz ją zburzyli.
— Jak to? — tym razem to redaktorki się zdziwiły.
— Takto. To była przeklęta kamienica, ludzie tu umierali na raka.
Cały jeden pion, wszystkie piętra, umarły na raka. Podobno to przez jakieś żyły wodne lub grzyba, różnie się o tym mówiło..
Także, nic nie jest tym, czym wydaje się być z pozoru
(i zawsze na każdego znajdzie się jakiś rewers). Rzeźbiarze nie pojawili się tam bez przyczyny.
Murzyni!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za czelność i sprostowanie!
OdpowiedzUsuńZaraz Cię obsobaczy pewna poprawnościowa grupa.
OdpowiedzUsuńMnie? Przecież bardzo starannie nie używałem żadnego słowa.
OdpowiedzUsuńNiektórzy czytają w myślach.
OdpowiedzUsuńDot. suplementarium:
OdpowiedzUsuń"Ziemia – to plama
Na nieskończoności błękicie,
A Bóg ją zetrze palcem, lub wleje w nią życie..", jak ci rzeźbiarze na Wolskiej.
PS nieskończoność błękitu potwierdzona w materiale.
Dot. ogólności materiału - pragnę jedynie wyznać radość z twórczości Autora.
Twórczość radośnie dziękuje za wyznanie i zaprasza do nasłuchu!
OdpowiedzUsuń