Z ogromną radością odnotowaliśmy przybycie pod wrota Sezamu niezrównanej dobroci naczyń made in Roma. Długo ich tam nie widzieliśmy, bo długo nas tam nie było. Teraz, czekamy na pojawienie się rozkładanych sprzedawców kaset.
To, plus budowa metra, plus wznawiający się właśnie naprzeciwko Cyrk
p. Kossa powoduje, iż eksperyment skrzyżowania Marszałkowskiej z Ś-tokrzyską wychodzi wreszcie na prostą.
Ło, pamiętam jak z babcią kupowałyśmy taką cygańską patelnię na stadionie X-lecia, ponoć przynosiła fart każdej gospodyni ;)
OdpowiedzUsuńTa karczma Rzym się nazywa!
OdpowiedzUsuńNie.. Ta Roma nazywa się Gąsiorowska (uch, zaprawdę piękna istota)..
OdpowiedzUsuńChociaż, mam wrażenie, że tą patelnię obsługuje niejaki Mariusz Adamiak (taki pan od dżezu).
I przyniosła, Lavinka? Cygańskie triki marketingowe to mistrzostwo świata. Kupiłem kiedyś od nich złoty sygnet z tombaku.
Już Ozzy śpiewał trzydzieści lat temu "Goodbye To Romans"... no, prawie :D
OdpowiedzUsuńOzzy z krainy Oz.
OdpowiedzUsuńTo było już po okresie odgryzania łebków motylom, czy przed?
Chyba w tym okresie.
OdpowiedzUsuńCóż, "taka gminaaa..."
OdpowiedzUsuńJedyne co przyniesie naczynie od cygana to rozczarowanie i stracone pieniążki. Cyganie nie pracują więc jak mogą zrobić patelnię ? Jeśli kiedyś pracowali to już tego nie robią i tych naczyń nie ma. Dziś to chińskie badziewia wypolerowane glanc papierem lub kradzione a sprzedawane przez nich....
OdpowiedzUsuń