W cieniu masowej dezinformacji i chyru na mazanie po murach, zupełnie ukryła się czacha w Alei Prymasa, jeden z najmroczniejszych wolskich jasnych punktów. Ciągle zapominamy ją donieść, bo warto, bo wartościowa.
Tak więc oto włala!
Zauważona została rok temu, ale pojawiła się być może wcześniej. W każdym razie trwa i świdruje nieprzerwanie (jedynie niedawno ktoś ją pochlastał żyletką). Chcieliśmy pogratulować autorowi, bo jego czaszka jest urokliwa strasznie — wśród tysięcy czaszek straszących redakcję, najbardziej szpiku-
jąca kości.
Symbolika, którą umościł tam autor, zadowoli zaś każdego, nawet najbar-
dziej wybrednego, badacza; dostarczy mu wieloletnich przygód. Mamy tutaj ogólne memento mori, memento dla podrożujących, czarną rękę, kryształo-
wych Majów, Masonów, Maorysów, Muna & Suna, kolory wczesnego Tytusa de Zoo i płonące spojrzenie z rysunków Mroza do Cyberiady. Nad wszystkim dominuje as pik, oraz — nasz ulubiony kawałek — trzynastka (albowiem kolekcjonujemy również 13-stki)*.
Nie możemy tylko zdeszyfrować szczęki, czyli "Still high, yeah" — czy chodzi tu również o ezoter, czy o powstające równolegle do MHP i MHŻP, Muzeum Narkomanii.
Oprócz tego, czaszka przejawia różne krystalizacje i wybarwienia nocne. Może to wynikać z nieodległego sąsiedztwa mniej lub bardziej nieudanych stritartów komunikacyjnej mandali im. św. Tybetu, albo zwiastuje przyszło-
rocznych Majów, gdy wszystkich 13 kryształowych czaszek połączy się i trafi w jeden szlak, pt. The End.
___________________
* Niebawem przedstawimy ową kolekcję. Zaś powyższa 13stka już dawno by ją zasiliła, gdyby nie b. dobry klej, którym autor malował i każda próba skończyła-
by się zdegeneracją dzieła.
No fakt, temat niby ograny, a jak zgrabnie podany ;)
OdpowiedzUsuńCzyli wiesz, kto jest sprawcą? Chętnie bym spojrzał w inne jego czaszki i nieczaszki.
OdpowiedzUsuńmożna by podejrzewać L. Stefańskiego, gdyby nie to, że od roku nie żyje, no i gdyby nie te treści młododeskorolkowe.
OdpowiedzUsuńLudwika Emfazego? Dzięki, bo w ogóle nie słyszałem o tym paranormalnym. Jak poczytałem, to trochę demoniczne się zjeżyło (dodatkowo, o rożne Kacmajory się otarlem).
OdpowiedzUsuńAle, to nie zmienia faktu, że ś.p. Stefański mógł sobie rolować na desce.
Lecha. no tak, teatr na Tarczyńskiej to też nie-Wola.
OdpowiedzUsuńLecha, pardon. Przyznaję, że Ochota, jako kondominium Wielkiej Woli, zawsze była poza zakresem moich horyzontów (kończących się na torach). Jedyne, co mnie intersowało to tamtejsze cegielnie.
OdpowiedzUsuńZa to kilka dni temu, byłem tam w celach dywersyjno-poznawczych. Poznałem b. fajne miejsce — "Starą Ochotę" na Glogera i zamierzam odwiedzić Muzum Ikon, co to wlaśnie powstało u prawosławian. Za to, człowieka, który na pl. Narutowicza zapytał mnie, gdzie jest Sękocińska wysłałem na Pragę.
za co?
OdpowiedzUsuńPrewencyjnie. Skoro zaczepia ludzi po nocy, to na pewno coś ma na sumieniu lub coś planuje w czasie przyszłem.
OdpowiedzUsuń...mówi sie: przyszedłem.
OdpowiedzUsuńCzłowiek ten wiedział czego szuka. Ulica bardzo ładna, tak jak i Słupecka (neo-Sękocińska), jak i równoległa do niej ul. Jotejki - gdzie mnóstwo detalu, szczególnie interesujące te powykrzywiane, postrzelane przez ronowców ogrodzenia. Polecam, tak jak i polecam oryginalne klatki bloków przy Kopińskiej, i kwadrat Kopińska, Białobrzeska, Grójecka, Bitwy Warszawskiej. Materialnie dużo się ostało, choć duchowo wyzerowane przez ronę i Zieleniak.
OdpowiedzUsuńSękocińska ładnie to jest zasmarowana sprejem. Mam tam kumpla serdecznego (także możemy sprejować na 4 ręce).
OdpowiedzUsuńOczywiście z tą nieznajomością Ochoty, trochę przesadziłem i — w atmosferze postświątecznej miłości — przyznam, że ordynarnie skłamałem z tym odesłaniem bliźniego na Pragę. (Chociaż był taki zamiar przez chwilę, bo bliźni miał bardziej szpanerski rower niż redakcja).