Właśnie sytematycznie sobie rewiduję to ach/ochowanie przedwojenne przy pomocy gazet z epoki. Np. w temacie kolejowym.. — czy Ty wiesz ile było przed wojną katastrof? Co chwila się wypierniczał jakiś pociąg. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że kolej wykolejała się dość punktualnie — średnio, raz na tydzień.
A czy Ty wiesz jak wtedy spadały areoplany? Rzęsiście.
Wiem ile było lotniczych, tyle że w katastrofach aeroplanów, które spadały faktycznie często, ginął najczęściej sam lotnik, no i czasem jakiś niefarciarz na ziemi.
Wtedy przynajmniej będą mogli oficjalnie zakomunikować, że to ONI wyłączyli zasilanie ;)
OdpowiedzUsuńAle wtedy nie będą mogli już nic kontrolować, co najwyżej tempo spalania koksu.
OdpowiedzUsuńJeśli wyłączą wszystko, to i my niewiele będziemy mogli pogadać z netem ;)
OdpowiedzUsuńZa to wrócimy do słodkich czasów komunikacji oralnej tetatetem.
OdpowiedzUsuńNie będzie bezprzewodowego promieniowania, wrócą parowozy i stanieją bilety na kolej.
Jeśli tylko będą przyjeżdżały na czas i jeździły tyle, ile przed wojną, to jestem za!
OdpowiedzUsuńWłaśnie sytematycznie sobie rewiduję to ach/ochowanie przedwojenne przy pomocy gazet z epoki. Np. w temacie kolejowym.. — czy Ty wiesz ile było przed wojną katastrof? Co chwila się wypierniczał jakiś pociąg. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że kolej wykolejała się dość punktualnie — średnio, raz na tydzień.
OdpowiedzUsuńA czy Ty wiesz jak wtedy spadały areoplany? Rzęsiście.
Qwa! Znowu gogle grzebały w fontach!!!
OdpowiedzUsuńWiem ile było lotniczych, tyle że w katastrofach aeroplanów, które spadały faktycznie często, ginął najczęściej sam lotnik, no i czasem jakiś niefarciarz na ziemi.
OdpowiedzUsuń