Rzeźba pamiątkowa, pierwszy raz spojrzana, która nam spowodowała duży podziw. Od 1928 roku mieszka w Düsseldorfie, gada i poniża o zatamowa-niu podstępnego gada przyrody przez Niemców. Jest na tyle atrakcyjna, że uniknęła bombardowania RAFu w 1943 r.
Bardzo nam się zamarzyło zajechać w Nadreny i ją uwolnić z kajdana.Tak ją opisał nasz koresspondent z NRF:
Osobliwe pomniki. Zwierzęta odgrywały dotychczas w dziedzinie pomników i grobowców rolę tylko symboliczną, użyte natomiast jako tematy do pomników stanowią pewną osobliwość. Taki oryginalny pomnik, przedstawiający węża w okowach, wzniesiony został w Düsseldorfie. Tą formę wybrano dla upamiętnienia daty ukończenia budowy olbrzymich tam, zabezpieczających miasto od wylewów. Wąż w okowach — to obraz poskromienia wrogich sił przyrody, pomnik zatem, aczkolwiek uderza niezwykłością, ma pewne umotywowanie.
Na marginesie, należy wspomnieć o dużym przywiązaniu Niemców do gadziej stylistyki — o ich honorowej tarczy za udział w rozdeptaniu antyfaszystowskich nastrojów Warszawy.
SS-proj.: SS-Benno von Arent
Na tropach wężowego śluzania po Durnymdorfie spotkamy jeszcze jeden pomnik z żyjatkami w roli głównej. Powstał w 1932 r. z dłuta p. Rübsama Juppa i jest jednym z elementów mauzoleum, upamiętniającego proroczo liczbę roku Marsa.
Tyka jednak wydarzeniami wcześniejszymi, bo udziałem 39-go regimentu dolnoreńskich fizylierów we wojnie 1871 roku i wojnie nr I.
Pomimo, że powstał w '32 roku, to jego uroczystą inaugurację zdetonowano w lipcu '39. Dzisiejsi Niemcy twierdzą jednak, że chodzi tu wyłacznie o sztukę i męstwo, i nalegają, aby absolutnie nie łaczyć kamiennych ludzików z Adolfem.
Pocztówkową relację uzupełnimy wizerunkiem współczesnym. Znajdziemy ją w metapolitycznej Wikimedii (lub tutaj w wersji tekno).
Jak widać, jedno ze stworzeń zostało trafione aliancką bombą lub uciekło do Argentyny.
I to tyle gadania wężykiem.
Jeśli będę w tym mieście kiedyś - to jest moje must-see tamże :)
OdpowiedzUsuńWaż reński okiełznany, ładniutki ;-)
OdpowiedzUsuńMocarna rzecz!
OdpowiedzUsuńo ja...
OdpowiedzUsuńte teutońskie stwory to były sfinksy jakieś - tzn. mają dalszy ciąg leżący, czy tylko popierwsia?
Wyglądają sfinksoidalnie, w tym rzecz. Ale to mogą być też śpiwory lub kalectwo.
OdpowiedzUsuńFajnie, że polubiliście węża, bo niesamowity. Trochę przypomina to co u nas wydziwiał Stanislaw Szukalski — największy oryginał w dziedzinie rzeźby i konstrukcji prapolaków (to jest dopiero historia!)
Zawsze byli mistrzami ekonomii. Recycling pomnikowy - godne naśladownictwa.
OdpowiedzUsuńZawsze jak widzę pomnik Słowackiego na Bankowym, to mam odczucie recyklingowe.
OdpowiedzUsuńTeż o nim od razu pomyślałem, pisząc poprzedni komentarz.
OdpowiedzUsuńTen co się ostał, gdyby mu zmienić hełm na bardziej obły, wpasowałby się w otoczenie PKiNu lub w MDMie do towarzystwa ponurakom z wiertłami i młotami. W ślepej próbie typowałbym, że wyszedł spod dłuta jakiegoś zainspirowanego wschodem artysty z tzw. nrd. Niektórzy twierdzili, że Niemcy to Azja. Mamy więc tutaj kolejną poszlakę wskazującą.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami.