I natychmiast przerzucamy się z tą sytuacją na niedawną muzykę z fajnego filmu o obłąkanych pt. "Silver linings playbook". Tam dźwięcznie przewodzi Stevie Wonder z 1973 roku, zatytułowany "Don't juworry bałt eting", ale halo, hola! to nie takie oczywiste, bo czyż melodii tej nie skopiował z naszych — późniejszych o 5 lat — Andrzejów i Elizy? ("Czas nauczyćśię"; 1978).
Mix dla ułatwienia odsłuchu, włala!
cenne wytropienie.
OdpowiedzUsuńlecz na przykład w muzyce dawnej to częsty wybieg nietwórczy, by wspomnieć, jak Mateo Flecha cytowany jest przez Andreę Gabrielego, Bacha transkrypcje z Wiwaldiego, Deep Purple z It's A Beautiful Day, czy Budki Suflera z Eloy.
Dzięki za te przykłady! Oni wszyscy też podpisali się "muzyka: Andrzej Rybiński"? To były zrzynki czy kołwery?
OdpowiedzUsuńKompletnie nie wiedziałem, że noc komety odbyła się w NRF. Tych z Bombaju też nie znałem. Nastąpiło wzbogacenie wiedzy.
tak, wszystkie wyżej wspomniane utwory podpisał Andrzej Rybiński.
OdpowiedzUsuńBombaj to była zrzynka oficjalna. Ś.P. Jon Lord zawsze otwarcie przyznawał, skąd wziął wstęp do "Child In Time" ale oczywiście kredytsów dla oryginalnych twórców nie uczyniono.
OdpowiedzUsuńNatomiast na YT są zaj...ste montaże piosenek Led Zeppelin oraz ich "inspiracji" - wynika z tego, że połowa repertuaru tej grupy to była jedna wielka zrzynka.
Nawet Cepelini Rybińskim jechali? Przecież wtedy melodie tak się nie dusiły jak obecnie. Było więcej przestrzeni. Teraz sprytnie wymyślono hip-hop — zeby sobie móc bezkarnie cudze wstawiać, cudze samplować, edytować i na cudzem żerować.
OdpowiedzUsuń