Główne święto było pod pomnikiem, tyłem do muzeum i tam poszły główne transsmisje. Ogólnie, poza gośćmi teleportowanymi na krzesełka pod pomnik, rejon obchodu był wyludniony; tubylców jak na lekarstwo, trochę dawców żonkili + multum milicji.
Liczyliśmy na marsz w Umschlagplatz, ale nie doliczyliśmy się w nim liczących postaci. Pani i pan prezydent postanowili na chodzonego nie obchodzić. Przemaszerowała tam grupka cywili, około 200 osób, z papierowymi żonkilami.
I to tyle. Ogólnie było smutno. Niebo oczywiście płakało.
:(
OdpowiedzUsuń◔/◔
OdpowiedzUsuńI tak najlepsze jaja będą 1 sierpnia. A za rok to już w ogóle.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko nie będą znowu sprzedawać "hełmu małego powstańca" i urządzać miejskich podchodów, będzie znośnie.
OdpowiedzUsuń