Będziemy teraz sukcesywnie zacofywać lukę bez transsmisji.
Pierwszą plombę damy w niebo za kometą, obserwowaną z wierzchu Wysoczyzny Moczydłowskiej dnia 17 marca b.r.
Pan Starrs leciał gołym okiem nad miastem tylko dwa, może trzy dni, bo przez resztę kryła go pokrywa. Niestety nawet w te rzadkie pory widoku, trzeba było uzbroić gałkę w szkło lub zum, albowiem jasność i wielkość Pana była mierna, zecydowanie poniżej medialnej propagandy jasności, jednym słowem: rozczarowująca.
Zaowocowali za to amatorzy kosmosu, którzy pomimo głebokiej aury
w skupieniu omiatali zachodni horyzont.
Kometa będzie latał rownież w kwietniu, więc można go będzie jeszcze ewenetualnie popatrzeć.
"...nie dowiesz się z gazety..."
OdpowiedzUsuń- cicho, Felek, nie charcz, nalej se jeszcze.
Nalejse podhaleja!
OdpowiedzUsuńChociaż bardziej przyziemna groza była w "10 pięter i ciemność" w pieśni o piętrowej róży.
a więc jednak to BYŁO Boże Narodzenie, a nie Wielkanoc.
OdpowiedzUsuńteraz wszystko jasne!
kalendarz Majów skończył się, ale dopiero w połowie lutego (błąd pomiaru). i od tego momentu czas zaczął się cofać! stąd powtórka Xmasu.
E tam nie wiem o co Wam chodzi :)
OdpowiedzUsuńTen wypalony piksel to ma być komet? Phi!
OdpowiedzUsuńPhi! A wypalisz lepszy?
OdpowiedzUsuń