sobota, 1 czerwca 2013
Antrykot po parysku vs. wola po warszawsku
Na rogu Twardej i Żelaznej buntuje się Antrykot po parysku, który jak widać, nie dostał zezwolenia pobytowego na gościnnej wolskiej ziemi.
L'Entrecôte de Paris jest sieciówką, która serwuje stek z frytkami na caa-
aaaałej kuli ziemskiej. Twardy, żelazny narożnik okazuje się jednak nie do strawienia. Pozdrawiamy niniejszym urząd dzielnicy i składamy wyrazy szacunku antrykotowi za schludny i etstetyczny protest, tj. staranne dobranie protestacyjnej czcionki i zgrabne nawiązanie do poetyki remontowego wintydżu, dawno nie widzianej na warszawskich ulicach (dodatkowo, ośmielamy się zasugerować wywieszenie — równie oldskulowej — czerwonej flagi; wtedy problem zostanie błyskawicznie zauważony).
Towarzystwo Antrykot ma doborowe, bo dokładnie naprzeciwko od lat gnije kamienica Krongolda, kilka metrów dalej kawiarenka Luiza, zaś na Złotej mroczna szkoła-pomnik tysiąclecia.
Ech, Wola. Niebawem czerwone flagi zapłoną nawet w oknach banków
na Kasprzaka. Ta dzielnica już tak ma.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
może urząd walczy z globalizmem stekowym? może słusznie, bo to wszak od niego ginie ozon.
OdpowiedzUsuńOzon ginie z głupoty i nadmiaru telewizji. Ale może faktycznie urząd ma do antrykota jakieś głębsze fo pa. I po udanej walce z własnym wiatrakiem rzucił siły na Paryż.
OdpowiedzUsuńtam też mają wiatrak, i też czerwony.
OdpowiedzUsuńHahaha i ha! Tak! Zgnicie tego wolskiego i walka z kotletem to element planu, który ma doprowadzić do likwidacji paryskiego różu. Nawet ukrycie na czubku wieży Ajfla, nie uchroni go przed mackami z alei Świerczewskiego.
OdpowiedzUsuń