czwartek, 3 marca 2016

Basen Kasy

Narożnik Działdowskiej i Wolskiej już nigdy nie będzie rozbrzmiewać cierpieniem małoletnich. Po 70 latach obecności na Woli Dziecięcy Szpital Kliniczny z Działdowskiej 1/3 przenosi się na Żwirkiwigury 63. Ku nowym metodom leczenia dzieciństwa.


Obserwując stopniową kasację i wygaszanie budynka przypomniał nam się basen. Czy pediatrzy odpływając na Ochotę zabiorą ze sobą również basen? Ten basen? Do 1933 roku słynną na całą Warszawę pływalnię Kasy Chorych, po roku 1933 niemniej słynną pływalnię ZUS, od 1947 r. Szpitala im. Karola & Marii i od roku 1950 Państwowego Szpitala Klinicznego nr 3?


Co z basenem?
Przecież żyją jeszcze całkiem niegdyś młodzi ludzie, którzy w tym basenie robili żabkę! Moczyli relaks i korektywę!

Jednak zanim padniemy z odpowiedzią, wejdźmy w garść historii;
wejdźmy we w czytywiesz:

  CZYTYWIESZ, ŻE?.. 
...że pojemnik na basen był budowany w latach 1927-1929?
Że zaprojektował go Gay Julian w stylu trzypiętrowym z parterem
i nieużytkowym poddaszem?



Całość była siedzibą oddziału Kasy Chorych.
W szeregu Chorych sklasyfikowanej na piątej pozycji. Oprócz pływalni V Oddział pełnił funkcje ambulatorium, pogotowia, apteki, dentysty, ginekologa, laryngologa, chirurga, rentgena, homeopaty oraz elektroterapeuty
z katedrą Winteritza i gabinetem finsenowskim.
Od momentu premiery - 4 lipca 1929 r. - na Wolską 52 przychodzą się tłumy ciekawych chorób warszawiaków i budynek bardzo szybko staje się przychodnią.

Do kompletu magistrat wytycza nową ulicę - Działdowską. To na niej znajduje się dłuższe - wschodnie skrzydło lecznicy. Przez długi czas ulica nosi miano "dziadowskiej". Podobnie jak kilka okolicznych ulic zostaje zabrukowana dopiero "za Hitlera":
w 1943 r. dostaje nawierzchnię z betonowej trylinki.

Inauguracja pływalni to 17 marca 1930 r.
Rozegrano wtedy zawody na dystansie 98 metrów
(7 razy dł. basenu). W stylu klasycznym zwyciężyła oczywiście fenomenalna Morawska z Orła,
zaś w kategorii męskiej brylował porywający Jurkowski z Polonii. Uroczysty dzień zakończyły skoki z trampoliny, skakane przez pływaków z AZS, Varsovii i Makabrii.

14 metrów wody cieszyło się ogromną popularnością. Już na Gwiazdkę 1930 od naporu śniegu zawalił się wodzie szklany dach.. wspaniały dach.. niosący światłość obrazów Caravaggia, uwznioślający każdą strampolinę, każdy na wznak i motylkowo. Na szczęście nikt nie doznał wtedy uszkodzeń.




Aby zatrzeć niemiłe wrażenie, Kasa Chorych wystąpiła z serią uświadamiających odczytów dla mieszkańców Woli. Zakres tytułów był bardzo szeroki: od "Nowa nauka: Eugenika" po "Alkoholizm a zbrodnia" i "Choroby wątroby". Wielki sukces odniosły wystawy: przeciwweneryczna
i przeciwgruźlicza. Zorganizowano również praktyczne kursy dla sanitariuszy fabrycznych.

Wyremontowany basen wchodzi ponownie do użytku w listopadzie 1931 roku. Rozpoczyna się radosny wpław nauki pływania, pluskania, skoków, stylów zmiennych, algorytmów grzbietowych, ratownictwa tonących, AZS-ów, ŻASS-ów, Legjów, Sarmat i Makabich. Dzieje się też mnóstwo waterpolo.
Patronat nad pływalnią obejmuje Stołeczny Komitet W. F. oraz Polski Związek Pływacki. Kierowniczy z ramienia kpt. Dębowski. Gwiazdy instruktarzu to m. in. panowie Szelestowski, Deutz
i Gradkowski.


Jednak prawdziwe uszkodzenia nadeszły wraz ze zmianą systemu chorowania
i przekształceniem Kasy Chorych
w Ubezpieczalnię Społeczną. W 1934 r. budynek staje się siedzibą III Obwodu US.

Henryk Sotermus ist tot. Szaja Fiszbein ist tot..

_____________________
Niesety nie wiemy, czy instruktor Gradkowski wrócił kiedykolwiek na wodę.
Dentysta został przeniesiony do Katowic


A później to już tylko wojna.
_____________________
Terakotę do budynku K. Ch. udzieliły niezawodna firma Marywil z Radomia oraz "O & S".
< Odkute i poniżona płytki w trakcie remontu szpitala w 2011 roku. Gotowe na wysypisko.
*

Po tej długiej, wąskiej kiszce historii czas na powrót w aktualności
z kultowego basenu. Co z basenem?

Obecnie wygląda on tak >


Został zapodłogowany. Istnieje pod klepką. Uwięzły wraz z duszami topielców i echem dawnej hydrozabawy.
Fragmentarycznie, z sufitu, przebija mu tylko Caravaggio..

Dla ciekawskich, dzięki anonimowej foto-uprzejmości, możemy uchylić klapkę klepki i zajrzeć basenowi w kryptę >




Ale na co komu basen, skoro parę kroków dalej można się kąpać w benzenie.

2009-2013.
dziecięce tramwaje.

45 komentarze:

  1. to bardzo ciekawa rewelacja, ten kryptobasen!
    nie miałem pojęcia.
    z instytucji na Dziadowskiej udało się skorzystać rzutem na taśmę w scenerii wymierającego szpitala.
    wielkie, ciemne przestrzenie i gdzieniegdzie lekarz w kąciku. dość psychodelicznie. stwierdziłem także kaplicę, ale nie udało się jej przeniknąć...

    OdpowiedzUsuń
  2. O, nie wiedziałem. Czy przed wejściem dokonuje się ważenia petentów? Bo zbyt duży nacisk i...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale wiedza o tym miejscu jest dość powszechna. Serio, nie wiedzieliście, że jeszcze niedawno mnóstwo ludzi sikało do tego basenu? (zamknięto go w 2001 roku).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak. Po tym co napisałem wyżej, ktoś, kto tam uczęszczał i tak się nie pochwali.

      Errata, wobec tego.
      jest: sikało ------ winno być: pływało

      Usuń
    2. Ja się pochwalę. Fajnie było "za Gierka" na tym basenie.

      Usuń
  4. nie sikałem.
    jeszcze ciekawostka: mój ojciec utrzymuje, że pamięta widok dwóch Niemców-żandarmów (takich z "ryngrafem" na piersi) stojących w tej bramie od Wolskiej, nawet potrafi wyrysować całą sytuację. sęk w tym, że przed Powstaniem miał niecały rok...

    OdpowiedzUsuń
  5. Tato zrodzony z Woli? Na jakiej ulicy mieszkali taty tata i mama?

    Z wczesnym pamiętaniem bywa bardzo różnie. Ja też mam utrwalone obrazy, których podobno nie było możliwości, abym zapamiętał, bo na liczniku miałem tylko kilka miesięcy.
    A jednak pamiętam je dokładnie: Polacy-robotnicy układają parkiet w mieszkaniu na Niskiej + podróż syrenką do Gdańska z ciocią Jadzią/wujkiem Ryśkiem..

    Co do Niemców-żandarmów, to ponoć budynek Wolska 52 ocalał tylko dlatego, że szkopy miały dużą słabość do wiadomego basenu. Za okupacji był nurfir Dojcze.
    Może faktycznie chcieli go sobie go jeszcze poużywać między Powstaniem a wyprowadzką? W sierpniu było tam piekło. Palono i wysadzano okoliczne zabudowania, a Ubezpieczalnia wyszła z tego bez szwanku.

    Ale to raczej legenda.. (ku chwale hydroterapii)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak, to wciąż niezbadane sprawy :-)
    Singer na przykład pisał, że pamiętał przeprowadzkę z Leoncina do Radzymina, gdy miał rok czy coś. no ale to beletrystyka.
    ja nie mam aż tak zmurszałych wspomnień. pierwsze powidoki zachowałem z wieku 3-4 lat.
    nie pamiętam dokładnie gdzie mieszkali. czasem mowa była o Ludwiki, ale nie wiem czy to nie po.
    dopytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. a podróż syrenką to chyba i płód by zapamiętał...

    OdpowiedzUsuń
  8. :)
    Nawet plemnik, gdyby to była syrenka tatula. Ale tatulo był szpanerem i miał wtedy garbusa.
    W każdym razie mam pewność, że nie jestem poczęty w VW, bo nie jestem ani Niemcem, ani garbusem. (I nie zatruwam środowiska). (Chyba).

    Dopytaj Ludwiki. Ludwika jest imponująca! Ma te numerowane sienie i dach mansardowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopytałem. Ludwiki po.
      przed: Działdowska. che che.

      Usuń
    2. Dzięki. Czyli to z Działdowskiej jest relacja ocalenia rodziny, którą opisałeś 2 lata temu? Mieli szczęście, bo poza pojedynczymi przypadkami całą ulicę wymordowano w fabryce Franaszka i Ursusa..
      Akurat relację z Działdowskiej podobną do Twojej słyszałem przedwczoraj (tam ludzie się po prostu rozbiegli, przy chwilowej nieuwadze Niemców).

      Pod którym numerem mieszkali dziadkowie? Może Twoi i osoby, która mi o opowiadała powyższą historię mieszkali w tym samym budynku? To mała ulica.

      Usuń
    3. osoby, które pamiętały szczegóły już opuściły scenę. nie mogę więc ich dopytać.
      nie wiem więc, gdzie to dokładnie było. relację ww. spisałem z pamięci własnej po 10 jakichś latach od usłyszenia ostatni raz. na pewno pojawiała się Górczewska - jako way out.
      czego dowiedziałem się wczoraj, to że jedno mieszkało na Sokołowskiej, a drugie na Działdowskiej, a potem już tam razem.
      a na Ludwiki dawniejsi przodkowie po wojnie, a ci późniejsi to już później na Muranowie, co sam pamiętam.

      Usuń
    4. Dzięki.
      Szkoda, że cyferki odeszły w niepamięć. W szczegółach tkwi detal, jak mówią. Mógłbyś wtedy chociaż popatrzeć zdjęcia budynków, leżących na rodzinnym szlaku.

      Usuń
    5. ciekawie w ogóle byłoby prześledzić cały szlak, od szkarłupnia.

      Usuń
    6. Zrobić drzewko od czasów bez pesela, kagańca i tabliczek adresowych? Wywieść linię od jądra, wybuchu lub ikry bożej?
      Od niepoczątku?

      Usuń
    7. od chaosu do chaosu.

      Usuń
  9. Basen nie miał certyfikacji Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko.

    A tak na poważnie - z Warszawy zrobi się Skorosze a nas znów zapędzą za druty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Druty certyfikowane. Eurodruty.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mosiak z Woli26.03.2016, 23:38

    Przez bardzo wiele lat basen był administrowany przez Międzyszkolny Ośrodek Sportowy Warszawa - Wola. Tysiące dzieci z Woli, innych dzielnic Warszawy i z zachodnich powiatów pod Warszawą odbywało w nim naukę pływania. Kierownikiem przez wiele lat był wielki miłośnik pływania pan Leszek Sobolewski. Dziwne, że jakoś pominięto ten czas w wspomnieniach o basenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy w imieniu p. Sobolewskiego! Następny raz go nie pominiemy!

      Usuń
    2. Szkoda ze juz nie ma basenu i szpitala. Tysiące dzieci z Woli nauczyło się tam pływać i odzyskało zdrowie.

      Usuń
    3. Aż musiałem wejść w zdjęcia googla i poszukac pana Leszka. I tak to on mnie nauczył dobrze pływać !!! W roku 80 w kwietniu mając co ledwo ukończone osiem lat zrobiłem u tego Pana kartę pływacką - problem miałem bo nie umiałem się na niej podpisać. Pływanie stało się moim ulubionym sportem i ruchem. Śmiesznie było jak w wakacje chciało się wypożyczyć kajak/łódkę to zawsze pytali o kartę pływacką i było zdziwienie jak taki mały "srajtek" dawał im kartę zamiast dorosłych :-P . Aha i pamiętam że pan Leszek był bardzo surowy i wszyscy się go bali. i miał taki z boku stoliczek i czasami przy nim siadał razem z taką instruktorką. ( jak zadali nam np 15 basenów kraulem)

      Usuń
  12. Tak tak ja byłam tym dzieciakiem co chodził na ten basen😃. Wielki nie był ale co za frajda zamiast zwykłego wfu. Tylko te białe kostiumy co to zaraz ecru....od chloru😊.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacunek za wspomnienie w kolorze écru :)

      Usuń
    2. I ja chodziłam na ten basen. Dla mnie to była trauma bo bałam się wody od czasu tonięcia w morzu. Pamiętam że instruktorem była kobieta która zwykle chodziła z długim kijem i potrafiła spychać do wody nie przejmując się tym że dla kogoś to mogło być straszne.

      Usuń
    3. O rety, też pamiętam tę straszną kobietę.
      Przez nią nauczyłam się pływać dopiero lata później, kiedy zwalczyłam traumę i zapisałam się na kurs - już dla dorosłych.

      A co do kostiumów "ecru", to pamiętam, że wymogiem na tym basenie były białe kostiumy, bardzo trudne do dostania w tamtych czasach. I w rezultacie, poza paroma osobami, pływano w zwykłej białej koszulce, zszytej z białymi majtkami (to były czasy :) ).

      Usuń
  13. Niech zabierają ten gówniany szpital! Wyjęli mi trzy lata z zycia a przy rozlaniu wyrostka i zapaleniu otrzewnej, pediatrzy od siedmiu boleści powiedzieli ze... To ciąża! W wieku 13 lat będąc dziewica Haha mówcie mi wiec Maryjo!
    Moze wraz ze zmiana adresu zmieni sie rowniez personel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za to niezwykłe świadectwo, Maryjo!
      Trzeba Działdowskiej pamiątkową tabliczkę/kapliczkę wystawić.

      Usuń
  14. Odpowiedzi
    1. Dziękujemy Makkabi :) Szmoncesy dla Polaków! Poza tym kibicujemy Varsovinowi.

      Usuń
  15. Dopiero Was odkryłam ! Basen, kostium ecru, zima i śnieg; pięknie było, tylko o jakiejś nieprzytomnej godzinie, a ja od zawsze sowa. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak,na basen się chodziło, a pamiętacie saturator który stał przy tej bramie przez wiele lat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi się przypomina, że rzeczywiście stał... może dlatego, że po basenie wpadaliśmy na szklaneczkę wody sodowej?

      Usuń
  17. Dziękuję za ciekawą informację.
    Ja jestem rocznik 75. Do 12 roku życia mieszkałem na Rabsztyńskiej. Na Działdowskiej na basenie byłem może ze trzy razy, pamiętam, że było strasznie.

    OdpowiedzUsuń
  18. "Było strasznie, jest strasznie i będzie strasznie" to oficjalny hymn Woli. Rozbrzmiewa głównie podczas uroczystości odsłonięcia kolejnych murali i dekomunizowania pamiątkowych tablic.

    OdpowiedzUsuń
  19. Chodziłem na ten basen w drugiej klasie podstawowki. Jeździliśmy autokarem z ówczesnej szkoły imienia Franka Zubrzyckiego. Też pamiętam instruktorkę z kijem. To była antynauka pływania, wielki stres i trauma.pozdrawiam, rocznik 79, klasa 2D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SP 82 przy Górczewskej im. Franka Zubrzyckiego :) pozdrawiam, rocznik '80, w momencie uczęszczania na ten basen chodziłam do klasy 2C i też tej pani nie wspominam ciepło. Niemal się przez nią utopiłam. Jak w końcu raczyła zauważyć że się topię (a chwilę jej to zajęło) i za pomocą tego kija wyciągnęła mnie jakoś z wody (wskakiwać przecież nie będzie), to jeszcze dostałam porządny ochran, że co ja wyprawiam. Antynauka - dobrze powiedziane.

      A tak w ogóle szkoła w międzyczasie zmieniła patrona...bardzo oryginalnie, bo na JPII

      Usuń
  20. Jak wysokiej klasy basen to też odpowiednie Kształtki do nawadniania, które są niezbędnym elementem instalacji basenu

    OdpowiedzUsuń
  21. 10/12/22

    W roku 1972 (tak, 50 lat temu), będąc w IV klasie szkoły podstawowej, cała nasza klasa zaczęła uczestniczyć w zajęciach nauki pływania na basenie na Działdowskiej. Dobrze pamiętam pierwszy dzień zajęć-prowadził je starszy facet i spytał się, czy ktoś z nas umie pływać, zgłosił się tylko jeden kolega i rzeczywiście ku naszemu podziwowi, przepłynął 2 długości basenu. Woda w basenie była strasznie zimna!

    W ciągu kilku tygodni ów starszy facet nagle zmarł i nowym instruktorem został dobrze zbudowany i wymagający mężczyzna. Po jakimś czasie wykupiłem u niego dodatkowe zajęcia pływania i przynajmniej raz w tygodniu chodziłem na pływalnie—rzeczywiście, nauczył mnie pływać! Pewnego dnia po przyjściu na basen inny instruktor wywołał mnie i jeszcze jednego chłopaka i powiedział, że mamy iść do domu, bo nie zapłaciliśmy za zajęcia na pływalni! Oczywiście następnego dnia na Działdowską udała się moja mama, która załatwiała wszelkie sprawy finansowe, aby to wyjaśnić. Okazało się, iż ten instruktor pobrał pieniądze od wielu ludzi, ale nigdy oficjalnie ich nie przekazał władzom basenu... a co jeszcze ciekawsze, niedawno uciekł do Szwecji!

    Przekonaliśmy jakoś władze basenu, żeby pozwoliły mimo wszystko mi kontynuować zajęcia na pływalni i chodziłem na nie do ok. 1974 roku.

    Po raz ostatni na tym basenie byłem w 1976/77 roku: ogłoszono w szkole, że odbędą się jakieś dzielnicowe zawody pływackie i się na nie zgłosiłem—główny powód mojej decyzji to było zwolnienie mnie z kilku lekcji! Zawody okazały się prześmieszne, bodajże jednego z przygrubych uczestników trzeba było wyciągać z wody (?), a mi się udało zająć III miejsce!

    Dlatego do dzisiaj z dużym sentymentem wspominam basen na Działdowskiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki za to pływanie w pamięci! :) Tego co uciekł do Szwecji, po 50 latach dosięgła sprawiedliwość małoletnich pływaków?..

      Usuń
  22. Ten, co uciekł do Szwecji, to na 95% nazywał się Józef Makowski i jak się okazuje, swego czasu był trenerem słynnego polskiego pływaka, Marka Petrusewicza, rekordzisty światowego w pływaniu. Trochę poczytałem historię tego ostatniego i jest b. smutna. Świat jest taki mały! A co do Makowskiego, to tu jest jego zdjęcie, jak stoi m. in. z Józefem Szajnowiczem-Iwanow, słynnym "Agentem Numer 1", o którym nakręcono film w Polsce: https://przegladsportowy.onet.pl/ii-wojna-swiatowa-historia-polskich-sportowcow-na-sluzbie-or-ps-historia/515tshb.

    A przy okazji, bardzo dziękuję za te wszystkie zamieszczone informacje o ulicy Działdowskiej o w ogóle o Warszawie-nie byłem w tym mieście od 41 lat i bardzo lubię czasem poczytać o tym, co było. A Warszawa się ogromnie zmieniła!

    Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesołej Wielkanocy Jack! Przepraszam, że nie odpisałem, trochę przeniosłem bloga na facebooka (pod tym samym tytułem), trochę zdrowie, trochę kłopoty, szczególnie teraz przepotężne. Dziękuję za Twoje wybitne, pełne szczegółów komentarze :) Pozdrawiam Cię serdecznie, ukłony!
      As

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź i miłe słowa! Wpadnę na Facebook do nowego bloga. Życzę jak najwięcej zdrowia i nowych, ciekawych opisów o fascynujących miejscach w Warszawie!

      Jacek

      Usuń