Kapliczka z Górczewskiej odjechała z przy Sokołowskiej do na Syreny.
Gülermak i jego polsko-ukraińscy janczarzy/janczarowie wyczekali aż
w niedzielę opustoszeje ostatni klient na Olimpijce, wykopali, i wzieli,
i przesadzili kapliczkie.
Kapliczka jest niezwykle ruchliwa ta, bo ją podobno ciągle ruszają i choć stoi w tym samym miejscu od prawie kilkuset lat, wożą ją niczym przesuwany kościół na Lesznie. Obecne posunięcie ma ponoć związek – jak twierdzi miejscowa ludność – z budową metra oraz "jego uciążliwością, która dopiero nastąpi".
Tureckiej jazdy nie zapowiedziała prasa, lecz ksiądz z ambony u św. Wojciecha. Świadkowie mówią, że wszystko odbyło się zgodnie z zasadą "Ech, panie, teraz to są takie technologie…" i kapliczka po podróży wydaje się być stabilna tam.
Zyskała również nowego darczyńcę i protektora.
_______________
Ostatnio byliśmy poza zasięgiem, ale wszystko skrupulatnie nadrobimy: wszystkie płomienie, dekapitacje, Sławińską, Brylowską, Waliców, niemieckie bunkry, wolskie trucie i inne benzensy; stej hej!
No i jaki w tym problem? Zajmijcie się lepiej wycinką drzew, które za sprawa ustawy Pisowkiej będą wycinane masowo.
OdpowiedzUsuńSamobójcom zostaną jeszcze latarnie (o ile narodowcy nie zasiedlą ich komunistami).
UsuńKapliczka mobilna - nadzieja dla chorych i kalek!
OdpowiedzUsuńKaleki mają własne pojazdy.
UsuńChyba, że miałeś na myśli obłożne kaleki – wtedy wizyta m-kapliczki może faktycznie zdziałać cuda.
pierwszy był domek loretański.
OdpowiedzUsuńJeszcze wcześniej – odbojowa ofiara z kozła na rogu Prostej i Towarowej.
UsuńA co zrobiono domkowi?
no w sensie - pierwsza przeniesiona kapliczka ;-)
Usuń