Drut pierwszy to Pawiak. Nie Kargul Pawlak, lecz Pawiak. Pawiak pomścimy przy Pawiej a właściwie na Dzielnej. Dzielnej jak nasza straż na granicy z Irakiem. Irakiem gdzie kopaliśmy studnie, szkoły i chemiczne bronie, może nawet atom, no i tak nam się odwdzięczają. Oni. Persowie.
Druty dwa są Gęsiej i Smoczej. Gęsiej jak Gęsiówka i Smoczówka, gdzie za drutem i murem obozy. To nie kreskówka o smok połyka w lesie gęsie, lecz prawdziwie zło, które kapało sączyło się z zachodu. Nie kąpało lecz kapało kapo kapo kap. Tam nawet było krematorium na Karmelickiej.
To są druty doświadczone. Przydadzą się w budowie przyjaźni na wschodzie. Z Afganem, z Emiratem. Na Gęsiówce kopaliśmy piłkę za młodu.
Ostatnie druty z okolicy są na Wolskiej ulicy Młynarskiej, które bronią dostępu do ogrodu Hosera – ostatniego przedmurza Pedetu i karmelitanek bosych z pałacyku B.
Nadciągają czasy wielkiej gościnności. Czym chata bogata.
Babcia była na Pawiaku jakiś czas, ale przyszedł rozkaz żeby kobiet w ciąży nie rozstrzeliwać więc przeżyła. Na pierwszym zdjęciu to jakby gołąb leci nad tym drutem...jakaś nadzieja
OdpowiedzUsuńO, rety! Totyten rozkaz winieneś oprawić w ramkę, bo to jakby Twoje prapoczęcie się wtedy rozkazało.. Chwalmy niemieckie pióro & długopis!
OdpowiedzUsuńTen gołąb to niestety wrona. Wiezie w dziobie jakiś farfocel, jakąś padlinę. Padlinę nadziei (lub drut).