Chwała! Hvala lepa! Mustang GT ze Złotej, styczniowej ulicy!
Cześć! Widok, który potrafi rozpalić każdego byłego ucznia, który zaznał trudy szkoły, czytał szybko wojaczkę, badał modeliki, cyrki Skalskiego, tygryski, inwazję, kleił redukcyjnie, malował Humbrolem, oblewał Hermolem, podpalał, rzucał wszystko z balkonu, i cześć!
Postrzeżony Mustang jest wierną rekonstrukcją historycznego myśliwca P-51 Mustang Mk. III, pilotowanego przez
kpt. Eugeniusza Horbaczewskiego, dowódcy dywizjonu 315 i posiada barwy wojenne z okresu lądowania w Normandii, z czerwca 1944, cześć i chwała! Wskazują na to trzy białe pasy* inwazyjne, oznakowanie PK-G oraz numer rejestracyjny FB166.
Horbaczewski zestrzelił na tym samolocie 5 i pół Focke-Wulfa 190 i 4 rakiety V-1. Zginął 3 miesiące później, 18 sierpnia 1944, pilotując innego Mustanga (PK-K, nr FB355), walcząc z przeważającą formacją 60 hitlerowskich myśliwców. Jego szczątki znaleziono 3 lata później w lesie
francuskim.
W sumie, kpt. Horbaczewskiemu zaliczono zestrzelenie 16 i pół niemieckiego samolotu, i dostał 5 odznaczeń, chwała!
Hvala lepa! Nigdy nie widzieliśmy tak chwalebnie przygotowanej rekonstrukcji; afirmacji naszego zwycięstwa w powietrzu! Dotychczas spotykaliśmy tylko rekonstrukcje autobusów.
Pierwszy w narodowym kamuflażu wyklętym, drugi maskujący Bazę Lotnictwa Taktycznego z Mińska Mazowieckiego.
Dlatego ogromne cześć i gratulacje dla właściciela, pomysłodawcy, wykonawcy (agencja oklejania
Małachowski Projekt), oraz wszystkich innych autorów i pilotów Mustanga, dziękujemy, hvala!
Gdybyśmy tylko mieli drzwi od stodoły i parę dywizjonów takich rączych oklein, to świat składałby się wyłącznie z polskich kontynentów.
Jutro okleimy redakcyjny piecyk Junkersa, oblejemy Hermolem i odkręcimy warszawski gaz do dechy. Zbombardujemy Moskwę, Berlin, Jałtę i wszystkie kraje byłej Jugosławii. Cześć.
______________
* Lądowanie aliantów w Normandii upamiętniają paski niemieckiego Adidasa
oraz tempo ruskiego
Hardbassa.