Charakterystyczny wąs i sombrero! – to oczywiście Roman Dmowski, prosto z plakatu o trudnej sytuacji krajowej.
Rolandmowski jest jednym z serii kilku najbardziej polskich ojców sportretowanych przez naszego najnarodowszego plakacistę Wojciech Korkuć w hołdzie niemiecka grupa Kraftwerk z okresa „Kawiarnia Elektryczna”.
Omijając niezaprzeczalną sztukę kunst zastanawiający jest wybór akurat tego, nie oszukujmy się, dość przecież małosławnego albumu. Niemiecka Elektrownia ma w swoim dorobku wiele o wiele lepszych percepcji w ucho i dla pieniędzy, za to „Electric Café” (1986) nie spotkać się już z każdym wielkim sukcesem i osiągnąć jedynie nr 58 na liście. Co więcej, w prawie pół dekady niemieckiej przerwy utraciły Kraftwerk kluczowe znaczenie w karierze, w co wjechali Depeche. Może chodziło o Ralf Hütter i jego rowerowy? Może, że herr Bob Ludwig? Trudno orzec. Licencja poetika grafika. W każdym razie seria ojców jest kolorowa i świetna.