Codzienna porcja optymizmu z najbardziej radosnej dzielnicy w Warszawie
i jej najbardziej niebanalnego polskiego serka w Wolsce. Uśmiechaj się, chichraj, rozpukaj, poklepuj, zrywaj boki, wejdź w przestrzeń pozytywnych emocji. Przecież do niedawna w brezentowych namiotach parkowały się tam ruskie cyrki Intersalta, krążyły różne takie zwierza, wielbłądy, tanie słonie, wesołe miasteczka, przedświąteczne kradzieże choinek i stała tu ta kamienica struta z numerem 6. Od teraz jest miodzio. Duch cyrku nie zniknął. Jest gorąca, ociekająca optymizmem Skanska i zdecydowane stop dla szarzyzny zacofania, stop dla smuteczków przeszłości, jej ubojów, rzezi krwi po kostki.
Nie może być pozwolone, by ładne, głodne biur biurowce wzrastały w otoczeniu martyrologii i 50 tysięcy zamordowanych mieszkańców. Stąd polecenie w stylu gazetowej wyklejanki szantażysty: uśmiechaj się do woli! Jak rozkaz od anonimowanego Dirlewangera lub może bardziej spuścizna Reinefartha (bo dobrze się urządził jako burmistrz), i że od dziś ma być już tylko śmiesznie, ekologicznie i wielobarwnie. Ma być tak jak Skanska z tyłu, od strony wjazdu z zachodu, uczy wielkim słodkim muralem z balonikami, domkami, słodko zburzonemi przez Niemców rogatkami, śmiesznemi ludzikami grającemi w piłeczkę w paseczki, no i że to nie są samobójcy ci na dachach, balkonach i dusze do nieba na gruzach kamienicy Wolska 6. Oprócz tego kakao*, kino, teatr, kultura, czyli wszystko to z czego słynęła Wolska w Skandynawii, w krainie bez urazów, upadków i powstań.
i jej najbardziej niebanalnego polskiego serka w Wolsce. Uśmiechaj się, chichraj, rozpukaj, poklepuj, zrywaj boki, wejdź w przestrzeń pozytywnych emocji. Przecież do niedawna w brezentowych namiotach parkowały się tam ruskie cyrki Intersalta, krążyły różne takie zwierza, wielbłądy, tanie słonie, wesołe miasteczka, przedświąteczne kradzieże choinek i stała tu ta kamienica struta z numerem 6. Od teraz jest miodzio. Duch cyrku nie zniknął. Jest gorąca, ociekająca optymizmem Skanska i zdecydowane stop dla szarzyzny zacofania, stop dla smuteczków przeszłości, jej ubojów, rzezi krwi po kostki.
Przypominamy: ci kolorowi to nie samobójcy!
–––––––––––––––
* KKO – Komunalna Kasa Oszczędności. Działała na Wolskiej przez rok (1938-39)
Burmistrz esteta, burmistrz patron, Gajusz burmistrzu Mecenas, to wyśmienity wybór dla tej wesołej dzielnicy, w której nie prześlizgnie się żadna wolna przestrzeń, gdzie płoną się ulice i Fotony, gdzie buduje tyle osiedli przy metrze i to jeszcze bliżej Centrum niż się wszystkim wydaje, a mieszkańcy zbierają złom wyłącznie w ramach hobby. Dodając do tego definitywne pożegnanie z rzezią, dekominizację i likwidację czerwonego, przyszłość zamalowanej Woli maluje się w bardzo kolorowych kolorach.
Uśmiechajmy się więc do Woli. Po częściowym zejściu spiedestała "zakochajasie we Warszawie" znów można zaklinać rzeczywistość i utrzymać odpowiedni poziom słynnego w całej stolicy wolskiego hormonu uśmiechu. Z drugiej strony, co można rzucać prócz zaklęć w dzielnicy, która już na zawsze pozostanie przeklęta i żaden nowy biurowiec, żadne doszczętnie nowo dogęszczone osiedle tego nie zmieni. Nawet nie można już rzucić kamieniem w nyskę, bo tu już nawet nyski nie jeżdżą. Cegłą też już trudno rzucić, bo ostatnio wszystkie wyzbierane.
Uśmiechajcie się do Woli autorzy tego niezwykle szczęśliwego i przebiegle oryginalnego, tak wieloznacznego hasła, radosna burzo mózgów, optymistyczny dziale skanskiej promocji, copyrajterze za cudne pieniądze wraz z agencją. Następnym etapem na szlaku krzewienia uśmiechu powinna być wycieczka Skanskobusem pod pomnik Polegli Niepokonani. Najlepiej piątego sierpnia. Stańcie pod pomnikiem, rozwińcie transparent i bardzo szybko się uśmiechajcie.