Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autor/autor. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą autor/autor. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 11 grudnia 2018

Uśmiechaj się do Woli


Codzienna porcja optymizmu z najbardziej radosnej dzielnicy w Warszawie
i jej najbardziej niebanalnego polskiego serka w Wolsce. Uśmiechaj się, chichraj, rozpukaj, poklepuj, zrywaj boki, wejdź w przestrzeń pozytywnych emocji. Przecież do niedawna w brezentowych namiotach parkowały się tam ruskie cyrki Intersalta, krążyły różne takie zwierza, wielbłądy, tanie słonie, wesołe miasteczka, przedświąteczne kradzieże choinek i stała tu ta kamienica struta z numerem 6. Od teraz jest miodzio. Duch cyrku nie zniknął. Jest gorąca, ociekająca optymizmem Skanska i zdecydowane stop dla szarzyzny zacofania, stop dla smuteczków przeszłości, jej ubojów, rzezi krwi po kostki.



Nie może być pozwolone, by ładne, głodne biur biurowce wzrastały w otoczeniu martyrologii i 50 tysięcy zamordowanych mieszkańców. Stąd polecenie w stylu gazetowej wyklejanki szantażysty: uśmiechaj się do woli! Jak rozkaz od anonimowanego Dirlewangera lub może bardziej spuścizna Reinefartha (bo dobrze się urządził jako burmistrz), i że od dziś ma być już tylko śmiesznie, ekologicznie i wielobarwnie. Ma być tak jak Skanska z tyłu, od strony wjazdu z zachodu, uczy wielkim słodkim muralem z balonikami, domkami, słodko zburzonemi przez Niemców rogatkami, śmiesznemi ludzikami grającemi w piłeczkę w paseczki, no i że to nie są samobójcy ci na dachach, balkonach i dusze do nieba na gruzach kamienicy Wolska 6. Oprócz tego kakao*, kino, teatr, kultura, czyli wszystko to z czego słynęła Wolska w Skandynawii, w krainie bez urazów, upadków i powstań.


Przypominamy: ci kolorowi to nie samobójcy!

–––––––––––––––
*       KKO – Komunalna Kasa Oszczędności. Działała na Wolskiej przez rok (1938-39)


Partnerstwo sztuki państwa Skanski i burmistrzu Woli mówi wyraźnie: ma być dużo dużych pięknych murali namalowanych przez pięknych artystów! Ma być myślenie bez przeszłości, bez zbędnych emocji niepasujących do uśmiechniętego modelu piękna. Ideałem dla Woli niech będzie skromny pozytywizm, emocje, które można zamienić w mebel z Ikei lub firankę do samodzielnego montażu. Ma być tak najpiękniej jak w tym konkursie na zamalowanie tunelu gazującego w al. Rewolucji Październikowej pod Zachodnią, co wygrał głosami z internetu naprawdę przepiękny obrazek pani Izabeli. Przede wszystkiem ma być pokryte farbą wszystko co stare, komunalne, ceglane, tam gdzie grzyb, wilgoć, gruźlica, szczury i gospodarka ZGN. Następnie mają być zamalowane wszystkie nowe biurowce, gdzie tylko się aktualnie jakiś pusty mur rozrasta, w technice projektuj i maluj, a firmie Gudluking od murali damy całe ciepłe piętro w wolskim urzędzie.

Burmistrz esteta, burmistrz patron, Gajusz burmistrzu Mecenas, to wyśmienity wybór dla tej wesołej dzielnicy, w której nie prześlizgnie się żadna wolna przestrzeń, gdzie płoną się ulice i Fotony, gdzie buduje tyle osiedli przy metrze i to jeszcze bliżej Centrum niż się wszystkim wydaje, a mieszkańcy zbierają złom wyłącznie w ramach hobby. Dodając do tego definitywne pożegnanie z rzezią, dekominizację i likwidację czerwonego, przyszłość zamalowanej Woli maluje się w bardzo kolorowych kolorach.


Uśmiechajmy się więc do Woli. Po częściowym zejściu spiedestała "zakochajasie we Warszawie" znów można zaklinać rzeczywistość i utrzymać odpowiedni poziom słynnego w całej stolicy wolskiego hormonu uśmiechu. Z drugiej strony, co można rzucać prócz zaklęć w dzielnicy, która już na zawsze pozostanie przeklęta i żaden nowy biurowiec, żadne doszczętnie nowo dogęszczone osiedle tego nie zmieni. Nawet nie można już rzucić kamieniem w nyskę, bo tu już nawet nyski nie jeżdżą. Cegłą też już trudno rzucić, bo ostatnio wszystkie wyzbierane.


Uśmiechajcie się do Woli autorzy tego niezwykle szczęśliwego i przebiegle oryginalnego, tak wieloznacznego hasła, radosna burzo mózgów, optymistyczny dziale skanskiej promocji, copyrajterze za cudne pieniądze wraz z agencją. Następnym etapem na szlaku krzewienia uśmiechu powinna być wycieczka Skanskobusem pod pomnik Polegli Niepokonani. Najlepiej piątego sierpnia. Stańcie pod pomnikiem, rozwińcie transparent i bardzo szybko się uśmiechajcie.

wtorek, 6 lutego 2018

Horbaczewski GT


Chwała! Hvala lepa! Mustang GT ze Złotej, styczniowej ulicy!

Cześć! Widok, który potrafi rozpalić każdego byłego ucznia, który zaznał trudy szkoły, czytał szybko wojaczkę, badał modeliki, cyrki Skalskiego, tygryski, inwazję, kleił redukcyjnie, malował Humbrolem, oblewał Hermolem, podpalał, rzucał wszystko z balkonu, i cześć!

Postrzeżony Mustang jest wierną rekonstrukcją historycznego myśliwca P-51 Mustang Mk. III, pilotowanego przez kpt. Eugeniusza Horbaczewskiego, dowódcy dywizjonu 315 i posiada barwy wojenne z okresu lądowania w Normandii, z czerwca 1944, cześć i chwała! Wskazują na to trzy białe pasy* inwazyjne, oznakowanie PK-G oraz numer rejestracyjny FB166. Horbaczewski zestrzelił na tym samolocie 5 i pół Focke-Wulfa 190 i 4 rakiety V-1. Zginął 3 miesiące później, 18 sierpnia 1944, pilotując innego Mustanga (PK-K, nr FB355), walcząc z przeważającą formacją 60 hitlerowskich myśliwców. Jego szczątki znaleziono 3 lata później w lesie francuskim.
W sumie, kpt. Horbaczewskiemu zaliczono zestrzelenie 16 i pół niemieckiego samolotu, i dostał 5 odznaczeń, chwała!

Hvala lepa! Nigdy nie widzieliśmy tak chwalebnie przygotowanej rekonstrukcji; afirmacji naszego zwycięstwa w powietrzu! Dotychczas spotykaliśmy tylko rekonstrukcje autobusów.


Pierwszy w narodowym kamuflażu wyklętym, drugi maskujący Bazę Lotnictwa Taktycznego z Mińska Mazowieckiego.


Dlatego ogromne cześć i gratulacje dla właściciela, pomysłodawcy, wykonawcy (agencja oklejania Małachowski Projekt), oraz wszystkich innych autorów i pilotów Mustanga, dziękujemy, hvala!
Gdybyśmy tylko mieli drzwi od stodoły i parę dywizjonów takich rączych oklein, to świat składałby się wyłącznie z polskich kontynentów.

Jutro okleimy redakcyjny piecyk Junkersa, oblejemy Hermolem i odkręcimy warszawski gaz do dechy. Zbombardujemy Moskwę, Berlin, Jałtę i wszystkie kraje byłej Jugosławii. Cześć.

______________
* Lądowanie aliantów w Normandii upamiętniają paski niemieckiego Adidasa
oraz tempo ruskiego Hardbassa.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Reduta Higieny


Moralizatorski afisz wisiał niedawno przez krótko pod wiaduktem na Gór-
czewskiej. Do końca nie rozumiemy, co ten przekaz robił akurat przy drodze na Górce miast w mieście macierzysytem waszyngtońskich nieuków, lecz patrzyliśmy z oczami pełnymi serca i uznania.


Autorem jest Ruch Higieny Moralnej oraz Reduta Dobrego Imienia.

Pierwsi są grafikiem Korkuciem Wojciechem, którzy czasem wypuszczają prowokacyjne plakaty o radykalnych sprawach — m.in. o pedałach, Piłsud-
skim, jeszcze raz o pedałach, o mowie nienawiści, itede (przykłady można spojrzeć np. tą metodą). Pomimo tematyki, higienista mówią, że nikomu 
nie optuje i nie sprzyja. 
Drugim prowokautorem jest Reduta. Ukazał nam ją parę dni temu Dżenezis Zducha w komentarzu do FakZDF-a. Reduta Dobrego Imienia jest towarzys-
twem kabareciarza i niedoszłego prezydenta Pietrzaka Jana, która zbiera pieniądze na oburzanie za obrażanie Polski.
Ostatni ich protest dotyczy filmu o matkach/ojcach. 
Gugle donoszą, że Ruch i Reduta przygotowały kolejny wspólny plakat, komentujący powyższą sytuację.*

Poza tym (nieustająco) fakju ZDF! no i pamiętaj..
________
* i postrzegamy, że RDI zmieniła logo, z fajnego na niefajne.

sobota, 8 czerwca 2013

Z życia zatok

Spojrzeliśmy Wolskiej w ultranowoczesną zatoczkę, by sprawdzić półtora roku czynów jej betonowego zaczynu.


WNIOSKI:
1. linia N42 kursując co pół godziny wywołuje stanowczo za duże naprężenia;
2. zbyt pochopnie dopuszczono się — ongiś obiecanego przez rzecznika ZDM — lotniczego ruchu kołowego;


ZALECENIA:
1. zredukować nocną amplitudę N42 do ok. 2 - 3 wyskoków lub przesunąć linię na bardziej wyraziste godziny popołudniowe;
2. ruch lotniczy przesunąć na rondo wolnego Tybetu i w tunele do Włoch
na Dźwigowej;
3. rozpisać przetarg w celu dokonania niezbędnych nowoczesnych retuszy lub oddelegować w teren p. Sobieraja, z łopatką i z wiaderkiem zaczynu;

*
CREDITS:
Zarówno tą jak i jeszcze 6 innych niezniszczalnych zatok na stołecznym akwenie zbuowało Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowo-Usługowe "Efekt", wyrywając przetarg o krypt. DZP/47/PN/40/11.
P.P.H.U-ie zaoferowały na tyle efektowną cenę, iż odsadziły konkurencję
aż o 1/5 długości cennika.

Czy wiesz że? Że w latach '30-ych w Warszawie był nałożony ustawowy wymóg udzielenia przez wykonawcę 10 lat gwarancji na nawierzchnię?
Obecnie jest to rok, dwa — w porywach do 5 lat przy inwestycjach typu wielkie halo S8, np.

wtorek, 31 lipca 2012

Dlaczego warto pamiętać

Zobacz.

Polski Bank Walczący® — Korzystna lokata sierpniowa!


Sale! — do 44 procent w wybranych sklepach i na koncert Madonny®


Batalion Zośka® — Wow!


Dla prawdziwych powstańców (to oni jeszcze żyją?) — pierniki gratis!

poniedziałek, 14 maja 2012

Śląski, kolizyjny

Nius z ostatniej przedchwili, który nas wstrząsająco zaskoczył.


Rozumiemy, że młody narybek informacyjny może pomylić literki, ogonki
i przecinki, ale tworzenie nowych mostów w Warszawie to już zajęcie
z dziedziny inżynierii wyższej.
Rozumiemy i prosimy o zrozumienie.

piątek, 11 maja 2012

Monsterek Barrbarrass

Bajkowe bobo aktualnie wytrzeszcza z plakatu niamalże na przeciwko Campo di Fiori. Wabi się niemalże Barabasz.


Jak donosi dzisiejsza bajka, niebawem ulica Barbarassa będzie nieomal nosiła nazwę Lecha Kaczyńskiego.

czwartek, 23 lutego 2012

Zapomniany Pulitzer warszawski




Najbardziej niesamowite zdjęcie warszawskich wszech czasów. Półliter, Worldpressfoto i Nobel w jednym. Niestety mocno przemilczane. Natropione intensywnie; pierwszy raz zobaczone tutaj, lecz czapka na bakier nie raczyła była odpowiedzieć na pytanie o autorstwo. Poza tym, fotografia pojawia się jeszcze w kilku miejscach, lecz również bezopisowo.
Okazało się, że podstawowe źródło jest dość oczywiste – bank zdjęć BillGejtsa, czyli Corbis.

Autorem zdjęcia jest p. Reginald Kenny, fotograf agencji ACME.
W kwietniu '46 rejestrował Warszawę z okazji wizyty Herberta Hoovera, byłego prezydenta USA (w latach okupacji – założyciela organizacji pomocy dla Polski "Comporel").

Zatrzymanie w kadrze nastąpiło 3 kwietnia 1946. Widzimy dwie kościelne wieże – z lewej, św. Augustyna na Nowolipkach oraz, w oddali z prawej, św. Wojciecha na Wolskiej. Jesteśmy na upiornej planecie obserwowanej przez dziewczynkę w koszuli w kratkę i za dużych, zniszczonych butach.
Najprawdopodobniej, to tylko szybki domysł, miejscem obserwacyjnym mógł być dach szkoły przy Stawki/Niska (tam gdzie teraz jest Wydz. Psychologii UW); w takim przypadku stałaby dokładnie 52°15'8.13"N/20°59'26.51"E, ale może ktoś ma lepsza ideę.

Kim jest Reginald Kenny? czy istnieje więcej zdjęć z Warszawy? Pytania, na które byłoby warto znać odpowiedź. Na Corbisie są jeszcze 4 zdjęcia z Warszawy, w tym jedno dość znane, też niesamowite. Poza tym, znaleźliśmy tylko kilka fotografii Kenny'ego i informacyjną pustkę o jego życiu.
Drugą istotą, która nam chodzi, to pytanie, kim jest dziewczynka? Może można się ją odszukać?.. Zdjęcie, które, naszem zdaniem, jest równie symboliczne jak fotografia-ikona Dżo Rosenthala z flagą na Iwodżimie, warte jest zdecydowanie większego zainteresowania i popularyzacji.

_________________
Tak że BACZNOŚĆ! Jeśli ktokolwiek ze słuchaczy wie cokolwiek, zna/lub jest ta dziewczynka w koszuli w kratkę, prosimy o kontakt z redakcją w trybie interwencyjnym!


___________________________________________________
EDIT 15 marca 2022; od 20 dni trwa wojna: dziś się łapnęliśmy, że zdjęcie dziewczynki hotlinkowane z Corbisa, zapewne zniknęło z powyższego wpisu w okolicy 2016 roku, gdy Corbis został pożarty przez Getty Images i zmienił linki (chyba w ogóle usunął zdjęcia Reginalda K.).
Poza tym, przez ten czas dużo się zadziało wokół tego zdjęcia. Powstał nowy gatunek hucpiarskiego odpisywania tekstów – tzw. tubylizm tustalizm – utuczony na etyce społecznościowej obowiązującej na Fejsbuku.
___________________________________________________

Stej tjun! Teraz, wtedy i potem.


niedziela, 22 stycznia 2012

Repozytorium


Na długie cyfrowe wieczory, polecamy bibliotekę pod chwytnym tytułem: Repozytorium Cyfrowe Instytutów Naukowych.

Pojawiło się to w lipcu, ale dopiero niedawno osiągnęło stadium superświa-
domości — sypnęli takimi rzeczami, że ludzkie pojęcie przechodzą i powodu-
ją bezsen. W dodatku, wszystko w pdfach i apetycznej rozdzielczości (co jest szczególnie istotne przy mapach, a inne biblioteki jakoś nie mogą tego cały czas zrozumieć).

Najlepsza obecnie biblioteka w sieci. Szacunek dla autorów!
Niech nikt się nie śmieli jej hakować.
-------------------------
Planujemy zrobić w — tradycyjne — krótce ranking rodzimych bibliotek dygytalnych, to się temat rozbuduje i rozwałkuje.


poniedziałek, 16 stycznia 2012

Szopeny uliczne




Z pewnością wszyscy się już o to potknęli.

Straszył też w 2010. Huczał, buczał, preludiował mazurkami, wisiał wielko-
formatowo, przystankowo, na rokowo, w dresie i na sedesie. Przy tak sym-
fonicznym stratowaniu Szopena, wydawało się, że wszyscy o nim zapomną na wieki.
Wszystko było na dobrej drodze. W zeszłym roku wjechała rockliszta i Skło-
dowska na moście. Szopenowska histeria zniknęła równie szybko, jak się pojawiła..
Jednak w tym roku mają przecież wjechać kibice! Oraz koniec świata!
No i właśnie z tym pierwszym — pozornie odległym od Szopena pojęciem — znowu zaczęło się frymarczenie jego melodyjnym wizerunkiem: na ulice wyskoczyły europlakaty na sportowo.

Nasze pierwsze wrażenie było mocnym wrażeniem zdumiewającym. Myśleliśmy, że ktoś mu złośliwie wydrapał ślepia, jakiś antyfan z postrocz-
nicową traumą. Ale nie! spojrzenie psychola po lobotomii było fabrycznie wydrukowane!

Równocześnie nadciągnęły eurolodówki. Na nich to samo, plus — dla akompaniamentu — dodano mu równie zasłużoną paradę dziwolągów: Marię, Mikołaja i Serenę. Czyli pod kibiców wyprztykano całą pulę ekspor-
towych celebrytów; z Janem z Czarnolasu, czy Piłsudskim w krótkich gaciach nikt by się nie kusił na zimną fantę i — w dalszej perspektywie — mecze.
Zapomniano tylko o dodaniu muzyki, np. części II-ej sonaty fortepianowej, przy otwieraniu drzwiczek.




Jednak, dramaturgię dostatecznie podkreśliła powiewajaca w tle bryła Koloseum i zabawa w orzełka i reszkę, która odbyła się w międzyczasie: wyszedł w miasto bezorzełkowy, z figowym korkotrampkiem zasłaniającym pustkę, a jak się problem przegryzł, to dodrukowano ekskluzywną serię Fryderyków z orzełkiem.

Najdziwniejsze w tym smutku jest, że wykonał go Trust-Truściński Przemysław, który zawsze trzymał się dość stabilnie (kiedyś go mocno chwaliliśmy na łamach).

Najsmutniejszy i tak musi być prof. Tomaszewski Mieczysław.
Ciekawe, jak to znosi?

czwartek, 12 stycznia 2012

Od tłumacza

Zrobiło się ostatnio filmowo, skrinszotowo, to jeszcze dodamy widziany wczoraj komentarz odautorski tłumacza.


I jest to jeden z powodów, dlaczego szanujemy kino alternatywne (a czasem zdarzają się jeszcze ciekawsze komentarze).

piątek, 23 grudnia 2011

Ślepa fasada

Żegnamy inwentryzację stritarta. Ostatnią, która nas zwróciła i poruszyła jest emanacja mularska na fasadzie Polskiego Związku Niewidomych na Konwiktorskiej.



Oczy, zawsze przykuwają uwagę — szczególnie, gdy patrzą w nas oczy niewidome. Niby wiadomo, że nie widzą, ale wydaje się, że o wiele więcej
o nas wiedzą, że prześwietlają do najciemniejszego zakamarka. A tutaj mamy zmasowany atak takich spojrzeń. I nie dajmy się nabrać, że obserwują tylko mecze Apolonii.

Tym razem sprawcy są znani: Dariusz Paczkowski & Mateusz Biele-
niewicz.
Właścicielami oczu, które namalowali, są członkowie PZN, zaś sfotografował im je artystycznie p. Sikora (tutaj można przeczytać opis całego przedsięwzięcia).
Pomimo, że i tak nie będziemy przepadać za kolejnymi produkcjami powyż-
szych autorów, to na Konwiktorskiej zrobili coś bardzo wartościowego.
Bez kombinacji, bez konkursu długości pędzla, oraz jakiegoś — mocno szem-
ranego — "autentycznego głosu młodzieży w ważkich sprawach" za pomocą spreju. To tylko czysta dekoracyjność.
I takie, zdaniem redakcji, powinny być murale — możliwie o jak najbardziej neutralnych formach. Przez to treści, które tam istnieją (o ile w ogóle tam istnieją), są o wiele bardziej czytelne. I potrafią zatrzymać. I ucieszyć oczy, nomen omen. Jest już wystarczajaco dużo bełkotu w mieście.

Ukłony dla mularzy, dawców narządów i wszystkich ociemniałych!

Skok 44


Dziś, lekkie pociągnięcie poprzedniego pędzla, czyli skok na Kuczerę pod mostem Kierbedzia.


Skoczyli Zbigniew Gęsicki "Juno" i Kazimierz Sott "Sokół", i to w chwili,
gdy cel "Akcji Kutschera" został już dosięgnięty w stu procentach (od kilku godzin generał-major smażył się w esesmanskim piekle). Obdwaj akowcy zginęli trochę na własne życzenie: po uratowaniu rannych kolegów, złamali rozkaz, bo chcieli jeszcze uratować Mercedesa 170. Wtedy miasto było już szczelnie obstawione; przede wszystkim mosty.

Bilans akcji > Niemcy: 1 trup generała SS, Polska: 4 trupy z AK + 100-u cywilów rozstrzelanych w odwecie. Mercedes, wrócił do kraju producenta, zaś pół roku później Armia Krajowa wybuchła w Warszawie Powstanie
i pojęcie bilansu stało się nie do pojęcia.
O "Zamachu na Kutscherę" istnieją obszerne wypracowania, oraz film,
także można temat dalej zgłębiać w promieniu kilku kliknięć.

Wywołaliśmy go bowiem ze względu na namalowany pod mostem pomnik. Przechodziliśmy tamtędy wielokrotnie, ale dopiero niedawno jednym okiem otarliśmy znajomą tablicę, zaś oko drugie, spadło pod most i zobaczyło te kontury. Wstrząs był wstrząsający! Niesamowita ekspresja i prosty pomysł na granicy geniuszu, i makabry. Następny mroczny jasny punkt na mapie Warszawy! Bardzo bohaterski poza tym.
Trudno nazwać to stritartem, czy graffiti. Najbardziej przypomina to dywersję malarską, urządzaną w l. 70-ych przez, wspomnienego przez nas ostatnio, Włodzimierza Fruczka. Ponieważ Fruczek został krzyknięty prekursorem polskiego street artu, można uznać, iż skoczkowie to właśnie stritart.
.
Baczność! Gdyby ktokolwiek wiedział coś więcej o obrazku spod mostu,* znał datę produkcji lub autora, bardzo prosimy o listy do redakcji!** Chcielibyśmy autorowi pogratulować.
.
_________________
* Pobieżna kwerenda w sieci wykazała tylko jedno info z 2008 r., dość lakoniczne, ale za to gruppowoczłonkowskie. Poza tym, ustala jakoś datę
(że obrazek powstał przed 2008).
** Ta sama prośba dotyczy czaszki prymasa.

czwartek, 22 grudnia 2011

Trzynastaczaszka

W cieniu masowej dezinformacji i chyru na mazanie po murach, zupełnie ukryła się czacha w Alei Prymasa, jeden z najmroczniejszych wolskich jasnych punktów. Ciągle zapominamy ją donieść, bo warto, bo wartościowa.
Tak więc oto włala!


Zauważona została rok temu, ale pojawiła się być może wcześniej. W każdym razie trwa i świdruje nieprzerwanie (jedynie niedawno ktoś ją pochlastał żyletką). Chcieliśmy pogratulować autorowi, bo jego czaszka jest urokliwa strasznie — wśród tysięcy czaszek straszących redakcję, najbardziej szpiku-
jąca kości.


Symbolika, którą umościł tam autor, zadowoli zaś każdego, nawet najbar-
dziej wybrednego, badacza; dostarczy mu wieloletnich przygód. Mamy tutaj ogólne memento mori, memento dla podrożujących, czarną rękę, kryształo-
wych Majów, Masonów, Maorysów, Muna & Suna, kolory wczesnego Tytusa de Zoo i płonące spojrzenie z rysunków Mroza do Cyberiady. Nad wszystkim dominuje as pik, oraz — nasz ulubiony kawałek — trzynastka (albowiem kolekcjonujemy również 13-stki)*.
Nie możemy tylko zdeszyfrować szczęki, czyli "Still high, yeah" — czy chodzi tu również o ezoter, czy o powstające równolegle do MHP i MHŻP, Muzeum Narkomanii.


Oprócz tego, czaszka przejawia różne krystalizacje i wybarwienia nocne. Może to wynikać z nieodległego sąsiedztwa mniej lub bardziej nieudanych stritartów komunikacyjnej mandali im. św. Tybetu, albo zwiastuje przyszło-
rocznych Majów, gdy wszystkich 13 kryształowych czaszek połączy się i trafi w jeden szlak, pt. The End.

___________________
* Niebawem przedstawimy ową kolekcję. Zaś powyższa 13stka już dawno by ją zasiliła, gdyby nie b. dobry klej, którym autor malował i każda próba skończyła-
by się zdegeneracją dzieła.


środa, 12 października 2011

Super.


A w to spojrzeliśmy w dzień nowego przebiegu. Nie wiemy kiedy zawisło,
ale bardzo ładnie ociepla zielonkawo, centralniewojskowo, klubowo-patriotycznie i niezobowiązujaco.
Autorem jest Filip Tofil i za ten obrazek dostał wyrożnienie galerii plakatu AMS w konkursie o polskiej rezydencji w €U.
Lubimy też inne jego produkty — proste, zabawne, studenckie i kolarskie. Będziemy fanatyzować, patrzeć i śledzić w kroki indywidualne, a także w te nadawane ze studia w syfonie.

poniedziałek, 19 września 2011

Nie toleruj ZTM, powiadom 112.

Zarząd Transportu Miejskiego wystartował kolejną odsłonę kampanii
w temacie nietolerancji i kultury osobistej.
Nie ukrywamy, iż bardzo się nam podoba otwartość, plus — szczególnie po ostatniej podwyżce — mocna nuta samokrytyki zawarta w haśle.
Plakat firmuje autorytetem sam mistrz świata Enduro Halowy.


Także pamiętaj!


niedziela, 11 września 2011

Brutalny cios w środowisko twórców


Tytuł alternatywny: Polityka kulturalna.
Czy ktoś ze słuchaczy widział już coś takiego?
Co mają teraz począć biedni malarze, literaci oraz "ci co naklejają"? Jak oni teraz na chleb zarobią, skoro Ka Wu 63a na nich grozi?!! 
A co się teraz pocznie ze staropolską tradycją malowania pisanek?..

Niebawem zapłoną stosy — zupełnie jak w Monachium, w '33 roku.

piątek, 7 stycznia 2011

Ładne ponownie


Bardzo fajny patent. Bardzo wielokrotnie nas zatrzymuje. 
Daleki powidok przelegendarnego plakatu Tomaszewskiego do "Edwarda II" między wierszami się pojawia (ale to tylko nasza nadinterpretacja).

Btw, byłoby fajnie, gdyby wszystkie plakaty, czy reklamy były szablonami, miały markowane tytuły, np. "tytuł", "bardzo duży tytuł", "autor", "promocja" (to akurat już zazwyczaj jest), itede.

Autora niestety nie zapamiętaliśmy (z wrażenia).