Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lotnictwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lotnictwo. Pokaż wszystkie posty

piątek, 11 lutego 2022

Ruch lotniczy w przededniu wybuchu III






Wczoraj w dzień i w nocy amerykańska bezzałogowa przyjaźń na wypadek wojny kręciła piruety, stawiała kreski, wąchała prawo-lewo-góra-Krym tuż obok ruskiej, białoruskiej granicy. Wolę okrążyła z prawej. Ukraińcom latał RQ-4 Northrop Grumman Globalny Hawk FORTE12, niezmordowany, nieforemny, pokojowy dron bez twarzy, nie wiadomo co i po co wożący w środku. Wożący po prostu "coś".
Zgodnie z unijnymi przepisami uczciwego korzystania musiał być widoczny na Flajtradarze. Mamy nadzieję, że na zasadzie wzajemności Rosjanie również będą widoczni na radarze, gdy odpalą rakiety balistyczne spod Kaliningradu. 

Oprócz tego po nocy latały amerykańskie transportowe Globalne Mastery (Boeing C-17 Globmaster III), to już nad naszą ziemią ojczystą i z naszej ziemi, bo z Rzeszowa latały. Tak że globalnie, czyli światowo się zrobiło. Niemal jak na światowej wojnie nr 3.



Do całej sytuacji bardzo poważnie podeszli się Rosjanie, Aerofłoty, bo nakładali kawał drogi omijając łukiem Ukrainę, lecąc z Kiszyniowa do Moskwy.




Z kolei brytyjscy Royal Marines przylecieli w hołdzie dla Solidarności pozwiedzać Warszawę, aby po tradycyjnej grochówce czem prędzej pójść na Ruska, Białoruska (po południu bardzo hałasował ich duży, szary, brzydki samolot). Kilka godzin później wylądował inny samolot RAF – Hawker Siddeley BAe 146 Statesman – który poszedł na skróty i po prostu przyleciał z Moskwy.

Jednym słowem napięcie lata i powiewa. Nic z tego nie będzie. Nie odważą się. Nie odważymy się. Rozejdzie się po kościach i pyłach.

wtorek, 6 lutego 2018

Horbaczewski GT


Chwała! Hvala lepa! Mustang GT ze Złotej, styczniowej ulicy!

Cześć! Widok, który potrafi rozpalić każdego byłego ucznia, który zaznał trudy szkoły, czytał szybko wojaczkę, badał modeliki, cyrki Skalskiego, tygryski, inwazję, kleił redukcyjnie, malował Humbrolem, oblewał Hermolem, podpalał, rzucał wszystko z balkonu, i cześć!

Postrzeżony Mustang jest wierną rekonstrukcją historycznego myśliwca P-51 Mustang Mk. III, pilotowanego przez kpt. Eugeniusza Horbaczewskiego, dowódcy dywizjonu 315 i posiada barwy wojenne z okresu lądowania w Normandii, z czerwca 1944, cześć i chwała! Wskazują na to trzy białe pasy* inwazyjne, oznakowanie PK-G oraz numer rejestracyjny FB166. Horbaczewski zestrzelił na tym samolocie 5 i pół Focke-Wulfa 190 i 4 rakiety V-1. Zginął 3 miesiące później, 18 sierpnia 1944, pilotując innego Mustanga (PK-K, nr FB355), walcząc z przeważającą formacją 60 hitlerowskich myśliwców. Jego szczątki znaleziono 3 lata później w lesie francuskim.
W sumie, kpt. Horbaczewskiemu zaliczono zestrzelenie 16 i pół niemieckiego samolotu, i dostał 5 odznaczeń, chwała!

Hvala lepa! Nigdy nie widzieliśmy tak chwalebnie przygotowanej rekonstrukcji; afirmacji naszego zwycięstwa w powietrzu! Dotychczas spotykaliśmy tylko rekonstrukcje autobusów.


Pierwszy w narodowym kamuflażu wyklętym, drugi maskujący Bazę Lotnictwa Taktycznego z Mińska Mazowieckiego.


Dlatego ogromne cześć i gratulacje dla właściciela, pomysłodawcy, wykonawcy (agencja oklejania Małachowski Projekt), oraz wszystkich innych autorów i pilotów Mustanga, dziękujemy, hvala!
Gdybyśmy tylko mieli drzwi od stodoły i parę dywizjonów takich rączych oklein, to świat składałby się wyłącznie z polskich kontynentów.

Jutro okleimy redakcyjny piecyk Junkersa, oblejemy Hermolem i odkręcimy warszawski gaz do dechy. Zbombardujemy Moskwę, Berlin, Jałtę i wszystkie kraje byłej Jugosławii. Cześć.

______________
* Lądowanie aliantów w Normandii upamiętniają paski niemieckiego Adidasa
oraz tempo ruskiego Hardbassa.

czwartek, 11 stycznia 2018

Ptaki stołecznego lotnictwa


Od jakiegoś podobno pół roku na cywilnych odlotach Szopena zadomowiła się wrona, która jest nieomal maskotką i ma zaufanie do pasażerów. I tutaj od razu wchodzi taki żart – że analogia do kapitana Wrony, który posadził i wszystkich wyratował. Ptaszek wyprawia duże szczwane sztuczki, zajebiste fikołki, wierzby płaczące, kracze melodyjne mazurki i polonezy jakże nasze.


Miejmy nadzieję, że nikt wrony szybko nie zabije. Jakiś niezadowolony portu lotniczego kierownik, skołatany pilot bez maszyny, strażnik graniczny bez polotu, matka z podwójnym dzieckiem, skupiająca uwagę na świecie własnego szczęścia z walizkami, lecz bez cudzych ptaków. Wrona jest wręcz najlepszym przyjacielem, który mógł się przydarzyć Warszawie od czasu znaku z literą "te" jak transport. Wrony jest piękne i lubił je Młynarski z którym mówi starsza pani zdjęta zapewne z Ukrainy, że panie Wojtku 3 lata nie widziałam wnuków,  szukaj wiatru w żagiel i "Jedź z nami do Niemiec", do Unii lub wnet nawet do Polski za najniższą pozakrajową.

Jednak wrona orła nie pokona. Hura. Ale ona oby się wcześniej sama nie poszła, bo ponoć jest bez pary. Trzeba o nią dbać, chuchać elastycznie i wielotorowo, a nie ciasno jak z tą literą te wpisaną w chude "o" jak w kółko orzeł lub syrena i że "wu" (wiadomo co) (i że zakochajsie). Ta wrona to skarb!


_____________
Muzyka w tle materiału pochodzi od sylwestrowego, anonimowego artysty
z elektrycznego składu zmierzającego do Выборга.

+++

Apdejt! Hot!Hot!Hot! Nawet okazuje się, że Tawrona ratuje też inne samoloty! (nie tylko boeingi Wrony). Stop! Że to taki talizman co szczęście potrafić wykraka! Bo w trakcie emisji akurat przyziemiał bombardier z Krakowa i potknął się, i grzmotnął Szopenowi w pas się, ale nic się nie stało, jedna pani tylko słabo w saloniku VIP i jakieś elementy po od padane, że aż zamknęli Szopena na 4 ha, a wrona nie mogła wylecieć z level 1 po oddychać smogiem.

+++

Apdejt nr 2! Stop!Stop!Stop! Dzień później 10.01, czyli dziś 11.01, Tawrona ratuje nad Śląskiem niemiecką Lufthanse!
Należy uważnie popatrzeć, że wczorajszy ptak huśtał się, bujał fikoła na zasiekach barierkach z banderolą Lufthansa Group (fot. nr 2) – dawał znak, krakał, ostrzegał, że coś się Niemcom może zdarzyć. W związku z tym pilot mógł zgłosić niepewność i wrócić bezpiecznie do Krakowa, stolicy Generalgubernatorstwa.
Dzięki Wronie kolejna katastrofa kończy się szczęśliwie! No, nie do wiary!

Vielen Dank, kochana schöne Wrono!


niedziela, 25 sierpnia 2013

Radom 2013


30 sierpnia 2009, okolice godz. 13:13. Podniebny szoł sprzed 4 lat nie pozwala o sobie zapomnieć. Wtedy po raz pierwszy nieodwołalne jest naprawdę straszne. 

Potem-później jeszcze pojawia się chmurna transmisja z drugiej strony. Piloci wracają do domu.


wtorek, 10 sierpnia 2010

Wakacyjny atak defekacyjny

To niezwykłej rangi zdarzenie miało miejsce na kościelnym murze w Lesznie k/Warszawy [52°15'29″N 20°35'27″E], gdzie nasza ekipa badała zwyczaje stworzonek odżywiających się cegłami. Zdradziecki strzał nadleciał z kierunku anusa larwy mimas tiliae, ledwo zdążyłem uskoczyć z oczami. Myślałem, że fotografuję jej łepek...


Po poddaniu zdjęć dalszej analizie, agresywny odbyt Nastrosza lipowca został zdemaskowany: zagnieździł się w nim złośliwy, leśny herubin, który całkowicie przejął kontrolę nad sterowaniem urządzeniem wydalania motylka.
O tym, że pasożytnicze demony analne potrafią być niezwykle groźne dla życia nosiciela wiadomo nie od dziś. Nowością jest to, że potrafią już atakować ludzi...
Akurat ta larwa miała zaledwie 65 centymetrów, ale są przecież i gąsiennice mierzace 3, 3 i pół a nawet 4 metry! Co wtedy? Jak się obronić przed kupą lecącą z V=200 m/s i o średnicy przeciętnego okrągłego samochodu..?


Więcej o nastroszu lipowcu, który w fazie wyklutej przypomina bombowiec B-2 w kamuflażu, np.  tutaj  lub  tutaj 

____________________
Okazało się właśnie (tj. 08.09.10), że kiedyś już miałem spotkanie z tym stworkiem. (to było kilka lat temu, za starego aparatu). Vłala!



niedziela, 13 czerwca 2010

Niebo: ciekawostki

Przy okazji nieustannego omiatania nieboskłonu za pomocą aparatury, po wywołaniu rolek i na dużym powiększeniu, ujawniły się dwa dziwa.

Pierwsze ujawnia gołębia rozdwojonego lotem (po lewej) oraz mimikrującego Me-163 "Komet" (prawa):

dwójnik

Drugie to 100% pure UFO przelatujące nonszalancko nad Wolą w biały dzień:

niebo

ufo

Surowy obraz z aparatury został poddany zabiegom zwiększającym oraz bipoalyzacyjnym metodą Schtauffenberga.

ufo


Dalsze badania są prowadzone w toku.


czwartek, 10 czerwca 2010

Death from above. Kolejne świadectwa.

Obserwacja nieba nad Wolą trwa! Już nie tylko ja - teleobiektywny, uzbrojony po zęby w astroaparaturę (jak przykazali Bracia) - ale i całe rzesze mieszkańców dzielnicy zajmują się patrzeniem w górę!
Ostatnie dni przyniosły nasilenie chemicznej aktywności nieba: przy 10-krotnym zoomie dało się zauważyć ponad 50-krotne przekroczenie stężenia baru (Ba), bromu (B) i chromu (Cr), zaś zoom cyfrowy zarejestrował aż 100-krotne przekroczenie normy ołowiu (Pb) w wydychanych smugach!

Pojawiły się też nietypowe zjawiska towarzyszące o poranku:

a. Księżyc był jakiś taki inny niż zwykle.
b. Słońce wzeszło nie tam gdzie trzeba.
b. Gołębie zjadły trutkę na szczury.


Smugi kondensowały się często i znienacka.
Zazwyczaj atakowały dwójkami od strony słońca.

Oto zebrane świadectwa:
#1
2010.06.07 10:19:45 Warsaw West [52.23.22 N, 21.00.83 E]
#2
2010.06.07 13:08:08 Warsaw West [52.23.22 N, 21.01.73 E]
#3
2010.06.08 12:16:05 Warsaw West [52.23.22 N, 21.00.53 E]
#4
2010.06.08 20:21:11 Warsaw West [52.23.22 N, 21.10.43 E]

Czy czeka nas cholerna zagłada...?!


poniedziałek, 7 czerwca 2010

Krzyże w niebiosach: Podziękowanie :)

Serdecznie dziękuję braciom Paulinom jasnogórskim za zawrócenie uwagi wiernych na niebo i na sprawy kondensacyjne z niego wynikające. Co prawda publikując swoją kolekcję nie przypuszczałem, że poczciwe smugi dolecą aż na Jasną Górę i że mogą stanowić aż takie zagrożenie dla planety. Ale każda teoria jest dobra jeśli dzięki niej Polacy i ludzie oderwą się na chwilę od patrzenia w dół, i zaczną patrzeć w górę.
Sam jestem dość sceptycznie nastawiony do teorii jasnogórczyków bo ze smugami jestem zaprzyjaźniony od maleńkości i nie spostrzegłem, żeby z upływem lat w jakikolwiek sposób przeistoczały się w potwora. Są takie same jak przed wiekami. Po drugie też czytałem ten artykuł o chemtrails w "Czwartym wymiarze". To było parę miesięcy temu - podczas hospitaliacji. Wcisnął mi go Marek Ochroniarz, równy gość i wielki smakosz tego pisma (w tym samym nrze był też artykuł o broni psychotronicznej).
Jednak mój sceptycyzm nie zaciemnia mi zupełnie perspektywy kolejnych przygód. Jak mówią archiwiści: I want to believe!
Akurat jestem w dobrym momencie - po Trzciałkowskim wakatowało mi miejsce dla jakiejś psychozy, także błyskawicznie przesiadłem się na chemiczne tory.

Oto moje świadectwa z wczoraj i dziś.
Proszę o przeźrocza!

#1
smuga
2010.06.06 11:16:05 Warsaw West [52.23.22 N, 21.00.83 E]
#2
smuga
2010.06.06 11:16:30 Warsaw West [52.23.22 N, 21.00.83 E]
#3
smuga
2010.06.05 20:06:14 Warsaw West [52.23.22 N, 21.00.83 E]


Muszę przyznać, że nigdy do tej pory nie uchwyciłem kondensacji tak niezwykłej.. A to ostatnie świadectwo jest już mocno niepokojące...

Ciekawe co przyniosą następne świadectwa. Zaraz wywołam kolejną rolkę nieba.

czwartek, 6 maja 2010

Białoczerwoność w czerni

10 kwietnia, neurologiczna świetlica w kilka chwil po rozpoczęciu transmisji z katastrofy. Atmosfera grozy, dezorientacja, tłum pacjentów wpatrzonych w telewizor.. Za oknem lewitujący Mrok... Jego lodowatą obecność zarejestrował tylko mój aparat.




W ogóle ten dzień, jak i następne, były nieprawdopodobnym przeżyciem.. Szczególnie oglądane z perspektywy takiego miejsca jak szpital.
Ale o tym opowiem kiedy indziej.


poniedziałek, 3 maja 2010

Krzyże w niebiosach i inne kondensacyjne ciekawostki

Albowiem kolekcjonuję również patrzenie na - jak to się fachowo nazywa - samoloty na wysokościach przelotowych, ze szczególnym wskazaniem na ciekawe formy ich kondensacyjnego smużenia (np. krzyżyki, tafle i mikrogamezy). W ogóle, to od małego mam smykałkę na niebo i wszystko co się tam po nim rusza (oprócz gołębi, ma się rozumieć :)

Kilka dni temu zdobyłem niezwykły okaz - smugę z cieniem (i to podwójnym!). Nie widziałem nigdy czegoś podobnego i szczerze mówiąc, nie rozumiem konstrukcji tego zjawiska..
Za chwilę go zaprezentuję, a po króciutkiej pauzie wyświetlę slajdy z najcenniejszymi spojrzeniami z mojej kolekcji.

Oto podwójna smuga cienia...



  . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . PAUZA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Oraz szybki przelot po moich zbiorach...

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie