Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo sztalugowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malarstwo sztalugowe. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 kwietnia 2012

Konstatacja


Po grubszym namyśle i inspiracji bosej z Bielan, pokamedulskiej, doszliśmy do wniosku, że Wielkanoc będziemy kontestować i wstrzymamy się z świąteczną konsumpcją do święta prawdziwego, jedynego: do Święta Katastrofy 8:41.

To tylko 3 dni. Zegar talerzowy rozpoczął już odlicznie.

piątek, 23 grudnia 2011

Skok 44


Dziś, lekkie pociągnięcie poprzedniego pędzla, czyli skok na Kuczerę pod mostem Kierbedzia.


Skoczyli Zbigniew Gęsicki "Juno" i Kazimierz Sott "Sokół", i to w chwili,
gdy cel "Akcji Kutschera" został już dosięgnięty w stu procentach (od kilku godzin generał-major smażył się w esesmanskim piekle). Obdwaj akowcy zginęli trochę na własne życzenie: po uratowaniu rannych kolegów, złamali rozkaz, bo chcieli jeszcze uratować Mercedesa 170. Wtedy miasto było już szczelnie obstawione; przede wszystkim mosty.

Bilans akcji > Niemcy: 1 trup generała SS, Polska: 4 trupy z AK + 100-u cywilów rozstrzelanych w odwecie. Mercedes, wrócił do kraju producenta, zaś pół roku później Armia Krajowa wybuchła w Warszawie Powstanie
i pojęcie bilansu stało się nie do pojęcia.
O "Zamachu na Kutscherę" istnieją obszerne wypracowania, oraz film,
także można temat dalej zgłębiać w promieniu kilku kliknięć.

Wywołaliśmy go bowiem ze względu na namalowany pod mostem pomnik. Przechodziliśmy tamtędy wielokrotnie, ale dopiero niedawno jednym okiem otarliśmy znajomą tablicę, zaś oko drugie, spadło pod most i zobaczyło te kontury. Wstrząs był wstrząsający! Niesamowita ekspresja i prosty pomysł na granicy geniuszu, i makabry. Następny mroczny jasny punkt na mapie Warszawy! Bardzo bohaterski poza tym.
Trudno nazwać to stritartem, czy graffiti. Najbardziej przypomina to dywersję malarską, urządzaną w l. 70-ych przez, wspomnienego przez nas ostatnio, Włodzimierza Fruczka. Ponieważ Fruczek został krzyknięty prekursorem polskiego street artu, można uznać, iż skoczkowie to właśnie stritart.
.
Baczność! Gdyby ktokolwiek wiedział coś więcej o obrazku spod mostu,* znał datę produkcji lub autora, bardzo prosimy o listy do redakcji!** Chcielibyśmy autorowi pogratulować.
.
_________________
* Pobieżna kwerenda w sieci wykazała tylko jedno info z 2008 r., dość lakoniczne, ale za to gruppowoczłonkowskie. Poza tym, ustala jakoś datę
(że obrazek powstał przed 2008).
** Ta sama prośba dotyczy czaszki prymasa.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Zebra, kaliber 7,65

DISKLAMER: Poniższy materiał służy wyłącznie celom badawczym, nikogo nie popiera i nie lubi. Równocześnie jest nastawiony na popularyzację historii, oraz popularyzację zabijania wśród jak najszerszychrzeszy Polaków.



Wdepnęliśmy ostatnio w Niewiadomskiego i oprócz wielu mrocznych nie-
wiadomych zastanowił nas brak jasności w temacie narzędziowym. Zbrodniczy instrument opisuje się jako: rewolwer, pistolet, hiszpański brauning kal. 7,65, browning małokalibrowy, oraz pistolet-rewolwer dzie-
sięciostrzałowy typu hiszpańskiego

W panującej nam miłościwie kulturze zbrodni, mniej lub bardziej popkultowych zabójstw, oraz morderców-celebrytów istotny jest przecież każdy szczegół. Diabeł w szczególe tkwi, n'espa?
Zapewne każdemu brzęczą w uszach poezje typu: "22 listopada 1963;
Lee Harvey Oswald naciska spust Manlichera Carcano six point fajf milimetra..", "8 grudnia 1980; Mark Chapman strzela ze swojego Smith & Wesson .38 speszal..."
lub "...this is a .44 Magnum, the most powerful handgun in the world, and would blow your head clean off, you've got to ask yourself one question: Do I feel lucky?..."; czy wreszcie: "10 kwietnia 2010, godz. 8:41:06, prezydencki Tupolew Tu-154M de Lux nr boczny 101"...

Także po gruntownych, drobiazgowych i wieloklikalnych badaniach, możemy stwierdzić, iż Eligiusz Niewiadomski, artysta malarz symboliczny zastrzelił prezydenta pierwszego Gabriela Narutowicza z pistoletu Cebra* wz. 16 kal. 7,65 mm. № 78950.



Być może, ten diabeł przyczyni się do bardziej rzetelnego opiewania "człowieka zasad", a Polska wejdzie przebojem na zachodnią arenę zabójców!
Albowiem fraza: "16 grudnia 1921, Zachęta; gdy Narutowicz zatrzymuje się przed obrazem Ziomka, Eligiusz Niewiadomski, wyciąga spod peleryny dziecięciostrzałową Zebrę 7-point-65 milimetra i strzela prezydentowi po czwórkroć w plecy" brzmi odpowiednio popkulturalnie i ubogaca ją nowo-
czesną formą o wiele bardziej, niż ta archaiczna niezborność z hiszpańską pukawką.


__________
* Cebra: hiszp. zebra.


Kończymy część epicką i oddajemy głos komentatorom w studio!


  CZY WIESZ, ŻE?.. 
a. że mylenie pojęć pistolet-rewolwer jest bardzo typowe? Jest to taki sam syndrom jak nazywanie okrętu statkiem, czy schronu bunkrem. Jednak nie należy się tym zbytnio przejmować, jeśli jest się kobietą lub zwykłym człowiekiem. Do takiego nazewnictwa przywiązują skrajną wagę tylko militaryści w spodniach w panterkę lub wojsko.
Gorzej, jeśli te pojęcia myli sąd: (z sentencji wyroku na N.)

Generalnie, pistolet jest narzędziem, które ma magazynek, zaś rewolwer ma bębenek i używali go np. komboje.

b. że Cebra jest to pistolet bardziej znany pod nazwą Ruby?
Czy w ogóle zdawałeś sobie słuchaczu z tego sprawę?! Hiszpania produkowała go w kilkudziesięciu fabrykach i pod różnymi nazwami. W każdym razie, wariant nazwany zebrą trafił do Polski
i był etatowym pistoletem kawalerii lat '20-ych. Niewiadomski pojechał na ochotnika do wojny polsko-bolszewickiej, więc sobie kupił Cebrę w sklepie (mimo to, miał zakaz noszenia jej przy pasie).

c. że Ruby jest wzorowany na Browningu wz. 1903? że strzelał też nabojami brauninga? Być może, właśnie dlatego ta nazwa tak czę-
sto występowała w kontekście narzędziowym.. Np. wielki erudyta, kolekcjoner Włodzimierz Kalicki, w artykule z 2007 r. o zabójstwie Zawady, użył określenia "małokalibrowy browning". Zważywszy na dobrze opisany kaliber hiszpańskiej pukawki, był to błąd (mały kaliber to ok. 5,5 mm).

d. że Cebra/Ruby miał magazynek 9-cio kulkowy, ale po włożeniu jednej kulki w lufę, był już 10-cio kulkowcem? Stąd, pojawiające się podczas rozprawy określenie "pistolet 10-cio strzałowy".

e. że nazwę Ruby nosił na nazwisko również — Jack Ruby, zabójca Lee Oswalda? Wprowadza to nowe światło w i tak już mocno skomplikowanym tunelu prezydenckich morderstw.

f. że potencjalne narzędzie kultu zbrodni przekazano do zakładu medycyny sadowej UW i jego dalszy los pozostaje nieznany? Tip: należy szukać pod nr-em 78950.


g. że Ziomek, którego kontemplował Gabriel Narutowicz w chwili zabójstwa nosi tytuł "szron"? i że jego losy są również nieznane?

Teodor Ziomek (1874-1937), był przede wszystkim malarzem mrożących krajobrazów, z których co drugi nosił tytuł "zima". Ciekawe, czy obraz pojawiający się w filmie "Śmierć prezydenta" (na którego podstawie są 2 pierwsze ryciny) to oryginał, czy rekwizyt? Jeśli oryginał, to losy obrazu urywają się na filmie Kawalerowicza.



Porzucamy szybko duszną rusznikarnię artystyczną i natychmiast przechodzimy w ożywcze źródła:

1. Pasjonująca lektura z 1923 r. pod chwytliwym tytułem: "Proces Eligjusza Niewiadomskiego o zamach na życie Prezydenta Rzeczy-
pospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922 r. odbyty w Sądzie Okręgowym w Warszawie dnia 30 grudnia 1922 roku. Specjalne sprawozdanie stenograficzne, mieszczące całkowity przewód sądowy, z podaniem dokumentów śledztwa wstępnego, przemówień stron, życiorysu i podobizny oskarżonego".

Pomimo, że pistolet bezimienny, to tam jest właściwie wszystko.
Plus niesamowite monologi Eligiusza. Na tej podstawie, zwrócimy się
do redakcyjnego psychiatry z prośbą o epikryzę oskarżonego.

2. Blog niejakiego Majors'a, którego już w 2010 r. nurtowały typy broni i uzbrojenia Eligiusza. Niewątpliwie, to właśnie Major doszedł do tych samych wniosków jako pierwszy w świecie.

3. Plakacik czcicieli celtyckiego krzyża i pedałowania, również — choć
w dużym uproszczeniu — wskazuje na Cebrę. A ponieważ narodowcy są bardzo przywiązani do celebry, można domniemywać, iż to właśnie oni są w posiadaniu pistoletu nr 78950, zaś narodowy grafik malował
z natury.

4. Bardzo porządny film Jerzego Kawalerowicza "Śmierć prezydenta" (1977). Dbałość o detale jest imponująca, Walczewski gra Eligiusza, zaś Piłsudski przedstawiony jest w klimacie płk. Kurtza z "Czasu apoka-
lipsy". Ale spluwa, pokazująca się przez ułamek sek., jest już fantazją.
 

wtorek, 29 listopada 2011

Wątki mesjanistyczne w obrazach Eligiusza N. w świetle ostatnich odkryć i badań

Do badań posłuży nam obraz zatytułowany "Lech".
Uruchamiamy rzutnik, et wuala!


Prawdopobnie była to wizualizacja narodowego super-
bohatera o imieniu Lech, ratującego Polskę przed każdym zagrażającym jej tarapatem.
W 1920 r. Niewiadomski ofiarował obraz Zachęcie, aby ta wystawiła go na sprzedaż i uzyskane pieniądze przezna-
czyła na cele obronności państwa. Kto i za ile kupił Lecha? — niewiadomo; w każdym razie, zlikwidowaliśmy wszys-
tkich swoich wrogów, zaś 2 lata póżniej, ubrany w pele-
rynę twórca Lecha, zlikwidował prezydenta na wystawie.

Przejdźmy do oświetlenia wątków prorocznych i pobocznych:
1. Sektor twarzoczaszki
— uczesanie "na Polskę", w jej granicach po '45 roku; widać Hel i jez. Łebsko
— wąsy w stylu Stocznia Gdańska
— spojrzenie: wilcze
— niebo: z "Dnia Niepodległości"
— pelerynka
2. Sektor odzieżowy
— mocno zaciśnięty zbójecki pas
— fikuśne rajtuzy
3. Sekcja zbrojna
— rewolwer


środa, 12 października 2011

Super.


A w to spojrzeliśmy w dzień nowego przebiegu. Nie wiemy kiedy zawisło,
ale bardzo ładnie ociepla zielonkawo, centralniewojskowo, klubowo-patriotycznie i niezobowiązujaco.
Autorem jest Filip Tofil i za ten obrazek dostał wyrożnienie galerii plakatu AMS w konkursie o polskiej rezydencji w €U.
Lubimy też inne jego produkty — proste, zabawne, studenckie i kolarskie. Będziemy fanatyzować, patrzeć i śledzić w kroki indywidualne, a także w te nadawane ze studia w syfonie.

wtorek, 11 października 2011

Miejsce Złotej mocy i Żelaznej

Jakoś tak na wiosnę przybyło, ozłociło Złotą koronkowo.


Wolscy tubylcy przyjęli fraktalnego przybysza z ogromną wdzięcznością
i uznaniem.
Niektórzy z szacukiem składają mu skłon, inni pokornie klękają się, jeszcze inni oddają mu hołd zamaszyście salutując. Nad miejscem kultu dzierży
i pieczy Kulturalny-Kot-Który-Mówi.


Koronkowiec błyskawicznie zadomowił się w umierającej powolną śmiercia kamienicy ("Pekinem" zwanej) i promieniuje pozytwną energetyką.

Wszyscy słuchacze interesujący się, wiedzą iż mocą sprawczą serwetkowca jest NeSpoon, artystka ukrywająca, łączona z nurtem sztuki ulicznej, sama nazywająca to co robi "miejską biżuterią" lub — (wg. nas) zdecydowanie fajniejszym określeniem — "partyzantką estetyczną". Poza tym jest najlepszym obecnie sztukmistrzem, które wyhodowało miasto stołeczne
w swej brzydkiej istocie.
Te z cicha pęknięcia nadrzewne, koronkowo-ceramiczne pułapki łagodne
i niespodziewane ataki estetyczne są partyzantką najlepszej dobroci, niezwykle urodziwą przy tym i dającą ogrom radości wypatrującemu.
W stosunku do tego, inne działania miejskie to w wiekszości przeskalowane rysunki konferencyjne, chlapnięte gdzieś w miejskie mury na fali stritartowego chyru.
Np. dla nas, ceglanych fetyszystów, to co NS zrobiła na pl. Zamkowym
jest bezcenne.

Będziemy się z entuzjazmem przyglądać i wyczekiwać. Szkoda, że nie ma więcej koronkowców na Woli (bo te biedronki na samym Woli koniuszku akurat jakoś nas specjalnie nie atakują).
Nowy odgląd na wypieki artystki jest tutaj.

Przy okazji nadmienimy, iż Złota koronka pod nr-em 83 zastąpiła inne miejsce kultu — kapliczkę Philipsa na Karolkowej 30, skonsumowaną
w tym samym wiosennym czasie przez buldożerców pod biznesbiura
(a w której ostatnie sekundy za chwile spojrzymy).


_____________________________________
Achtung! Będziemy teraz się trochę poruszać po zaległościach nagromadzonych podczas wielkiego trudu i smutu, czyli przerwy w nadawaniu (Nespuny są tu przykładem).

czwartek, 14 października 2010

Salon jesienny


W zeszły piątek, na znanym i rozchwytywanym śmietniku przy ul. Płockiej odbyła się jesienna edycja "Trashartu", cyklicznej imprezy prezentującej nowe trądy w sztuce oraz lokalnych artystów.

Sztuka trwała dzielnie przez cały dzień, dopiero pod wieczór rozeszła się między ludzi.

Oto kilka migawek z wydarznia, chwyconych pod wpływem silnej dawki ultrafioletu.
Uala!



czwartek, 23 września 2010

Rozmiarówka c.d.


Na początek szkoły ukazał się ukazał się plakat reklamujący akcję o nadużywaniu żywienia przez dzieciaczki. Plakat pokazuje uśmiechniętego śmiecia (zapewne punkowca) - dilującego frytkami i kanapkami wśród dzieci z klas 1 - 3.

Projekt - w starej i sprawdzonej estetyce klipartu - podpisał znany i lubiany grafik A. Pągowski ©.
Nie będę się dalej wywodził, rozwodził, bo znowu ktoś poczuje się dotknięty. A nie chcę nikogo dotykać, bo to niehigieniczne.

Zresztą istotą nie jest tutaj samo dzieło, lecz podpis autora. 
Panie, Panowie i Krabiki, pragnę poinformować, iż długość podpisa A. Pągowskiego © osiągnęła oszałamiający rozmiar 53 cm! Tym samym, omawiany uprzednio, Tomasz Miś został wyprzedzony ciupasem aż o 18 cm!

Takę różnicę będzie nizwykle trudno odrobić nie tylko Misiowi, lecz także większości plakacistów młodego pokolenia. 

W każdym razie sytuacja wygląda teraz bardzo ciekawie.. Być może, pojawi się nowy rozgrywający, który pobije rekord - startującego zawsze z pull position - A. Pągowskiego lub Tomasz Miś popracuje trochę nad techniką i ponownie przejmie pałeczkę lidera?


Na mieście, pojawił się co prawda nowy podpis: "projekt: Tadeusz Kazubek"
(na plakacie łudząco podnym do ostatnich clipartów A.P.©), ale już bez mierzenia widać, iż jego długość zostaje daleko poza czołówką.

sobota, 14 sierpnia 2010

Kampania > suplment

Na początek małe dementi.
Po komisyjnym, precyzyjnym (za pomocą droższej linijki) zmierzeniu długości podpisu Projektanta Misia, komisja ustala ostatecznie jego długość na 33, 5 cm. Zwycięzcą nadal pozostaje J. Miś, lecz jego dystans do zajmującego 2 miejsce A. Pągowskiego© zmniejszył się do 55 mm.

Drugie drobne sprostowanie związane jest z wnioskami po lekturze pozostałych plakatów w konkursie o kampanii.
Otóż ocena naszej komisji z grubsza pokrywa się z oceną ich komisji: laury dla Misia są jak najbardziej zasłużone. Brawo! W ten sposób oszczędzono społeczeństwu bardziej ekstremalnych przygód esetetyczno-intelektualnych.
Szkoda, że pyskata komentatorka Anita nie powiedziała dotychczas ani słowa nt. zagadkowego  kontekstu całej kampanii. Być może brawa dla Misia byłyby wtedy głośniejsze. Rozumiem, że to styl  retoryki, który wybrała - typowy dla każdego anonimowgo komentatora - nie pozwala jej na ujawnienie społeczeństwu całej prawdy. Szkoda, bo taki egoizm może poczynić wielkie straty nie tylko Pani znajomościom wśrod bohemy, ale dla wszystkich - właśnie raczkujących - następców Polskiej Szkoły Plagiatu©.

Na deser, slajd z pierwszą społeczną reakcją na omawiany tutaj temat. Reakcja zauważona, gdy komisja zebrała się z okazji linijki.
I żeby nie bylo, ze to ja, bo to nie ja. I moi ludzie raczej też nie.


Moim zdaniem to dobrze, że ten plakat wzbudza takie emocje. Na zwykłych plakatach, nawet na tych zagranicznych, społeczeństwo potrafi jedynie dodać od siebie jakąś lakoniczną swastykę, gwiazdę Dawida lub zamalować zęba modelce. A tutaj mamy pełnozdaniową interakcję! Być może niebawem pojawią się fankluby bezpiecznego niejechania, dyskusje panelowe, pluszowe maskotki itede.. 

To chiba powód do radości, prawda?

Kanałek

 Z cyklu: porozmawiajmy o sztuce krajowej 

Wczorajsze tropienie rozmiarów autorów doprowadziło mnie do podziwiania wystawy stojącej przed urzędem Woli. Sztuka w starym, dobrym stylu, wszystko odrobione do najdrobniejszego detalu, bez zbędnych przekłamań i intrpretacji - i domki, i drzewka, i chmurki a nawet ludziki i zwierzątka. Taka przejrzystość zadowoli nawet najbardziej wybrednego smakosza, z Rezydentem-Komentatorem na czele ;).

Autorami prezentowanych dzieł są A. Ring i B. Tropiło (21 cm, ale należy wziąć pod uwagę, że to suma dwóch członów), którzy sfotografowali obrazy niejakiego B. Canaletta. Zdjęcia prezentują miasto Warszawa w czasach przed zburzeniem jej przez Niemców i mocno kojarzą się z obrazami innego autora - Bernardo Bellotto ps. "Kanałek".

Kanałek, zwany też z włoska przez lingwistycznych snobów "Canaletto", był nadwornym fotografem Stanisława Augusta i utrwalał obrazy metodami tradycyjnymi - farbą na płótnie.

A teraz UWAGA!
Achtung!


Smutna wiadomość jest następująca: Bernardo Belotto z całą pewnością nie żyje bo dawno umarł.

Wesoła zaś: prawdopodobnie żyje jego naśladowca,
ów obfotografowany i wywieszony na płocie B. Canaletto! 

Zagadkowy inicjał "B" może ukrywać typowe polskie imię, np. Bogusław lub Bożydar. Gdyby tylko autor fotografowanych obrazów poszedł nieco dalej
i uwolnił się od pośrednictwa fotografów, skrócił  nazwisko
do chwytliwego "Analetto", mógłby zafurorzyć w klubach gejowskich (np. w "Utopii"), gdzie jego lajfszoły malowania dzisiejszej stolicy oprócz furory zbijałby fortunę. A ponieważ na omawianej wystawie są także fotografie obrazów niejakiego Z. Vogla zwanego "Ptaszkiem"* 
to jako para autorska "Analetto&Ptaszek" byliby nie do przebicia przez inne pary szołmeńskie.
No dobrze, ale co jeśli ktoś zapyta, czy pod literą "B" nie kryje się czasem typowo rodzima Barbara lub Biesia? Wtedy "Kanałek" również mogłaby realizować powyższy scenariusz z "Ptaszkiem"), tyle że w klubach dla przeciętnych tirowców (np. w "Sofii" lub "Kokomo").

Okraszam relację tradycyjnym, polskim slajdem,
Vłala!

fot. Autor zdjęcia ©
fot. Autor zdjęcia ©
fot. Autor zdjęcia ©


Rangę wystawie podnosi fakt, iż jest ona wspierana przez Sztiftung fir Dojcz-Polnisze Zusamenarbajt, partnerują jej Zamek Królewski i miasto Drezno, oraz naklejony wydruk z drukarki z pobliskiego urzędu dzielnicy.

____________
* niestety nie zanotowałem autora fotografii, ani długości jego podpisa.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Kampania


Trudno pojąć bezdenną głębię przekazu kolejnej kampanii społecznej skierowanej do społeczeństwa i za społeczenstwa kasę. Jej sens zaległ gdzieś na głębi dnie. Czy ten plakat ma reklamować pijanych kierowców, czy zachęcać niepijanych do jazdy na bani? Co prawda na samym dole jest uściślenie małą czcionką: "z pijanym nie jadę", ale pogłębia go słowo "bezpiecznie" i dno, od którego niemalże udaje się nam odbić, osuwa się jeszcze bardziej. A może stwierdzenie "Bezpiecznie. Z pijanym nie jadę!" wypowiada firma, ktorej wielkie, niezwykle urodziwe logo stoi obok? Może firma Polnord jest fanem "Marotyńczyka" z Dustinem Hoffmanem?
Tyle pytań, tyle pytań...

Czyli mamy tak: nieortograficzny dowcip rodem z kolonijnych skeczów (poza tym, jaki -- nawet najbardziej ubomblowany pijak -- wymawia "ch"?), defaultową czcionkę, nowatorski złoty podział - 1/3 powierzchni dla prospołecznych sponsorów, 2/3 na plakat właściwy (dotychczas były to ciut mniejsze proporcje), plus - w charakterze wiśenki na torcie - wielkie nazwisko autora. Tu również mamy pewne nowatorstwo:
do niedawna, niepodzielny prym w rozmiarch podpisu wiodła firma A. Pągowski ©, a tutaj niepostrzeżnie mamy nowego lidera - Misia Jacka! (A. Pągowski ma zazwyczaj stojące 28 cm, zaś Miś wyprzedził go
aż o 7 cm, w dodatku leżąc). Dodatkowo, nie jest jasne, czy te 35-centymetrów Misia oznacza, iż namalowal ten plakat? czy tylko hasło jest cytatem z wypowiedzi jego autorstwa...? Może i to, i to?

Plakat jest wynikim konkursu, w którego żiri zasiadali giganci warszawskiego ASP (ostatnie logo z prawej, dolny rządek). No ale to są bardzo weseli ludzie, skłonni do psikusów i żartów, i tak chiba należy odczytać ich werdykt.

Moim zdaniem (moim i moich ludzi), najlepszą do tej pory antyalkoholową kampanią było hasło "Alkohol zagłada Polaków", malowane onegdaj na warszawskich murkach i płotach. Wielki szacunek dla jej anonimowgo autora! (a raczej - siatki autorskiej). Niedawno nasze biuro reklamowe wypuściło zmodyfikowaną wersję zagłady, ale nic nie jest w stanie dorównać oryginałowi..

To tyle zadumy i polemizacji nad plakatem żółtem.

A w wielkim finale jeden z najświeższej urody plakatów firmy Pągowski ©, wraz z podpisem.
Wisiał przed Szpitalem Zakaźnym na Wolskiej.



niedziela, 8 sierpnia 2010

Utrwalacz kobiet

Oprócz tego prawdziwy człowiek interesu.


- Poratuj złotóweczką, do sety mi brakuje.
- Mogę ci dać króla, bo akurat mam kilka w plecaku, ale pstryknę ci fotę, zgoda?
- Jak dorzucisz złotóweczkę to zdejmę koszulkę.
- Ok.


- Jak dorzucisz jeszcze jedną to pokażę plecy.


- Dzięki. Fajne dziary. Skąd?
- Z kryminału.
- To ile ci brakuje do tej sety?
- 3 zeta.
- Trzymaj. Zdrówka życzę.

Pan kobietami malowany przebywa najczęściej pod żabką na Okopowej lub na Żytniej. Gdyby ktoś chciał go pooglądać to orientacyjny cenik jest powyżej.

czwartek, 24 czerwca 2010

Obserwator Lokalny. #2

 #2.   06.2010. Nakł. 9 + 1 egz.


Druga połowa czerwca przyniósła lato, tatę i słotę. Redakcja Obserwatora głównie zajmowala się snem i cegłami. Oprócz tego, odważnie patrzyła w obu kierunkch czasu, łapała lokalne zajścia i koloryt.
.


Al. Jerozolimskie/Al.Jana Pawła II 23.06.2010
Wielką radość mieszkańcom dzielnicy, szczególnie jej południowo-wschodniej części, sprawiło powstanie nowego oczka wodnego. Znajduje się ono vis a vis Dworca Centralnego, przy zejściu na peron kolejki WKD. W ten oto sposób dojmująca pustka po dotleniaczu Joanny Rajkowskiej została wypełniona. Mamy nadzieję, że nowa lokalizacja przypadnie do gustu warszawiakom. Jeziorko jest świetnie skomunikowane ze wszystkimi rejonami miasta a także - dzięki obecności dworca - z całym krajem. Jest to idealne miejsce do pędzenia relaksu, wytchnienia lub po prostu tanich wakacji w stołecznej aglomeracji.

Dziękujemy władzom Woli za ich budującą, proekologicznę postawę!



Chmielna 23.06.2010
Równie dużą radość sprawia 70-procentowa obniżka cen w pobliskim sklepiku różanym. Dotleniacz potrzebuje odpowiedniego zaplecza, także z dużą życzliwścią przyglądamy się okolicznemu spadkowi cen.
Co prawda, najpilniejszą na tą chwilę potrzebą jest uruchomienie dla Polaków wypożyczalni kajaków, ale największy wybór filmów w polskiej wersji językowej jest również niezwykle istotny w branży relaksu.


Żelazna/róg Solidarności 23.06.2010
Na Woli odnotowano znaczną poprawę bezpieczeństwa i spadek czynów.
Być może jest to spowodowane dużą ilością nalepek z rysunkiem kamery lub masowym napływem kultury z za rogatek zasiedlającej nowe osiedla.
Urząd dzielnicy również postanowił zadbać o własne bezpieczenstwo i na rogu Żelaznej i Solidarności postawił bunkier wartowniczo-obronny typu betonowego. Od pewnego czasu chodziły słuchy o reaktywacji Nordwachy z rogu Żelaznej i Chłodnej. Być może ten bunkier jest próbą generalną przed odsłonięciem bunkra w oryginalnym miejscu lub efektem fascynacji niemieckimi umocnieniami wśród wolskich urzędników (sensacyjny artykuł o odkopaniu tobruka urząd opublikował w ostatnim nrze "Kuriera Wolskiego").

Warto odnotować fakt, iż obok stanął również bunkier w wersji dziecięcej (tzw. kinderbunker), co z pewnością przysłuży się edukacji naszych milusińskich w dziedzinie wojny.


Leszno/róg Okopowej 13.06.2010
Na Leszno 22 róg Okopowej powstał wielobarwny event, którego zadaniem jest reklama farb duńskiej firmy Flűgger oraz kontrast z dołującymi, brudnymi kolorami Woli. Jego stwórcą jest niejaki Paweł Korab-Kowalski i jak wynika z materiałów prasowych sponsora, Kowalski to: "młody, 36-letni artysta, ceniony malarz, rzeźbiarz i grafik młodego pokolenia, autor cykli malarskich Nil i Teby Zachodnie, Wyspy Nie Odkryte i Na Fali, uczestnik wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych w Polsce i za granicą".
Dość niepokojące jest - i tu ponownie zacytujemy prasówkę - że "ten >mural< zostanie tu na bardzo długo".


Wolska/róg Towarowej 13.06.2010
Jedną przecznicę dalej - na Serku wolskim odbywał się event z prawdziwego zdarzenia: przyjechało czeskie wesołe miasteczko! Już dawno nie było tu żadnego wesołego miasteczka (czeskiego szczególnie). Na stałe jest tam zainstalowane smutne miasteczko - czyli dogorywająca kamienica Wolska 6.
Niestety, miasteczko strasznie szybko zwinęło się do Czech i redakcja nie zdążyła się zabawić na oldskulowej karuzeli ani pojeździć na łabędziach..


Leszno 14 15.06.2010
UWAGA! Wszystkie seanse w kinie W-Z zostały odwołane! W zamian, można obejrzeć darmowy pokaz pracy buldożerów i koparek.

Zapraszamy serdecznie!


Płocka 21.06.2010
W połowie maja, nadszedł do redakcji drogą elektryczną entuzjaztyczny list od naszej czytelniczki - Pani Celiny o otwarciu na ul. Płockiej kolejnego bankomatu. Poszliśmy tropem śladu jej entuzjazmu i z  zadowoleniem stwierdziliśmy, że nowy bankomat w podwórku Płocka 25 cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem!

Gratulacje dla banku za inicjatywę i prosimy o więcej tego typu punktów!


Towarowa/róg Wolskiej 20.06.2010
Na zakończenie tego numeru, tradycyjny mini-blok poezji informacyjnej w wykonaniu TW "Tramwaje".
Okazuje się, że w slangu tramwajarzy "napawanie" nie oznacza, że szyny uczestniczyły w ostrej orgietce lub zaspokajały bogate potrzeby estetyczne ale, że były regenerowane spawarką.
Ot, i cała zagadka.