Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mrok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mrok. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 czerwca 2018

I am Batman


Daleko, przy torach do tamtąd. Tak, tak, do właśnie tam.
Polska, dawaj!

środa, 10 sierpnia 2016

Aj dżast wspark


Serek wolski się zabiurowuje, Skanska reklamuje. Jest miodzio.

środa, 22 maja 2013

Prądzyńskim w dalszy dół


Odklejamy się od słodkiej krainy jajecznej nr 15a (powyżej — w czasach świetności).
Prądzyński rozgrywa się wciąż nieparzyście. Przenikamy za tory wożące pożywienie w elewator i wkraczamy w pełną piętnastkę.

Pod tym numerem całkiem dopiero co rozgrywało się magazynowanie, przed wojną biała kamieniczka była, zaś teraz — otwierają się nowe, nieznane dotąd, perspektywy na gaz.


Wystąpmy szybko do apelu zawartość nr-u 15, ex-kamieniczki białej. W świat po łączach polecą:
inżynier Mikołajczyk, inż. Bartler, ogrodnik Werdecki, magazynier Kętrzyński, Zaniewski (Julian), Jaśkiewicz Mikołaj oraz Józef Zieliński, który ujawnił się tam dopiero w 1942 roku.


Obchodzimy pomazany murek i wtaczamy się w teren Prądzyńskiego 11-13. Mamy tam pozostałość po kolejnej bocznicy, jednego kozła operowego*, współczesne zgliszcza drukarni pt. Pio Druk, magazynu Komputronika oraz firmy Target Media robiącej w marketingu. Nie mamy tutaj najmniejszej szansy na ckliwienie i sentymentale, bowiem przed wojną było tam zupełnie nic. Wobec tego włączamy patrzenie i delektujemy się w rozbiórkowy mrok z gazem w tle.


Następne potem to spadek po adresie 11/13 czyli samotna jedenastka gdzie na wąskiej działce egzystują śmieciarki panów Rogala & Baran pt. Eko-Pol. Ekologia sąsiaduje przez murek z bezpańskim w tej chwili adresem (w kolejności powinno to być Prądzyńskiego 9), gdzie zainstalowała się spontaniczna firma "Marek & Marek", podczas Euro próbująca swoich sił w branży parkingowej. Siedziba M&M-sów jest również ekofrendly — w oknach połyskują drewniane szyby, zaś ogrzewanie opiera się na systemie codziennej wymiany ognisk.

Właściciele firmy przy służbowej limuzynie.

Jeszcze kilkanaście lat temu, przy ulicy, stała tam przedwojenna chałupka, zaopatrująca w węgiel okolicznych wozaków. W okresie przedparkingowym teren zajmowała firma Sanbud, Wajdzik & Grzegorz.



Należy wspomnieć, iż przez środek posesji przebiega bardzo dogodny i nieoficjalny szlak, który wiodąc za płotem u podnóża ceglanych nawisów Masywu Ceramiki Przemysłowej doprowadzi nas wprost na Dw. Zachodni.


Pod adresem 9a rozgrywa się poważna sprawa, bo Magazyn nr 3 WSS Społem. Niestety, nie wiadmo nam, co oni tam magazynują; zresztą lepiej nie wiedzieć, bo się jeszcze przyśni.
Ostatnim ślizgiem zatrzymujemy się przed kolejnym numerem 9 i arkadyjską bramą spółki Adrog państwa Dybcio & Dybcio. Firma działa w branży kostki downa.

W następnym wejściu nastąpi piekarnia, zaś na winklu z Tunelową — mrok ostateczny .

środa, 8 maja 2013

Prądzyńskiego 15a

Psykre, bo nitka fantastyczna ciągnąca wsdlus Kolejowej i Prądzyńskego zwana kiedyś "królewską drogą", zaczyna się cywilizować. Wraz z nią wsysstkie jej odnuski — Psyokopowa, Zwrotnicowa, Slawińska, Tunelowa
i Brylowska. To ostatnie podrygi, aby zanurzyć się w tamtejszą zapadłość,
by się nawąchać rzeczywistości równoległej torom do Wiednia, Kalisza.
Wszystko przez bloki tzw. "19 dzielnicy" i Expo hale, które przyniosły na Czyste nowy asfalt i tłum przesiedleńców zza rogatek.

Dzisiaj rzucimy się okiem w końcówkę ul. Prądzyń-
skiego, gdzie kończy właśnie żywot zapadła stulatka
o nrz-e 15a, świadkowa Wolskiego Prowiantowego Zakładu Intendentury*. To obok niej szli ongiś wagony z ziarnkiem ku czterem wielkim elewatorom — tym, które dawały wojsku karmę, tym, które tak malowniczo płonęły na fotografiach z września '39.

Czerwony jest domek,
zielone jest zboże.
(Najlepiej dokonać
własnego satelitarnego
remixu z różnych lat
u źródła).

Ponieważ kilka lat temu w miejsce po spichrzach niemal idealnie wprasowała się jedna z Expo-hal, stojący na przeciwko ostaniec od razu stał się celem niespotykanego szkalunku i szczucia, by finalnie — jesienią przeszłego roku — dostąpić strawienia płomieniem.
Ostatni lokator pomieszkiwał tam, w doklejonej
do pleców budynku norce, aż do zimy. Był to je-
den z typowych dla rejonu panów Edwardów lub Heńków. Miał psa, ogródek, grila, dużo różnych, bardzo pilnych przedmiotów oraz kwit od samego cara, że teren jest jego własnością.
Niestety, niedawno ktoś mu ją doszczętnie spenetrował, okradł, wybebeszył
i obecnie apartament pod nr-em 15a stoi pusty.

Zostały tam tylko te potworne jaja.

____________
* za carskiego wojska: Военное зернохранилище.
________________________
W następnych kolejach będziemy się sukcesywnie spacerować gen. Prądzyńskim w stronę cywilizacji. W przeszłym scyklu: Prądzyńskiego 11/13.


piątek, 23 grudnia 2011

Ślepa fasada

Żegnamy inwentryzację stritarta. Ostatnią, która nas zwróciła i poruszyła jest emanacja mularska na fasadzie Polskiego Związku Niewidomych na Konwiktorskiej.



Oczy, zawsze przykuwają uwagę — szczególnie, gdy patrzą w nas oczy niewidome. Niby wiadomo, że nie widzą, ale wydaje się, że o wiele więcej
o nas wiedzą, że prześwietlają do najciemniejszego zakamarka. A tutaj mamy zmasowany atak takich spojrzeń. I nie dajmy się nabrać, że obserwują tylko mecze Apolonii.

Tym razem sprawcy są znani: Dariusz Paczkowski & Mateusz Biele-
niewicz.
Właścicielami oczu, które namalowali, są członkowie PZN, zaś sfotografował im je artystycznie p. Sikora (tutaj można przeczytać opis całego przedsięwzięcia).
Pomimo, że i tak nie będziemy przepadać za kolejnymi produkcjami powyż-
szych autorów, to na Konwiktorskiej zrobili coś bardzo wartościowego.
Bez kombinacji, bez konkursu długości pędzla, oraz jakiegoś — mocno szem-
ranego — "autentycznego głosu młodzieży w ważkich sprawach" za pomocą spreju. To tylko czysta dekoracyjność.
I takie, zdaniem redakcji, powinny być murale — możliwie o jak najbardziej neutralnych formach. Przez to treści, które tam istnieją (o ile w ogóle tam istnieją), są o wiele bardziej czytelne. I potrafią zatrzymać. I ucieszyć oczy, nomen omen. Jest już wystarczajaco dużo bełkotu w mieście.

Ukłony dla mularzy, dawców narządów i wszystkich ociemniałych!

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Zebra, kaliber 7,65

DISKLAMER: Poniższy materiał służy wyłącznie celom badawczym, nikogo nie popiera i nie lubi. Równocześnie jest nastawiony na popularyzację historii, oraz popularyzację zabijania wśród jak najszerszychrzeszy Polaków.



Wdepnęliśmy ostatnio w Niewiadomskiego i oprócz wielu mrocznych nie-
wiadomych zastanowił nas brak jasności w temacie narzędziowym. Zbrodniczy instrument opisuje się jako: rewolwer, pistolet, hiszpański brauning kal. 7,65, browning małokalibrowy, oraz pistolet-rewolwer dzie-
sięciostrzałowy typu hiszpańskiego

W panującej nam miłościwie kulturze zbrodni, mniej lub bardziej popkultowych zabójstw, oraz morderców-celebrytów istotny jest przecież każdy szczegół. Diabeł w szczególe tkwi, n'espa?
Zapewne każdemu brzęczą w uszach poezje typu: "22 listopada 1963;
Lee Harvey Oswald naciska spust Manlichera Carcano six point fajf milimetra..", "8 grudnia 1980; Mark Chapman strzela ze swojego Smith & Wesson .38 speszal..."
lub "...this is a .44 Magnum, the most powerful handgun in the world, and would blow your head clean off, you've got to ask yourself one question: Do I feel lucky?..."; czy wreszcie: "10 kwietnia 2010, godz. 8:41:06, prezydencki Tupolew Tu-154M de Lux nr boczny 101"...

Także po gruntownych, drobiazgowych i wieloklikalnych badaniach, możemy stwierdzić, iż Eligiusz Niewiadomski, artysta malarz symboliczny zastrzelił prezydenta pierwszego Gabriela Narutowicza z pistoletu Cebra* wz. 16 kal. 7,65 mm. № 78950.



Być może, ten diabeł przyczyni się do bardziej rzetelnego opiewania "człowieka zasad", a Polska wejdzie przebojem na zachodnią arenę zabójców!
Albowiem fraza: "16 grudnia 1921, Zachęta; gdy Narutowicz zatrzymuje się przed obrazem Ziomka, Eligiusz Niewiadomski, wyciąga spod peleryny dziecięciostrzałową Zebrę 7-point-65 milimetra i strzela prezydentowi po czwórkroć w plecy" brzmi odpowiednio popkulturalnie i ubogaca ją nowo-
czesną formą o wiele bardziej, niż ta archaiczna niezborność z hiszpańską pukawką.


__________
* Cebra: hiszp. zebra.


Kończymy część epicką i oddajemy głos komentatorom w studio!


  CZY WIESZ, ŻE?.. 
a. że mylenie pojęć pistolet-rewolwer jest bardzo typowe? Jest to taki sam syndrom jak nazywanie okrętu statkiem, czy schronu bunkrem. Jednak nie należy się tym zbytnio przejmować, jeśli jest się kobietą lub zwykłym człowiekiem. Do takiego nazewnictwa przywiązują skrajną wagę tylko militaryści w spodniach w panterkę lub wojsko.
Gorzej, jeśli te pojęcia myli sąd: (z sentencji wyroku na N.)

Generalnie, pistolet jest narzędziem, które ma magazynek, zaś rewolwer ma bębenek i używali go np. komboje.

b. że Cebra jest to pistolet bardziej znany pod nazwą Ruby?
Czy w ogóle zdawałeś sobie słuchaczu z tego sprawę?! Hiszpania produkowała go w kilkudziesięciu fabrykach i pod różnymi nazwami. W każdym razie, wariant nazwany zebrą trafił do Polski
i był etatowym pistoletem kawalerii lat '20-ych. Niewiadomski pojechał na ochotnika do wojny polsko-bolszewickiej, więc sobie kupił Cebrę w sklepie (mimo to, miał zakaz noszenia jej przy pasie).

c. że Ruby jest wzorowany na Browningu wz. 1903? że strzelał też nabojami brauninga? Być może, właśnie dlatego ta nazwa tak czę-
sto występowała w kontekście narzędziowym.. Np. wielki erudyta, kolekcjoner Włodzimierz Kalicki, w artykule z 2007 r. o zabójstwie Zawady, użył określenia "małokalibrowy browning". Zważywszy na dobrze opisany kaliber hiszpańskiej pukawki, był to błąd (mały kaliber to ok. 5,5 mm).

d. że Cebra/Ruby miał magazynek 9-cio kulkowy, ale po włożeniu jednej kulki w lufę, był już 10-cio kulkowcem? Stąd, pojawiające się podczas rozprawy określenie "pistolet 10-cio strzałowy".

e. że nazwę Ruby nosił na nazwisko również — Jack Ruby, zabójca Lee Oswalda? Wprowadza to nowe światło w i tak już mocno skomplikowanym tunelu prezydenckich morderstw.

f. że potencjalne narzędzie kultu zbrodni przekazano do zakładu medycyny sadowej UW i jego dalszy los pozostaje nieznany? Tip: należy szukać pod nr-em 78950.


g. że Ziomek, którego kontemplował Gabriel Narutowicz w chwili zabójstwa nosi tytuł "szron"? i że jego losy są również nieznane?

Teodor Ziomek (1874-1937), był przede wszystkim malarzem mrożących krajobrazów, z których co drugi nosił tytuł "zima". Ciekawe, czy obraz pojawiający się w filmie "Śmierć prezydenta" (na którego podstawie są 2 pierwsze ryciny) to oryginał, czy rekwizyt? Jeśli oryginał, to losy obrazu urywają się na filmie Kawalerowicza.



Porzucamy szybko duszną rusznikarnię artystyczną i natychmiast przechodzimy w ożywcze źródła:

1. Pasjonująca lektura z 1923 r. pod chwytliwym tytułem: "Proces Eligjusza Niewiadomskiego o zamach na życie Prezydenta Rzeczy-
pospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922 r. odbyty w Sądzie Okręgowym w Warszawie dnia 30 grudnia 1922 roku. Specjalne sprawozdanie stenograficzne, mieszczące całkowity przewód sądowy, z podaniem dokumentów śledztwa wstępnego, przemówień stron, życiorysu i podobizny oskarżonego".

Pomimo, że pistolet bezimienny, to tam jest właściwie wszystko.
Plus niesamowite monologi Eligiusza. Na tej podstawie, zwrócimy się
do redakcyjnego psychiatry z prośbą o epikryzę oskarżonego.

2. Blog niejakiego Majors'a, którego już w 2010 r. nurtowały typy broni i uzbrojenia Eligiusza. Niewątpliwie, to właśnie Major doszedł do tych samych wniosków jako pierwszy w świecie.

3. Plakacik czcicieli celtyckiego krzyża i pedałowania, również — choć
w dużym uproszczeniu — wskazuje na Cebrę. A ponieważ narodowcy są bardzo przywiązani do celebry, można domniemywać, iż to właśnie oni są w posiadaniu pistoletu nr 78950, zaś narodowy grafik malował
z natury.

4. Bardzo porządny film Jerzego Kawalerowicza "Śmierć prezydenta" (1977). Dbałość o detale jest imponująca, Walczewski gra Eligiusza, zaś Piłsudski przedstawiony jest w klimacie płk. Kurtza z "Czasu apoka-
lipsy". Ale spluwa, pokazująca się przez ułamek sek., jest już fantazją.
 

wtorek, 20 września 2011

47 akcja Trzymaczy > o świeceniu latarniami


Najbardziej świecące latarnie są przed Muzeum Woli. Wyświecają się urokliwie wiecznym ogniem non-stop. Pracownicy muzeum są bezradni, bo pan zapalarka z gazowni stwierdził, że nie opłaca mu się przyjeżdżać do dwóch latarni.
No, a kto za to płaci? — wiadomo...

Na Woli są jeszcze równie permanentne latarnie i to w wersji turbo — na Nakielskiej. Gniazduje tam spółka "Gazownia Serwis" i zapewne za siebie płaci .


XXX

A ponieważ zdarza się okazja z akcją oświetleniową, zrzucimy z siebie mroczny balast i spuścimy w eter trochę przeźroczy z nocnej kartoteki.
Uwaga! Włala!

ZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcieZdjęcie
[naduś kursorem dla osiągnięcia rozmiaru]

Kończymy zaś latarnią w świetle latarni: