skrzyczy o kolczastej, zimnej granicy. piewa o dezerturze śród odźcych.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mur. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mur. Pokaż wszystkie posty
środa, 22 grudnia 2021
piątek, 30 kwietnia 2021
wtorek, 21 maja 2019
środa, 18 października 2017
Wall of Doom
Wchodzimy w zapowiedziane głębiej z murem.
Łowcom nagród i łolhanterom rzucimy garść murowanych tropów.
Po pierwsze mur został zaślubiony dewastacji już wcześniej. W zeszłym roku dłoń wandala nakreśliła go znakiem zagłady. Trudno więc uznać za przypadkowe, że wywrócił się centymetry tuż obok klątwy i rok potem właśnie. Zdewastowane zostały sekwencje cegieł między filarem nr 8 do nr-u niemal 13 na kierunku wschodnim, a sam przeklęty doom goes no boom.
Czy to wręcz nie niemożliwe, nie?
Po drugie, tam ciągle się schodzą i patrzą ludzie. Poniżej widzimy kręcącą się parę, kochającą mur akurat na odcinku zdewastowanym i krwawem potem. Niby zaduma, ale różnie bywa. Obserwujemy też kolejny slajd, jak ktoś czarny zbiega i oddala ogrodzenie jak oparzony, zaś mur się na niego wychyla i skłania. Parzy się również w tym samym miejscu dewastacji
z przyszłości i ewidentnie coś kłamie. No coś takiego, prawda? Czy to nie dziwne i nieprzypadkowe?
Wzdłuż muru snują się też auta osobowe lub ciężarówki znające niejedne transy. Na poniższym slajdzie widzimy jak cegły kruszeją i dopasowują do zarysu naczepy z Koszalina. Mimikra popada w empatię, empatia w chlorofil, a ten finałowo rozkwita bajecznym drzewem, summa summarum. Trop o samozwaleniu jest jednak najmniejszym i najmniej godnym do przyjęcia, bo odbiera nadzieję.
Kolejna tropa, no właśnie, drzewa! Drzewa mogły tego dokonać swą niewidoczną częścią. Mur w miejscu dewastacji i tak był mocno wychudzony, na jedną cegłę, w trakcie ćwierć wieku właścicielstwa właścicieli wychylony już tak bardzo mocno ku ziemi, że wszyscy myśleli, że lada dzień się wyścieli, i wyobraźnią widzieli, że zaraz podrzucone korzeniem cegły rozpiszgną się na zewnątrz, co w końcu wszyscy zobaczyli, bo zrelacjonował to na ciepło ważny portal o wypadkach i stłuczkach TVN Warszawa.
Drzewa to potęga, nie należy z nimi wchodzić w bójkę, a fundacja właścicieli Woli wykarczowała ochoczo mnóstwo drzewostanu po linii prośby konserwatora Michała i społeczników Zwoli. Oby pozostałe drzewa w gniewie za poległych bohaterów nie roszsadziły samych zbiorników, a nie tylko ich okalenia.
Trip czwarty jest bardzo następny. Podejrzewa działalność zorganizowaną. Wiadomo, że od wielu lat działa w stolicy gang doktora Burzymurka. To on odpowiada za liczne dewastacje warszawskich murów.
W lutym 2011 burzył na Bródnie,
W tym roku wypłynął na mury krajowe i zdemolował Kraków, a odbyło się to 24 września – o zgrozo! rety! – na 3 dni przed nocą zagłady Prądzyńskiego!
Z kolei doniesienie od słuchacza pod poprzednią audycją mówi już o wampirze szalejącym liczbie pojedynczej na całym Szląsku i 1 milionie nagrody (to jest dopiero nagroda!).
Podsumowując. Widać, że sama fundacja optuje się na "gang doktora", bo używa liczby mnogiej w ogłoszeniu wskazującym (że "sprawcy"). TVN rozmnaża gazownię, ale trudno wyczuć stanowisko co do liczby bandziorów.
Kolejny szerlok pochodzi od niedopałka. Od wielu miesięcy na terenie zbiorników trwa mozolny teren budowy i wejście zabronione. Strop wyższego zbiornika jest styropianizowany i to właśnie wtedy spadający niedopałek papierosa mógł się zatlić, zająć mur dewastacją, a nawet zranić jakieś przechodzące dołem nocne dziecko.
Nie jest to pozbawiona teoria, ponieważ na początku września spłonęło biuro parkingu mamy Mariusza & Co. (Prądzyńskiego 11, na przeciwko zbiornika). Szczęśliwie nie było ofiar, ale ucierpiało kolekcjonowane latami mienie, a spółka musiała przenieść swoją siedzibę na sąsiednią, strategicznie i numerologicznie nieporęczną, posesję nr 13. Lecz nie z nami ta numerologia. Parkingi nie płoną se bez powodu i mocodawcy.
I wreszcie ostatnie: zapomniana rozbiórka. Wiosną na znak wykazania się pracą państwo fundacja rodziny poczęli rozbierać teren, demontować rzeczy, detonować zieleń i studzić protesty, tak więc przy okazji mógł też zostać rozebrany fragment ogrodzenia, który roszpizgnął się nocą z 27 na 28 września. Rozebrano przeszłość, aby posunąć ją w przyszłość.
Jak zapowiadaliśmy wcześniej – klandestino, kamfora, kamorra i nic tu więcej słuchaczu nie wyniuchasz.
Łowcom nagród i łolhanterom rzucimy garść murowanych tropów.
Po pierwsze mur został zaślubiony dewastacji już wcześniej. W zeszłym roku dłoń wandala nakreśliła go znakiem zagłady. Trudno więc uznać za przypadkowe, że wywrócił się centymetry tuż obok klątwy i rok potem właśnie. Zdewastowane zostały sekwencje cegieł między filarem nr 8 do nr-u niemal 13 na kierunku wschodnim, a sam przeklęty doom goes no boom.
Czy to wręcz nie niemożliwe, nie?
<>
z przyszłości i ewidentnie coś kłamie. No coś takiego, prawda? Czy to nie dziwne i nieprzypadkowe?
Wzdłuż muru snują się też auta osobowe lub ciężarówki znające niejedne transy. Na poniższym slajdzie widzimy jak cegły kruszeją i dopasowują do zarysu naczepy z Koszalina. Mimikra popada w empatię, empatia w chlorofil, a ten finałowo rozkwita bajecznym drzewem, summa summarum. Trop o samozwaleniu jest jednak najmniejszym i najmniej godnym do przyjęcia, bo odbiera nadzieję.
<>
I tak jak liczba mnoga w gończym afiszu Biernackich sugeruje pomoc zorganizowaną, to tytuł tefałenu wprowadza w Bierniku dodatkową mnogość gazowni (tj. "wolskie gazownie"), no ale dziennikarze motoryzacyjni mogą się za dobrze nie znać na wszystkim. Jest również możliwość, że TVN Warszawa zaczął wreszcie informować warszawską gwarą, ale jeden tytuł skowronka nie czyni.
Drzewa to potęga, nie należy z nimi wchodzić w bójkę, a fundacja właścicieli Woli wykarczowała ochoczo mnóstwo drzewostanu po linii prośby konserwatora Michała i społeczników Zwoli. Oby pozostałe drzewa w gniewie za poległych bohaterów nie roszsadziły samych zbiorników, a nie tylko ich okalenia.
<>
W lutym 2011 burzył na Bródnie,
w marcu 2012 zawalił powązkowski na Smętnej,
aby kilka miesięcy później podjąć nieudaną próbę dewastacji na ulicy Spokojnej.
Z kolei doniesienie od słuchacza pod poprzednią audycją mówi już o wampirze szalejącym liczbie pojedynczej na całym Szląsku i 1 milionie nagrody (to jest dopiero nagroda!).
Podsumowując. Widać, że sama fundacja optuje się na "gang doktora", bo używa liczby mnogiej w ogłoszeniu wskazującym (że "sprawcy"). TVN rozmnaża gazownię, ale trudno wyczuć stanowisko co do liczby bandziorów.
<>
Nie jest to pozbawiona teoria, ponieważ na początku września spłonęło biuro parkingu mamy Mariusza & Co. (Prądzyńskiego 11, na przeciwko zbiornika). Szczęśliwie nie było ofiar, ale ucierpiało kolekcjonowane latami mienie, a spółka musiała przenieść swoją siedzibę na sąsiednią, strategicznie i numerologicznie nieporęczną, posesję nr 13. Lecz nie z nami ta numerologia. Parkingi nie płoną se bez powodu i mocodawcy.
Dzieci w dole są w tym rejonie szczególnym oczkiem u wagi, ponieważ fundacja w temacie "pojęcia" stawia sobie na celowniku krzewienie dzieci
w kulturze technicznej. Jeden z donosicieli pod tekstem w tvnwarszawa wskazuje je nawet jako bezpośrednich wykonawców dewastacji muru.
w kulturze technicznej. Jeden z donosicieli pod tekstem w tvnwarszawa wskazuje je nawet jako bezpośrednich wykonawców dewastacji muru.
No, jak tak można? Tutejsze dzieci nigdy nie bujają.
<>
Po szóste: ochrona. Dewastacja odbyła się kilkanaście metrów od parterowego apartamentu ochrony. Niemożliwością wręcz wydaje się, że niedopałek lub gang steroryzował mur pod rosłym nosem ochroniarzy.
A jeśli to sami strażnicy coś tu trenowali nocą? ćwiczyli na ogrodzeniu paralizator, kopy spółobrota lub lewe ciosy sierpniowe? Trzeba by w sprawie spersonalizowania sprawcy podjął czynności wykrywcze odpowiednio zzadaniowany policjant, cytując słowa pani komisarz oficer prasowej praskiej. W wolskich kolosach miesza się obecnie tylu robotników ochrony, temat leży na styku tylu powiązań z politykami, gangiem, Gandhim i prokuraturą, że wyłuskanie tego igłą będzie niesłychanie wręcz niemożliwe.Ochrona kolosów w olejnej impresji znanej wolskiej artystki Pauliny Kosowskiej robiącej w poetyce płótna i świętości. Trzeba podkreślić, iż tota sama poetka, która namalowała zjawiskową melancholię na temat postaci w niemieckim hełmie chcącej wydostać się z bunkra na Górczewskiej. Do nabycia na koszulki, nogawki, proporce, dziary.
<>
Jak zapowiadaliśmy wcześniej – klandestino, kamfora, kamorra i nic tu więcej słuchaczu nie wyniuchasz.
sobota, 14 października 2017
Wiek dewastacji
Na dzielnie padł blady strach i ludzkie pojęcie o wyobrażeniu.
Sąsiad patrzy sąsiadowi z ukosa, czy nie ma aby kawałka muru na rękach, czy aby gaz mu się z mankietów nie sypie. Zaś za wskazanie można dostać przysmaczek.
Cholera! Cholera jasna! Przecież podobnie było już równo przed stu laty,
gdy w cholernym 1917 roku (za gubernatora Beselera i tego cholernego Gazowego Towarzystwa z Dessau) zniszczono drewniane ogrodzenie na gaz! Fakt, wtedy w Warszawie panował ciężki głód, mróz, Niemiec i niemoc okupacyjnej nocy. Fak. Na opał rozebrano wszystkie nie tylko płoty, ale też otaczające na ogół Wolę cholerne wiatraki. A jak wiadomo wiatraki muszą być zdrewniane, bo sieją wiatr, fck.
Wtedy właściciele Woli nie funkcjonowali jeszcze fundacją, a już fundowali 10 tysięcy.
Teraz nie ma jeszcze okupacji, lecz jest dewastacja i apel rodzinnej fundacji
o beżowej nazwie. Co możemy wyczytać z apelu? Widzimy, że "Pojęcie o wyobrażeniu" o nic nie prosi. Jedynie twardo informuje i rozdaje stawkę.
Po prostu wie, że są sprawcy i że nieuchronnie nagrodzi za ich wskazanie. Wyciąga też rękę. Roszplakatowała się szeroko po drzewach, po szkwerach, po zakazach pisania. Właściciele Woli mogą wieszać gdzie chcą.
Sto lat temu sprawcy zostali wskazani, skazani i powieszeni.
Ale jak będzie tym razem? Czy wskazanie nastąpi za podaną kwotę, czy mieszkańcy Woli nabiorą wodę i podbiją właścicielom stawkę? W końcu co to jest 10 tysięcy? Dwa ajfony lub słoik kawioru? Heelo o oooł *
_________
* w wersji agent Cooper
Wkrótce będzie więcej slajdów, więcej murów i gazów! Już jutro rozmnożymy różne teorie, czyniąc szerokie dewastacje! Uchylimy rąbka wielkiego clandestino i chwycimy brzeżka nadziei!
Kombak!
Sąsiad patrzy sąsiadowi z ukosa, czy nie ma aby kawałka muru na rękach, czy aby gaz mu się z mankietów nie sypie. Zaś za wskazanie można dostać przysmaczek.
Cholera! Cholera jasna! Przecież podobnie było już równo przed stu laty,
gdy w cholernym 1917 roku (za gubernatora Beselera i tego cholernego Gazowego Towarzystwa z Dessau) zniszczono drewniane ogrodzenie na gaz! Fakt, wtedy w Warszawie panował ciężki głód, mróz, Niemiec i niemoc okupacyjnej nocy. Fak. Na opał rozebrano wszystkie nie tylko płoty, ale też otaczające na ogół Wolę cholerne wiatraki. A jak wiadomo wiatraki muszą być zdrewniane, bo sieją wiatr, fck.
Wtedy właściciele Woli nie funkcjonowali jeszcze fundacją, a już fundowali 10 tysięcy.
Teraz nie ma jeszcze okupacji, lecz jest dewastacja i apel rodzinnej fundacji
o beżowej nazwie. Co możemy wyczytać z apelu? Widzimy, że "Pojęcie o wyobrażeniu" o nic nie prosi. Jedynie twardo informuje i rozdaje stawkę.
Po prostu wie, że są sprawcy i że nieuchronnie nagrodzi za ich wskazanie. Wyciąga też rękę. Roszplakatowała się szeroko po drzewach, po szkwerach, po zakazach pisania. Właściciele Woli mogą wieszać gdzie chcą.
Pojawił się również ich kolorowy apel w "Echo na Woli", krótkiej gazecie, skierowanej głównie do czytelnika nie używającego Adblocka.
Sto lat temu sprawcy zostali wskazani, skazani i powieszeni.
Ale jak będzie tym razem? Czy wskazanie nastąpi za podaną kwotę, czy mieszkańcy Woli nabiorą wodę i podbiją właścicielom stawkę? W końcu co to jest 10 tysięcy? Dwa ajfony lub słoik kawioru? Heelo o oooł *
_________
* w wersji agent Cooper
Wkrótce będzie więcej slajdów, więcej murów i gazów! Już jutro rozmnożymy różne teorie, czyniąc szerokie dewastacje! Uchylimy rąbka wielkiego clandestino i chwycimy brzeżka nadziei!
Kombak!
piątek, 12 maja 2017
Ścianka WPP
Na murze Siedmiogrodzkiej 13 zainstalowano nowe hasło promocyjne.
Wola, dzielnica znana z pro do dążenia wszelkiej aktywności muralnej,
tym razem proponuje coś w rytmie odzwierzęcym. Wszyscy mieszkańcy
i przejeżdżający mogą się teraz oprzeć na jego tle z troskami, codziennością,
i marzeniami o podniesionym czole. Wejście WPP na ściankę stołecznej reklamy autoerotycznej może tutaj bardzo mocno namieszać: być bezpośrednim zagrożeniem dla globalnego "zakochajasie", gdańskiego "miłociewidzia", czy ochockiego "nienawidzimywaswszystkich".
Zdjęliśmy z na przeciwka kilka przykładowych potencjałów murala: entuzjazm, dumę i autobusy. Długo czekaliśmy w tle na szansę z zabłąkanym patrolem z Karolkowej lub Żytniej, lecz do podjęcia czynności musiała nas tylko zadowolić spieszona straż.
Vłala!
Zaś
wrzucając się w nurt entuzjazmu, proponujemy wzór nowoczesnego wolskiego logotypu. Ściągnięty ze ścianki, zawiera kalejdoskopem wszystkie trendy obecnie się tutaj cechujące:W – witalność,
O – orzeł biały, rasowy (sclavus slavicus),
L – luksus,
A – abstynencja.
Serdecznie polecamy! Gwarantowane przełamanie jakiemuś nowo powstałemu grzybem stowarzyszeniu lub lokalnej fundacji!
Etykiety:
brzydkie wyrazy,
malatura,
mur,
Siedmiogrodzka,
znak
środa, 25 maja 2016
Właściciel
WAŻNE! [W związku z ostatnimi posunięciami w temacie płota]
Właściciel Woli tłumaczy:
Właściciel Woli tłumaczy:
Tak że chodzi o dzieci. Bo dzieci są najważniejsze. Zawsze chodzi o dzieci.
Bo są mniejszymi nami. Bo są początkiem końca.
I faktycznie tam było szalenie niebezpiecznie. Rozpędzone tabuny zwagarowanej gawiedzi przeskakiwały susem ogrodzenie, wspinały zwinną małpką zbiorniki i po chwili padały na dno gazu.
Teraz jest ochrona. Capisci?
poniedziałek, 23 maja 2016
Gaz i beton
Właściciele byłych zbiorników po zabytkowym gazie, pp. Biernaccy, dotrzymali obietnicy!
Już nikt tam do nich nie wejdzie, nikt nie spadnie w czeluść. Nikt już nic tam nie popatrzy i wyniucha, a żaden gaz się nie uleci. Never.
W piątek spowodowali skwerowi Pawełka płot z betonu, typ 22 lub "wiosenna bryza", w zależności od producenta, (tanio, szybko, zadzwoń teraz!), odjęli kawał swojego trawnika i dodali brzegowego uroka rodem
ze sprawdzonych wzorców z interioru. Jest pięknie, a juści.
Na obserwację gazu można teraz podpełzać w szczelinę pod beton lub zerkać ponad starym murem od ul. Prądzyńskiego.
Już nikt tam do nich nie wejdzie, nikt nie spadnie w czeluść. Nikt już nic tam nie popatrzy i wyniucha, a żaden gaz się nie uleci. Never.
W piątek spowodowali skwerowi Pawełka płot z betonu, typ 22 lub "wiosenna bryza", w zależności od producenta, (tanio, szybko, zadzwoń teraz!), odjęli kawał swojego trawnika i dodali brzegowego uroka rodem
ze sprawdzonych wzorców z interioru. Jest pięknie, a juści.
Prawdopodobnie szybkie grodzenie państwa Biernackich zostanie równie szybko nagrodzone silną reprezentacją stritartów & murali. Czyli będzie można patrzeć sam płot.
Byłato relacja scyklu: Nowe mury na stulecie Woli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)