A więc jednak! Na sterylnie wyprofilowanym, odmalowanym elektroniką
i słodkimi komunikatami żeńskich syntezatorów mowy, tymczasowo odgrzybionym Dworcu Warszawa Zachodnia możemy serdecznie powitać pierwszych stritarterów!
Dotknięcie mazaka nastąpiło w łikend. Podpisali się nim artyści z miasta Mława, dając równocześnie popis niezwykłej maestrii opanowanego kunsztu tak trudnego i nieokrzesanego instrumentu jakim jest flamaster.
Mławy można podziwiać przy płn. wejściu do tunelu na analogowej ścianie, szybie szklanej oraz cyfrowym cyfroblacie i cyfrozkładzie.
Rykoszetem można się odprysnąć, iż coraz większe bum na mazanie jest zasługą znakomitego, kapitalnego! albumu pt.
"Graffiti w Polsce* a także mniej ładnego (choć równie opasłego) "Polski street art, wydanie. drugie rozszerzone". Postacie naściennych anonimów prezentowane są tam z zacie-
kłą pieczołowitością, alfabetycznie i po nazwisku. Tak więc sprej i flamaster to obecnie najprostsza droga, by wejść do papierowego panteonu, a "Graffiti w Polsce" wyd. 2 przyniesie już annał poświęcony mławskiej szkole kaligrafii.
Są jednak i pozytywy. W powyższej publikacji odsłania się znakomita, kapitalna! stritartystka
Nespun. Znana dotychczas z ładnych rzeczy i nieznanej twarzy ujawniła tam ekskluzywnie bardzo ładne oblicze, bardzo seksownie wytarzane w substancji przypominającej glinę.
________
*
Tomasz Sikorski, Marcin Rutkiewicz "Graffiti w Polsce 1940-2010", 272 str., cena ok. 60 zet.
Ześlizgnąwszy uwagę z mazowieckich tagów i podniósłszy lotne gałki nieco wyżej — na dach cyfrogabloty — zauważamy aleję wilczych dołów.
Jednak lody nie zostały tam jeszcze przebite. Świadczy o tym brak zmasakro-
wanego pierza w strugach krwistego zakrzepu, rozwarstwionej tkanki wró-
blowatej lub chociażby panicznego guano martwych pigeonów.
Aleja Tysiąc wesoło połyskuje czystym, metalicznym dźwiękiem, czekając na pierwszych klientów.
Skoro o wilku, to pomówmy o lisich jamach w nasypie linii średnicowej.
Mieszkają w nich lisy, ostatnio powodujące tyle medialnego zamętu na ulicach Prostej i Grzybowskiej. Pomimo zamętu, mieszkają tam wiele lat, polując na chore, opóźnione pociągi, a także czyszcząc rejon Czystego z kolejowej padliny.
Przy okazji noty bene należy się natężyć, iż jamy te przypominają w formie echo lekko rozproszonego znaku polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, znaku namalowanego przez pana od znaku "Solidarniości"! — pana
Janiszewskiego Jerzego!
Niebawem strumień obserwacji łikendowych,
kombaksun!