Niskopienna Woli ozdoba, kamieniczka
na
Tyszkiewicza 11, od zeszłego roku toczy pianę styropianem. Remont wygląda fachowo
i sądziliśmy, że fachowcy specjalnie zostawiają ominiętą ścianę ze śladami z 44 roku (na rogu Tyszkiewicza i Górczewskiej była barykada), ale nie — wraz ze wznowieniem prac, styropian zaczyna zakręcać za postrzelany winkiel.
I to ostatnia chwila, aby zobaczyć tą ścianę w starej postaci.
Szkoda, że to akurat na Woli jest systematycznie zacierany dramatyzm powstania. Że rok 1944 będzie można niedługo powąchać tylko w muzeum.
O samej kamiency niewiele wiadomo. Zbudowana pradopodobnie przed samym buchnięciem wojny (w aktach BOS-u jest opisana jako "nowa"). Z tym adresem związana była rodzina Domorackich (Aleksander — prawnik, Bronislaw — przemysłowiec oraz Władysławowstwo). Figurują oni w książkach adresowych do 1941 roku.
Wiadomo niewiele, ale wiele można o niej pomyśleć, np. że ładna, modernistyczna, w prostym, surowym "żoliborsko-gdyńskim" stylu. Wręcz wprost można pomyśleć, że nas surowością swą zachwyca.
Stan przedremontowy
Faza przejściowa
Po zdjęciu szwów, w zeszłym roku
Ogólnie jest okej, a nawet ze wskazaniem, że wygląda lepiej niż przed remontem. Poleciały tylko płyty z piaskowca na wykuszu klatki schodowej
i ceglane boniowanie od południa.
Ale nam się rozchodzi o kulki i odłamki; o czas zatrzymany na północnej ścianie.
A w wielkim finale, bez ogródka wystąpi stritart na ogrodowym murze.