niedziela, 6 marca 2011

Reklamy rynku wtórnego > Ja klocek pl


Mamy dużą słabość do tej wielkoformatowej informacji. Rejestrujemy ją notorycznie, od kiedy zaczęła grasować po mieście, od jakiś dwóch lat mniej więcej. Teraz plakat jest ponownie w natarciu.
Wciąż pamiętamy, gdy rozdziawił nas po raz pierwszy na rogu Pawła
i Mordechaja z siłą gigantycznego, 16-tonowego znaku zapytania.


No bo, że niby co? Że "Aj czerwony klocek Pe-el"? Jak to? Dlaczego? Why?
I co tam robi ten vintedżowy szlaczek a pod nim "od 1989"? — To cena? gazeta zdrożała? Dlaczego szlaczek jest XIX-wieczny?) Dlaczego to wszystko ma takie optymistyczne winietowanie?
Ratunku!

Z pomocą przyszła nam sama gazeta ustami jednego z tamtejszych trybików. Trybik stwierdził kategorycznie, że chodzi przecież o "love" (— no wiesz, laf, ty głuptasie), no i że to jest genialne (— To po prostu jest genialne!).

Od tej pory fotografujemy już czerwony klocek uświadomiony, podany na tacy, ale pewna trauma po zderzeniu z betonowym pytajnikiem została..

No, bo dajmy na to, dlaczego wszyscy mają zobaczyć w tym klocku serce? Klocek to klocek, nawet jeśli jest czerwony. Poza tym jest w ogóle nieseksowny — same kąty proste.

I love NY można faktycznie pokochać, bo tam jednak serce jest a nie jakieś serce zastępcze, serce metaforyczne sprowadzone do prostokątnego parteru.

Gdyby ten gazetowy znaczek miał chociaż jakiekolwiek cokolwiek — jakieś malutkie zaookrąglonko, jakąś fikuśnizację w sobie, wtedy można by pokusić się o zobaczenie tam serca. Sam kolor nie wystarczy.
Kolejne 16 ton, które się tutaj pojawia, to czy zestawienie klocka z PL-ką nie robi z niego narodowego symbolu — takiego jakim jest swasta w Niemczech, czy gwiazda u Rosjan? Byłoby to dość odważne (i uzurpatorskie zarazem).
Ale i tak identyczna deklaracja u powyższych nacji miałaby zdecydowanie bardziej klarowną transmisję: Zarówno w swastyce, jak i w gwieździe można by szybciej doszukać się serca niż w tym prostokącie.

Prostokąty są bez serca.



Reklamy rynku wtórnego > Polska B


Rozumiemy, że Wola i wiejski Józevoslav, ale Ochota? Ktoś może się poczuć głęboko dotknięty. Developer o bujżeimmobilnej nazwie przesadził akronimicznie. Nawet ich virtualny asystent Tomek Domek nie namówi nas na le zakup dą ę Villa Belarte na Żą Kasimir.
Poza tym co to za willa, co ma 11 pięter. 

A już mieliśmy rozbić skarbonkę.

sobota, 5 marca 2011

Pocztówka z Ustki



"Enter the Void", bardzo ładny film, bardzo kolorowy. Opowiada o lataniu po śmierci.
Nowościowy od strony formy, ale posiada dłużyzny.
Plakat też ładny (chyba tylko jedna sztuka wywieszona przed Muranowem), chociaż chłopiec z plakatu przypomina raczej ks. Popiełuszko, niż bohatera filmu.

Chłopiec stojący przed plakatem, również lewituje.

*

A to zapowiedziana w tytule pocztówka z Ustki (jeszcze na starym aparacie i w bardzo starej rozdzielczości).


Zjazd do zajezdni

Sobota, godz. 0:32.
Czesław jedzie do kolegi na Płocką.



piątek, 4 marca 2011

Apokaliptyczna wyprzedaż


To była naprawdę wyjątkowo długa apokalipsa. Część rozrywkowa przeminęła wraz z końcem lata i patrzyliśmy na nią tutaj. Wtedy wydawało się, że to już koniec. Ale nastąpił jeszcze suplement wystawienniczy, który skończył się całkiem niedawno. Przez długie miesiące serek wolski był okupowany przez cyrkowo-cygański tabor z Ukrainy, poszukujący nowego właściciela.


Na sprzedaż było wszystko: od przerażajacej tablicy z żywemi robalami,
po karuzele, barakowozy w fioletowe paski i bestialski pałac Montezumy.


Ów najdłuższy w obecnym milenium stołeczny koniec świata rozgrywał się zaledwie 1720 metrów od Pałacu Kultury. Był oznaką serdecznych intersąsieckich stosunków, znakomitą prorocznią na nadchodzące się Euro
i na rok 2012.

Teraz w serku żal i pustka. I kamienica Wolska 6.


Po prostu


Pocztowka stablizująca z Muranowa.

Dość niezwykłe, bo ten sam budynek występuje w redakcyjnych wspomnieniach w identycznym charakterze: pokazy odbywały się punkt dziesiąta (druga strona budynku, 7 piętro).
Podstawowym sprzętem obserwacyjnym była radziecka lornetka Tento 7X50, po pewnym czasie — aby ściąganie dystansu było doskonalsze — sprzężona polplastem z pierwszowojenną lornetką marki Ruet (Paris).

Aby ukrócić domyślania: Kieślowski się nie odbył. Redakcja była za mała..*

____________
* i za dużo serca wkładała w zbliżanie dystansu do okien gabinetu ginekologicznego
w pobliskiej przychodni.


Wieluń


A to jest śmieszny chłopiec. Zaatakuje nas ścichapęk na Marszałkowskiej.
I własnie to z cicha pęknięcie znacząco wzmacnia jego efekt.

Charakter ma lekko patefonizujący.


His Master's Voice


To już drugi śmieszny piesek, który pojawia się na naszych falach. 
Oczywiście sprawą nadrzędną jest to, że piesek jest biedny i chory. 
Nazywa się Patefon.

Powinno się urządzać wyścigi psich patefonów. Jak idea się sprawdzi wprowadzić ten rodzaj ubioru na paraolimpiadzie.


czwartek, 3 marca 2011

Kunhunterzy


Tylko w zeszłym roku, stada wściekłych kun zagryzły ponad 150 dorosłych budynków. Sprawa zaczyna wymykać sie spod kontroli..