czwartek, 10 marca 2011

PTAK Tv

Taka nie może być sprawa doniosłej wagi wynikła przy okazji lajfpatrzenia żeby Discovery doleciał w jednym kawałku.
Jedna sprawa to żywe amerykańskie orły na żywo w nowoczesnej rozdzielczości. Robią o wiele większe wrażanie niż NASA-kosmosy. Siedzą, jedzą, pokrzykują, patrzą na nas, a my na nich. W dodatku wysiadują.
Do tej pory byliśmy sceptyczni do lajfkamów, ale to bracie, to potęga! Bez dwóch zdań, potęga!



A to poniżej na jednym ślizgu via Ustream: sowy. Jeden sów, wyglądający jak grzyb i 6 dziwacznych pisklaków. Właśnie rozpracowały jakieś małe żyjątko z ogonem. Żyjątko, bo było całkiem żywe, dopóki koniuszek tego ogona nie zniknął w dziobie jednego z piskląt (tego najmłodszego; to nasz faworyt).

Po niemieckim Bahn TV, odnaleźliśmy wreszcie telewizję na tematy istotne.



Smacznego!

środa, 9 marca 2011

Nieostre anioły

Te fruwające embriony to wczorajsze zdarzenie z ptactwem krążącym nad zderzeniem Jana Pawła z Świerczewskiego. Warte odnotowania, bo kiedyś już widzieliśmy taką scenę w mniejszej skali: w środku nocy 3 białe anioły, delikatnie fosforyzujące w światłach miasta, przefrunęły nam majestatycznie nad głowami..

Tego typu zobrazowanie artyści nazywają impresją. Jeśli chcą postawić
na niej kropkę skończoności nazywają np. "Impresją XXVII" i wstawiają
w ramki. Na drugim biegunie są miłośnicy renderingów i dokładnej pixelizacji, z ducha politechnicznego raczej pochodzący, niż bycia krejzi jak ich poprzednicy. Poniższy chwytochwil byłby dla nich absolutnie dyskwa—
lifikujący i nazwaliby go wprostskandalicznymnieporozumieniem.

Generalnie, rozchodzi się o to by:

a) uwypuklić i zapamiętać chęć posiadania przez redakcję takiej aparatury
co zarejestrowałaby powyższy uchwyt z należytą ostrością i starannością.

b) zmobilizować słuchacza do własnych refleksji nad krotochwilną sublimacją sacrum w sprofanowanym brutalną metropolizacją mechanice codzienności masowej oraz sprowokować do wejścia w głębsze rozterki nad sceną wspomnienia fosforyzującego.

[zrobić sprawdzian po upływie 1-go trymestru]

wtorek, 8 marca 2011

Bliskie spotkania Alojzego Pawełka

Dzisiejszej nocy łuna tajemna rozbłysła, od zachodniego dworca strony,
w ślad za łuną redakcja bieży.


Przez uroczysko alojzowe, pawełkowe — tam gdzie krzyż samotny i serce kamienne w KL-hołdzie, i gdzie ogromne gazu zbiorniki.


Ku Bryłowskiej ulicy bieży, w błękicie zbryłowanej, ku magii świetlistej źródłostanowi..


A tam — za winklem — gdzie z Kolejowej Tunelowa uchodzi oraz żywot swój krótki Sławińska poczyna, pojazd stoi niezwykły i jakoweś ludziki się przy nim kręcą.


Oraz pojazd drugi, groźniejszy o wiele.


Jest jeszcze trzeci — Fiatem zwany, co już zupełnie nieziemskość świetlistą zezwykla..
Film po prostu kręcili, kurde — kurde, film polski w dodatku — co powoduje zezwyklenie ostateczne i upadek nadziei na spotkanie bliskie.


ps. Ale błękit rozpylili elegancki, trzeba przyznać.


poniedziałek, 7 marca 2011

Oszukańczycy

Oszukanie pierwsze to krowa.
Plakat z krową ładny, kolorowy, ogniskujący. Ogniskuje już jakiś czas.


Gdy klikneliśmy w twojakrowa, okazało się, że to taki żarcik, wypożyczyć nie można i że to Ströer stroi sobie na nas badania. O wynikach badań ani słowa, zaś o samych badaniach tyle, że są prowadzone za pomocą "nowoczesnych narzędzi instytutów badawczych".
Czy niemiecka firma zastanowiła się nad konsekwencjami tego kłamstwa? 
A co jeśli ktoś bez dostępu do netu tak się napalił na pożyczenie krowy, że wypożyczył pieniądze z banku, wziął kredyt, założył sobie dostęp i dopiero wtedy dowiedział się, że to fejk? A nawet gdyby poszedł do kafejki, zapłacił 
2 zeta i wtedy by mu się okazało?

To po prostu nieładne i nieodpowiedzialne.

Poza tym jeśli już mamy być wzięci na badania, to lepiej wiedzieć o tym przed faktem dokonania kliknięcia. Nie każdy jest tak sprawny manualnie jak Ströer i taki jeden klik lub naduszenie w enter może mu dostarczyć ogromnego wysiłku i polskiego cierpienia!...

Co gorsza, kłamstwo jest podwójne, bo od już kilku lat można w Europie wypożyczać krowy. W Szwajcarii.

Jednym słowem: ładna reklama, ale nie ma w niej Boga.

*

Oszukanie drugie to te Wildsztajny po tramwajach.


Rze wymyśliły sobie taką podstępną promocję: — Jesteśmy kontrowersyjni komboje w oceanie bezprawia. Jesteśmy Bronki Sprawiedliwe, fajniejsze niż czerwony klocek. Nie wszyscy nas za to love. Tedy napiszmy, rze nas nie podziela nawet sam nosiciel i wywieśmy nasze surowe, łopoczące oblicza. Tak będzie byczo i w dechę, takie dead or alive będzie. Ludzie się nabiorą, przejmą się, z litości pójdą kupią, i nas podzielą.

A dalej już tylko straszny papier, kiepski lejałt, i wygłaszanie.


niedziela, 6 marca 2011

Mission Control Wola


Pocztówka z promem.
Przez 2 następne dni jest jeszcze szansa żeby mu pomachać na pożegnanie (tutaj jest rozpiska).

Fajne przełożenie dystansujące to, że gdy go widzimy, przelatuje nad zupełnie nie nami.


Reklamy rynku wtórnego > Ja klocek pl


Mamy dużą słabość do tej wielkoformatowej informacji. Rejestrujemy ją notorycznie, od kiedy zaczęła grasować po mieście, od jakiś dwóch lat mniej więcej. Teraz plakat jest ponownie w natarciu.
Wciąż pamiętamy, gdy rozdziawił nas po raz pierwszy na rogu Pawła
i Mordechaja z siłą gigantycznego, 16-tonowego znaku zapytania.


No bo, że niby co? Że "Aj czerwony klocek Pe-el"? Jak to? Dlaczego? Why?
I co tam robi ten vintedżowy szlaczek a pod nim "od 1989"? — To cena? gazeta zdrożała? Dlaczego szlaczek jest XIX-wieczny?) Dlaczego to wszystko ma takie optymistyczne winietowanie?
Ratunku!

Z pomocą przyszła nam sama gazeta ustami jednego z tamtejszych trybików. Trybik stwierdził kategorycznie, że chodzi przecież o "love" (— no wiesz, laf, ty głuptasie), no i że to jest genialne (— To po prostu jest genialne!).

Od tej pory fotografujemy już czerwony klocek uświadomiony, podany na tacy, ale pewna trauma po zderzeniu z betonowym pytajnikiem została..

No, bo dajmy na to, dlaczego wszyscy mają zobaczyć w tym klocku serce? Klocek to klocek, nawet jeśli jest czerwony. Poza tym jest w ogóle nieseksowny — same kąty proste.

I love NY można faktycznie pokochać, bo tam jednak serce jest a nie jakieś serce zastępcze, serce metaforyczne sprowadzone do prostokątnego parteru.

Gdyby ten gazetowy znaczek miał chociaż jakiekolwiek cokolwiek — jakieś malutkie zaookrąglonko, jakąś fikuśnizację w sobie, wtedy można by pokusić się o zobaczenie tam serca. Sam kolor nie wystarczy.
Kolejne 16 ton, które się tutaj pojawia, to czy zestawienie klocka z PL-ką nie robi z niego narodowego symbolu — takiego jakim jest swasta w Niemczech, czy gwiazda u Rosjan? Byłoby to dość odważne (i uzurpatorskie zarazem).
Ale i tak identyczna deklaracja u powyższych nacji miałaby zdecydowanie bardziej klarowną transmisję: Zarówno w swastyce, jak i w gwieździe można by szybciej doszukać się serca niż w tym prostokącie.

Prostokąty są bez serca.



Reklamy rynku wtórnego > Polska B


Rozumiemy, że Wola i wiejski Józevoslav, ale Ochota? Ktoś może się poczuć głęboko dotknięty. Developer o bujżeimmobilnej nazwie przesadził akronimicznie. Nawet ich virtualny asystent Tomek Domek nie namówi nas na le zakup dą ę Villa Belarte na Żą Kasimir.
Poza tym co to za willa, co ma 11 pięter. 

A już mieliśmy rozbić skarbonkę.

sobota, 5 marca 2011

Pocztówka z Ustki



"Enter the Void", bardzo ładny film, bardzo kolorowy. Opowiada o lataniu po śmierci.
Nowościowy od strony formy, ale posiada dłużyzny.
Plakat też ładny (chyba tylko jedna sztuka wywieszona przed Muranowem), chociaż chłopiec z plakatu przypomina raczej ks. Popiełuszko, niż bohatera filmu.

Chłopiec stojący przed plakatem, również lewituje.

*

A to zapowiedziana w tytule pocztówka z Ustki (jeszcze na starym aparacie i w bardzo starej rozdzielczości).


Zjazd do zajezdni

Sobota, godz. 0:32.
Czesław jedzie do kolegi na Płocką.