Oszukanie pierwsze to krowa.
Plakat z krową ładny, kolorowy, ogniskujący. Ogniskuje już jakiś czas.
Gdy klikneliśmy w twojakrowa, okazało się, że to taki żarcik, wypożyczyć nie można i że to Ströer stroi sobie na nas badania. O wynikach badań ani słowa, zaś o samych badaniach tyle, że są prowadzone za pomocą "nowoczesnych narzędzi instytutów badawczych".
Czy niemiecka firma zastanowiła się nad konsekwencjami tego kłamstwa?
A co jeśli ktoś bez dostępu do netu tak się napalił na pożyczenie krowy, że wypożyczył pieniądze z banku, wziął kredyt, założył sobie dostęp i dopiero wtedy dowiedział się, że to fejk? A nawet gdyby poszedł do kafejki, zapłacił
2 zeta i wtedy by mu się okazało?
To po prostu nieładne i nieodpowiedzialne.
Poza tym jeśli już mamy być wzięci na badania, to lepiej wiedzieć o tym przed faktem dokonania kliknięcia. Nie każdy jest tak sprawny manualnie jak Ströer i taki jeden klik lub naduszenie w enter może mu dostarczyć ogromnego wysiłku i polskiego cierpienia!...
Co gorsza, kłamstwo jest podwójne, bo od już kilku lat można w Europie wypożyczać krowy. W Szwajcarii.
Jednym słowem: ładna reklama, ale nie ma w niej Boga.
*
Oszukanie drugie to te Wildsztajny po tramwajach.
Rze wymyśliły sobie taką podstępną promocję: — Jesteśmy kontrowersyjni komboje w oceanie bezprawia. Jesteśmy Bronki Sprawiedliwe, fajniejsze niż czerwony klocek. Nie wszyscy nas za to love. Tedy napiszmy, rze nas nie podziela nawet sam nosiciel i wywieśmy nasze surowe, łopoczące oblicza. Tak będzie byczo i w dechę, takie dead or alive będzie. Ludzie się nabiorą, przejmą się, z litości pójdą kupią, i nas podzielą.
A dalej już tylko straszny papier, kiepski lejałt, i wygłaszanie.