poniedziałek, 21 marca 2011

Sądny dzień wagarowicza

Takie niby pstro, ale mocno mroczne: Stop wagarom.
Radio o tym donosiło, lirycznie, oksymoronicznie — że wagarowiczów może spotkać przykra niespodzianka w postaci umundorowanego policjanta.
No i nie mogąc uwierzyć uszom odnaleźliśmy tą podlinkowaną Ostródę.
Jak widać, działania prewencyjne "Pierwszy dzień wiosny 2011", wynalazek jakiegoś aspiranta na firera z Mazur, całkiem serio są.
Przypomniały się nam nasze dni, jak brało się trzysta piw i szło się na Podzamcze. Hej, wesoło było, hej!
I co? I nic. Jakoś nikt z tych wagarowiczów się później nie wykoleił, nie został spedofilowany lub stał się sprawcą. Wszyscy mają zagraniczne samochody, drogie rowery, mieszkają w dobrych dzielnicach, mają ajfony, expresy do kawy, tostery i komputery, płacą podatki i rozmnażają beztrosko przyszłych wagarowiczów.

Jak już nawet pierwszy dzień wiosny zamienia się w święto prewencji, to robi się naprawdę duszno. Przecież jak te dzieciaki dorastają w takim klimacie
— jakiejś ustawicznej megałapanki — to za kilka lat nie będą mogły się nigdzie ruszyć bez xanaxu, a za kilkanaście, sami będą wymyślać podobne "plany działań". Tyle, że karą za wagarowanie będzie już einstweilig erschossen.

Lepiej jakby milicja zajęła się łapaniem wągrów a nie wągrowiczów.



niedziela, 20 marca 2011

gtwb. 041 o egzotyce

Naszym zdaniem, w Warszawie nie ma nic egzotycznego.
Zapewne pomysłodawcy tego konkursu chodziło o egzotykę jako przejaw odmienności kulturowej, a z takiej Warszawa jest wyprana.
Był oczywiście "Stadion X" (ale się zmył), są dwie cerkwie i meczet
w budowie (to egzotyka niepoprawna). Jest też kilka egzotycznych cmentarzy, ale samo umieranie jest czynnością na tyle uniwersalną
i rozpowszechną, że żadnej egzotyki się z tego nie wyciśnie.

Oczywiście, jeśli się spojrzy na egzotykę jak na rodzaj aberracji,
to w Warszawie egzotyczne jest absolutnie wszystko. Patrząc wzrokiem turystycznym traktuje się te odchyły jako przejaw egzotyki pełnogatunkowej a po powrocie do cywilizacji, pokazuje z radością zdjęcia tubylców na tle ich schludnych lepianek.
No, ale my nie jesteśmy przecież turystami, zaś podjęcie próby pokazania wszystkiego mogłoby znacznie przechytrzyć łącza poniższej audycji.

Żeby jednak coś pokazać, jakoś wypowiedzieć się, zająć jakieś stanowisko ilustratorskie, pokażemy PRAWDZIWEGO murzyna śniącego (zapewne) bardzo egzotyczny sen o Warszawie. Jest to zarazem dżingiel anonsujący nową kolekcję, "Uśpieni".
Na płaszczyźnie aberracji puścimy egzotykę przeciwpożarową, zauważoną kiedyś w jednej przychodni na Żoliborzu oraz ławeczkę na Targowej.

Włala!




Die Luft


Wczorajsze upamiętnienie święta rozmiarów (adekwatne do meteoaury).
Był to największy od 1944 roku pokaz lotniczej potęgi naszego zachodniego sąsiada w stolicy.
Warto było, bo samolot faktycznie ogromny*.
Rownież wielbicieli latającej Hansy był ogrom.

A obiektywy mieli długie i lśniące..

_______________________
* W jego wnętrzu zmieściłoby się 30 pełnowymiarowych boisk piłkarskich lub 10 międzynarodowych kontyngentów do Iraku. Rozpiętością skrzydeł potrafi dwukrotnie w ciągu doby ścisnąć słońce. Gdyby przeciętny Polak chciał go obmierzyć linijką,
to zadanie zajęłoby mu co najmniej 24 życia, 8 lat, 4 miesiące i 18 dni.

czwartek, 17 marca 2011

Warszawski wzornik kolorów

Tak jak w przypadku przedchwilejszej typografii, przedstawiamy krótkie rzuty oka na aktualną stołeczną kolorystykę, tę, która w erze termomodernizacjnej malatury tak nas ożywia, uśmiecha i podnosi.

Poprosimy o pierwszy slajd. Dziękuję.
I oto już nas zachwyca peleton najmodniejszych warszawskich barw w jednym zamachu.
Prosimy o jego wycięcie i naklejenie na kawałek sztywnego bristolu. Będzie to nasz praktyczny wzorzec w kolorowej podroży przez miasto.
Dość łatwo zauważyć, że mamy tu kilku zawodników dominujących.
Oto oni:


"bakaliowy respirator"
(i jego rodzina),

"listacjowy poranek",

"śpioszek podusznik"

oraz "chochola nuta".


W ślad za nimi idą różne warianty neutralne. Są to barwy dopychające,
w większości słabe i chore. Ich zadaniem jest rownoważenie napięć wprowadzanych przez kolory przodujące lub zanadto ambitne.
Ze względu na ich ulotną naturę nie posiadają imion, tylko numery.


Do kolorów ambitnych, o szybkiej, agesywnej naturze należą: "komando", "Tatry 2", "party" oraz "sceptyk dizajner".


Najbardziej nas jednak zachwyca barwa rozpięta na krańcowym tonie kolorów dopychających. Niestety bardzo rzadko stosowana, prosta, praktyczna, posiadająca znakomite proporcje i odporna na uliczną typografię ciemność. Na cześć jednego z najlepszych pisarzy mijającego właśnie pokolenia otrzymała nazwę "Czaszko" i chcielibyśmy ją widzieć znacznie częściej podczas stołecznych termodożynkowych festynów.


Była to przedostatnia audycja z cyklu o gamie. Na kolejną prosimy niebawem.

Muranowska typografia

UWAGA! Prosimy nie naduszać myszką na obrazki! Pod spodem kryje się zbędna i bardzo uciążliwa rozdzielczość!


Mały przegląd najnowszych trendów w chrześcijanskiej typografii Muranowa. Głównie występują tu czcionki typu "frihend/pisanka", wzorowane na oficjalnym logo stolicy (tym skomlącym o zakochanie).






Literniczą galerię można podziwiać w całym pasie pięknie odnowionych budynków (niestety, w kolorystyce odmiennej od oficjalnych barw ratusza), tj. na ul. Niskiej, Stawki i Karmelickiej.
Oczywiście literki zastosowano od zaplecza, poza trajektorią żydowskich wycieczek. Od frontu dominuje typografia niechrześcijańska, ponadto upamiętniająca.


I przypominamy, że prosiliśmy o kropeczki a nie o iksy lub skreślanki zamazywanki. Wiemy, że dla przeciętnego miłośnika swobodnej typografii stawienie porządnych kropek może być nie lada orzechem do zgryzoty,
ale próbować zawsze warto.



Okno


Najbardziej ostrzelane okno rozstrzelanego miasta.
(Uchowało się tuż obok stacji Warszawa Wola).

Hetero

Odrobina kosmosu na co dzień


Gwiezdny podróżnik nastąpił chwilę przed spotkaniem pah-monstra, więc nam się przy okazji przypomniał. 

Zapowiedź

Mamy odpowiedzialnego!
To ten godżillowaty pah-potwór!

Napadał na przechodniów w lutym,
ale wiadomo było, że nad Wisłą to się nie przyjmie.
Mamy już wystarczająco potworną syrenkę (w logo) a druga Japonia to nie to samo co oryginał.