Następuje zapowiedziana część ostatnia kolorowego dyptyku, czyli badania terenowe.
Wszystkie barwy zostały złapane w przeciętny, szary dzień, także feria nie mogła się w pełni uzbroić w rozkwit.
Na początku
Muranów.
Przewagę mają tutaj zetstawy typu "palce lizać", listacjowo-bakaliowe, czasami chochole, z śladowymi drobnymi pacnięciami kawiaturą.
Jest bardzo słodko.
Intencją było tutaj zapewne, z jednej strony chęć radykalnego odcięcia się od ponurej przeszłości tej ziemi, a z drugiej, osłodzenia jesieni pokoleniu, które ją zasiedliło po wojnie. Pracę muranowskich cukierników doceniła również młodzież kreśląc na bajecznych elewacjach pełne akceptacji
wyznania.
Opuszczamy lizaturę, zmierzamy w stronę zachodzącego słońca.
Na Okopowej — dawnej granicy pomiędzy światem lubomirskim a gminnym — zachwycają nas wspaniałe przykłady milatury, w ochronnym, miltarnym charakterze. Np. w bloku przy Okopowej 22 zastosowany jest sprawdzony system, wzorowany na kamuflażu niemieckich pancerników kieszonkowych.
Okopowa 43 to przykład upierzenia eksperymentalnego, ku naszemu ubolewaniu, temporarnego. Przez wiele miesięcy można było obserwować przerwany proces twórczy termoizolatorów. Niestety, właśnie wróciły rusztowania i wartościowa elewacja zostanie zgotowana ku zaplanowanemu pierwotnie kursowi. Czy jest to wzór a la "Graf Spee", czy "Lützow" okaże się niebawem.
Szkoda, że okopowe budynki straciły swój poprzedni, lekko krowizujący, wizerunek (został w śladowych ilościach na budynku Opkopowa 14),
ale jednocześnie rozumiemy, iż było to malowanie wg. systemu, który się zdezaktualizował w 1989 roku i na stare barwy nie ma tutaj miejsca.
Przejdźmy teraz do wielkiego finału — na ulicę Pustola.
Znajduje się ona daleko za okopami, w pobliżu Redutowej i Antka Rozpylacza. Nie oddalamy się więc zanadto od miłych każdemu Prawpolakowi klimatów wojskowych, za to jesteśmy coraz bliżej tarczy zachodzącego słońca.
Okolica jest niezwykle cicha i spokojna, na tyłach zajezdni i wolskich cmentarzy, taka, gdzie nawet psy pośladkami już nie mają ochoty szczekać (Lokalni piszą "pośladki", ale myślą "dupa"; nie chcą, żeby ktoś osłabł,
jak w czasie "murzyna").
Być może to właśnie dzięki specyficznemu mikroklimatowi, który tu się wytworzył, powstało dzieło będące szczytowym osiągnięciem nowego warszawskiego kolorytu.
Proszę o slajd opisany jako Pustola 32.
Dziękuję. Proszę o odwrócenie przeźrocza.
Dziękuję.
I to by było na tyle w temacie miejskiego degustibusa absmaka.