Zakończyła się
rewitalizacja chłodem, największe wolskie przedsięwzięcie szumne. Chłodna ma pełnić zadanie salonowe, krupówkowe — być dzielnicy wizytówką.
W telegraficznym skrócie: zniknęła kostka downa, bród i miejsca parkingowe, a pojawiły się różne nawierzchnie, różne miejsca spoczynku, drzewka, smaczki historyczne i latarnie nawiązujące. Również wyjęto bruk
i wsadzono bruk, odkryto właz, położono głaz, ustawiono krzyż oraz symbolicznie wskrzeszono Kładkę.
Efekt śmiało przeszedł oczekiwania i jest przyjazny dla ludzi.
Chłodnia ładnie się teraz osiuje i uwzniośla — od wieżowca Dewoo, przez Kładkę, krzyż, po wieże Karola Boromeusza. Gdyby odbudowano również wieżę strażacką przy Koszmarach Mirowskich, chociażby metaforycznie,
to wysokie ambicje salonu byłyby jeszcze mocniej zaakcentowane.
Z tego zestawu, największe wrażenie robi zrewitalizowany pomost łączący ponurą historię tego miejsca (była tu kładka do małego getta) ze współczesnością. Pomiędzy symbolicznymi filarami rozpięty jest duński światłowód, który po zmroku będzie się żarzyć dyskretnym światłem.
Niestety nie znamy pomysłodawcy tego przedsięwzięcia (naszym zdaniem byłoby lepiej, gdyby nie stawiać kładkom pomników), za to rozpoznaliśmy
Tomasza Leca — artystę, którego "instalacja rzeźbiarska" została tu zrealizowana.
To bardzo zdolny i wszechstronnym twórca: architekt, grafik i projektant. Najbardziej znany jego projekt to ten upamiętniający zarys murów getta; bardzo dyskretny i ekspresyjny zarazem, synteza najlepsza z możliwych, a poprzez włączenie w tkankę miasta, dający mnóstwo zaskakujących kontekstów.
Samą instalację oceniamy pozytywnie. Równo trzyma poziom i pion, jest elgancko steampunkowa, praktycznie
u-bootyzująca fotoplastikonem.
Już teraz ustawiają się długie kolejki do peryskopu.
4 dni temu, wolscy urządniczący zorganizowali pokaz wyremontownej ulicy dla mediów (projektanci i artyści nie byli zaproszeni). Następnego dnia ukazała się fala artykułów chwalących efekt (np.
tutaj lub
tutaj), a także — jak to zawsze bywa —
hejterskich.
Co prawda, oficjalne otwarcie Chłodni odbędzie się
1 października, przy okazji cyklicznego festynu pod znakiem Kiercelaka, ale od kiedy tylko opustoszały roboty i ukazała się prasa,
ulica błyskawicznie ożywiła się ciepłą krupówką, przedwojennymi spacerami
i przedwyborczym lansem.
Miłym akcentem jest również przybycie samego mistrza wędrownego
B. Canaletto, który to zainstalował się przed Sanepidem na Żelaznej, zerkając z podziwem na chłodne piękno i kontem plując w salonowców.
__________________________
Domykając historycznie, historyczne czasy nieodległe — dzień, gdy witalizacja się rozpoczęła, wmurowano tablicę, przyjechało nieistniające TVN W-wa sfilmować koparkę, zaś równie nieistniejący Burmistrz przemówił planszą.
Vłala!