czwartek, 10 listopada 2011

Kuplety archeologiczne

Ponieważ redakcja wpadła w jesienny ciąg biblioteczny, będzie od czasu
do czasu wypuszczać różne wykopaliska. Mamy nadzieje, że takie kuplety
i antrakty, odciążą nieco poważny i surowy-operowy charakter panujących się tutaj audycji.

W dniu dzisiejszym, ujawniamy dramaty związane ze świętem, które zbliżyło nas już w poprzednich eterach, a minie jutro, punktualnie o godz. 11.11.11.
Czas START!

 < zoom



Prosimy też o szanowanie się i dozowanie umiaru podczas jutrzejszego obchodzenia.

Come to War

Akurat ledwo co natknęliśmy się na multimedialny afisz promujący antyświętowiczów na stronie GW.
W dobie paranoizacji poczciwego Święta Niepodległości, znana i lubiana zabawa ze słówkiem "łor", osiągnięła tutaj maksimum swoich możliwości.


środa, 9 listopada 2011

Sprawa żurawia



Wersja rozszerzona wiedzy, która wybuchła w komentarzach
do przedostatniego lotu.
Po gruntownych i drobiazgowych analizach stwierdzamy co mianowicie:

1. Żuraw/czapla/bocian/komar/samolocik Lotu lata prawidłowo, bo
do w prawo.

2. Z kolei, co zaskakujące, do lewo wraca żuraw w logo Lufthansy.

3. Lufthansę zaprojektował w 1918 r. Niemiec, p. Otto Firle, grafik, architekt firera i pilot Wielkiej Wojny (Feldflieger-Abteilung 48).
Obecnie, p. Firle nie żyje od 1966 roku.

4. Znak Lotu zaprojektował w 1929 r. p. Tadeusz Gronowski, zmarły przed 21 laty P. Bóg projektowania, autor większości polskich hitów w tej dziedzinie, takich jak: "Radion sam pierze", "10-ta rocznica odparcia najazdu Rosji Sowieckiej", czy "Wykonamy plan 6-cio letni przed terminem".

5. Tzw. plagiat występuje na plaszczyźnie treści — ideowo-ornitologicznie. Trudno uwierzyć, że pan Tadeusz i komisja konkursu na lot logo nie mieli świadomości istnienia żurawia latającego po sąsiedzku. Nie zmienia to jednak faktu, iż nasz żuraw jest o wiele ładniejszy, bo leci uczciwie
i z fantazją.
W kwestii formalnej o zrzynce nie ma mowy, bo niemiecki żuraw lata banalnym skrzydłem skośnym, zaś lotu lata skrzydłami o skosie odróconym. Ciekawostką jest fakt, iż wiele lat później, zainspirowani znakiem Gronowskiego Amerykanie stworzyli swojego X-29, zaś Rosjanie Su-47 (Niemcy chcieli przenieść ten pomysł do Junkersa 287, ale zabrali się za to zbyt późno, choć wcześniej).

6. Wracając do latania cywilnego, okazuje się, że niemiecko-polska inspiracja rozmnożyła się na cały nieboskłon. — Żurawiem wykluły się następujące linie:



a. cygański Tarom*
c. płn. koreański Air Koyro
e. xiameński Xiamen
g. singapoorski Airlajn
i. lietuvskie linie w Lithuanii
b. murzyński Air Namibia
d. japoński JAL

f. kamerooński Airline
h. Biman z Bangladeszu
j. Airways w Kuwejcie




7. Przeprowadzliśmy również szczegółowe badania ornitologiczne i rasowe. Po wrzuceniu wszystkich żurawi do sokowirówki otrzymano następujące wyniki:
— Polski, bez wątpienia jest żurawiem Grus grus, czyli zwyczajnym, czyli Untergrusgrusem.
— Teutoński jest również Grus grusem, ale w wersji Über.
— W odróżnieniu od żurawi europejskich, żurawie afrykańskie to Grus nigricollis, czyli, że są czarnoszyje.
— Te azjatykie to Grus japonensis, vipo i virgo.
— Żuraw z Litwy to nieudolna mutacja i nie należy zaprzątać sobie nim nerwów (tym bardziej, że ta linia upadła z kretesem).


Kończymy tą emocjonującą podróż po odwiecznych polsko-niemieckich inspiracjach (oraz ich wpływom na resztę świata ZAPOWIEDZIĄ,
iż w jednej z bliskich audycji poruszymy temat kolejnego słynnego znaku,
co skieruje na nowe tory sposób jego spożycia.
To będzie logo z ludzikami. Stejtjun!

___________________
* linie rumuńskie twierdzą, że ten żuraw to jaskółka, ale my się na to nie nabierzemy. Poza tem, wystarczy spojrzeć jak wyglądają ich samoloty,
bo bardzo swojsko wyglądają..

poniedziałek, 7 listopada 2011

(DIY) Szablony marszowe

Dwa projekty szablonów na nadchodzący dzień świąteczny nr 11 oraz płynący po nim marsz.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Powiększyć, przekalkować na bristol, wyciąć i uprawić streetarta.
Polacy lubiący odzież mogą uprawić wzór na koszulkę, torebkę lub beret.

Chcemy również ułatwić pracę Prawdziwym Polakom, słowianom czystej krwi arryjskiej, którzy w zeszłym roku zamalowali całą Płocką reklamami
z okazji swojego maschierenowania.


(szablony również via Tyg. Ilustrowany; foto: arch. redakcji)        

Lotem

Wersja kolekcjonerska reklamy Lotu — z błędem, bo wykonana w półbeczce
i bez podwozia.
(via Tyg. Ilustrowany 1938)



Dla porządku, jej wersja prawidłowa:

                         
W takim też wariancie (lewostronnym) samolocik lotu lata do dziś. Trochę się czepiając, to ten kierunek pasuje bardziej do hasła "wracaj lotem".

Cyrk na rogu

Wczoraj rano (potwornie rano, potwornie zimno), odbył się ostatni pokaz
w "Cyrku pana Koss" na rogu Marszałkowskiej/Świętokrzyskiej.
Na pożegnanie, swoje niezwykłe umiejętności na drabinkach izometrycznech okazała grupa akrobatów i atletów.


W programie był niezrównany, szalenie lubiany przez widzów numer
w zwisie synchronicznem..


.. mrożące krew solo na krawędzi...


.. a także, wysoko ceniona wśrod znawców podniebnych ewolucji — potrójna stójka na czas.


Wracająca z sobotnich imprez publiczność była zachwycona..


.. zaś krańcowy charakter tego poranka dopełniało sądne niebo.


  CZY WIESZ, ŻE?.. 
...że nie rozumiemy tego co się działo wokół tej reklamy? że ona coś niby miała zasłaniać i być taka koszmarna i gigantyczna?
To znaczy co właściwie zasłaniała? Widoki na  Muzeum Sztuki Nowoczesnej, perspektywę zabytkowego Pałacu Stalina, czy Koszarów Budowniczych Metra?
Miasto HGW powinno być raczej wdzięczne panu Koss, że tak litościwie to wszystko pozakrywał, że wziął sprawy w swoje ręce, był przedsiębiorczy, innowacyjny itede, jako rzecze Słowo.
Miasto jakoś się nie awanturuje o jeszcze większą i jeszcze koszmarniejszą reklamę naprzeciwko, która zasłania "sedesy".
Jak zawsze hipokryzja, niekonsekwencja, a i tak wiadomo, że nie wiadomo o co chodzi.
Miasto powinno również podziękować panu K., że, jakby nie patrzeć, na własnej ziemi nie postawił czegoś znacznie bardziej spektakularnego — np. kompostowni lub kurzej fermy.

Żegnamy się z kolejnym wartościowym kretesem stolicy, nadzieją, iż nie znika na zawsze i niebawem odrodzi się nowym feniksem — mobilną reklamą ultragigant, którą p. Koss będzie objeżdżał swoje włości niczym Drzymała czasów konsumpcji.
 


środa, 26 października 2011

Kantor pani C.


wtorek, 25 października 2011

Płonąca żyrafa

Pułkowniku Pacaku! Larum grają!


                  A Ty nic nie chwytasz? nic nie dosiadasz?

Zwieźli Ci zimową porą rzeźbiątka na skwerek, potraktowali palnikiem
i kubłem zimnych pouliretanów. Betonem związali jak stado trzody pastewnej!
To już rok prawie, jak 68-sme biennale skoncentrowano na tym wolskim końcu świata, na redutowym półwyspie, gdzie tylko pies z kulawą nogą się wypróżnia, a dalej to już tylko strykowski węzeł, zachód i odwieczne Niemce...
To już rok, gdy Zarząd Oczyścił Miasto z żelaznych istnień w alei i z żyrafy górczewskiej. Przemalowując je w barwy Luftwaffe rzucił Ci na przedpole — to samo, którego tak mężnie broniłeś 39-ego września. Skoncentrowanie na strategicznym skwerku takiej ich liczby zaprzecza elementarnym zasadom taktyki obserwacyjnej i sztuki łagodzenia obyczajów!

Także: LARUM PROFANUM Pułkowniku Kuźmiński!
      & fiksum-dyrdum na dodatek!


Patrzyliśmy w nie zimą — świeżo po zsyłce, na wiosnę, gdy zazieleniła się biel, oraz intensywnym latem i nigdy nie wypatrzyliśmy im tego, co było istotą poprzedniości: współuczestnictwa w życiu miasta.
Oczywiście chwalebną inicjatywą było zakonserwowanie i przezbrojenie twórczości za 127 000 złp. (najniższą cenę w przetargu) przez Zakład Ślusarsko-Kowalski Stefan Wiśniewski, Wólka Kosowska,
no, ale zapotrzebowanie ZOM-a na przemeblowanki psują wszelkie chwalenie.
Tam nie dość, że psy kulawe, to nie można nawet zarejestrować rzeźb cyfrowo! bo albo wyskakują krzaki/drzewa, albo cerkiew. To bardzo dezorientuje ostrość i niedocenia stworzeń w metalu (bo ładnie to tylko rzucają się cieniem).

Dopiero jesienią w skwerek wprowadzono jakiś kontekst,
bo wzdłuż Wolskiej wykopano rów i rzeźby trochę odżyły
w kontekście ekshumacyjnym. Tam gdzie stoją — na nieparzystym odcinku Wolskiej od Ordona do Redutowej — nie ocalał ani jeden budynek. Numery od 129 do 147 zostały starte
z powierzchni ziemi;
BOS wypowiedziało się o nich następująco:
    

Teraz można podziwiać sztukę z perspektywy żabiej, martyrologicznej, spacerując metr poniżej poziomu gruntu i potykając się o szczątki zamordowanej ulicy. Najlepiej odnalazł się w tych okolicznościach, bananowy obecnie, Szmatłuch (zyskał na ekspresji) i — zawieszony melodyjnie nad przepaścią Dramatończyk.
Eksplozjusz oraz nie emitowane dotychczas w formie DIY — Zwingle, Emitent oraz Pułkownik Lawa — zachowały się trochę gorzej, bo wykop
je zignorował i kontekstują tylko z bajeczną autokefalicznością
cerkwi Klimaka.

Wolski symbol słodkiego pokolenia lat 70ych — ŻYRAFIA nie zestawia się z czymkolwiek,
bo zamalowana lotniczą farbą ma aktywną opcje stealth
i wyślizguje się z obiektywu.

Nie będziemy też lamentować zniknięcia Żyrafii sprzed Olimpii, dostatecznie buczała na to prasa i tysiące rozgniewanych użytkowników Woli. Za to z nadzieją trzymamy się rzuconego w styczniu słowa rzecznik Oczyszczania, pani Fryczyńskiej Iwony, iż stworzonko wróci na miejsce (i że zawrócona zostanie także jej żółć).
A ponieważ oczyszczające słowo jest zawsze na bakier z czasem, to, póki co, proponujemy, aby organizować przy nim wolskie specjalité, czyli pikniki i odpusty.
Np. piknik rekonstrukcyjny pod hasłem "płonąca żyrafa" bawiłby i edukował o sierpniu '44 na Woli.
Był już piknikowo-artystyczny projekt o tęsknocie za Żydem i spaleniem stodoły (otwierający nowe horyzonty piknikingu), była próba rekonstrukcji przygód podczas powstania w getcie, zaś rekonstrukcje katolickich Powstań
z roku na rok cieszą się coraz większa popularnością. Egzekucje są odtwarzane z coraz większym rozmachem i przy coraz wyższych budżetach. No a sam fakt przysmażenia żyjątka miałby bardzo profesjonalne, wzniosłe odniesienia do: (patrz: rycina powyżej) Salavadora, Hasiora
lub Kozyra.

Z kolei, imprezy dekonstrukcyjne mogłyby polegać na różnych metamorfozach żyrafy wg. sprawdzonej (zagranicznej!) metody przebieranek brukselskiego Manneken Pisa lub niedawnego szalikowca świebodzińskiego. Odnośników do półświatka sztuki również byłoby mnóstwo — od przeobrażeń w stylu Nikidesąfal, zapakowań Christo po szydełkującą panią Oleksiak Agatę oraz wielobarwną rogaciznę na ulicach Warszawy sprzed kilku lat włącznie (i właśnie do tego nawiązuje wizualizacja obok).
Naturalnie, nie zabrakłoby też lokalnej oprawy marczedajzingowej: modelików istot z 68-go biennale do samodzielnego składania, papierowych wiatraków napędzanych siłą płuc (ach te wolskie wiatraki.. opowiemy o nich niebawem) lub koszulek z chwytliwym logotypem ogrodu Ohma (Ω).

A gdyby tak przeskoczyć z tą wizją na przeciwną stronę Wolskiej i rozciągnąć rekonstrukcyjny geszeft na jej parzyste oblicze, i naprzeć buldożerem
w cerkiew?
Piknik, rozciągnąłby się wtedy rekonstrukcją zburzenia soboru św. Aleksandra Newskiego w 1924 roku, a zarazem manifestował poglądy na tematykę rosyjską i przemyślenia stołecznej pani "wciąż główny konserwant zabytków" o wyburzaniu przeszłości (tzw. zagapień; najświeższa gapa odbyła się kilka dni temu i dotyczyła również znienawidzonego, koszmarnego caratu — czyli koszarów Lejbgwardii w Łazienkach).

_________________________
DUJUWANTUNOŁMOR?
— O Żyrafie mówiła GW x2: Przenieśli wolską żyrafę + Debata o żyrafie.
— TVN pytało Co się stało z żyrafą z Górczewskiej?
— Zaś SE triumfalnie obwieszczał Wielki powrót stalowej żyrafy.
_________________________
— Tutaj są cenne ikonograficznie (bo b. szczegółowe) prospekty emisyjne przetargów na sajcie ZOMowców: konserwacja 2010 i poprzednia — 2009.
— A tutaj ogłoszenie zwycięzcy ślusarsko-kowalskiego.