czwartek, 24 listopada 2011

Potrącenie


Fakt z ostatniej przedchwili. Na przejściu róg Wolska/Płocka
odbył się wypadek!
W tym roku, zmieniono tam organizację ruchu i teraz codziennie są wtargnięcia i piski opon; zawsze ktoś chce zdążyć na tramwaj.
Ogólnie, na wolskich ulicach nastapił znaczący wzrost tragicznych skutków.

środa, 23 listopada 2011

Połów agentów


Niemiecki Dom Rybny poszukuje dostawców pierwszorzędnych ryb ruskich.

wtorek, 22 listopada 2011

Jerzy & Eliasz

Pulpecik na dziś, pochodzi ze stałego cyklu "Bracia" i opowiada o misiu.

— Barbarzyństwo. Na Węgrzech do dnia dzisiejszego jeszcze utrzymują się przedsiębiercy, wędrujący od wioski do wioski z niedźwiedziami, tresowanemi do rozmaitych widowisk. Otoż, w Orowcu pod Sybinem, jak donosi Hlas Naroda, aresztowano niedawno dwóch takich niedźwiadników, braci Eliasza i Jerzego Stofów, okazało się bowiem, iż chwytali oni małe dzieci, zabijali je, ćwiartowali na kawałki i karmili niemi niedźwiedzie. Zbrodniarze stawieni przed sądem, przyznali się do winy i na usprawiedliwienie swoje oświadczyli, że zarobek mieli bardzo mały, że niedźwiedzie są tak żarłoczne, mięso zaś inne jest drogie.
Smacznego!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Zatoczka Wolska

Przez wrzesień, przez październik cały i listopada kawałek trwała modernizacja autobusowej zatoki róg Wolska\Młynarska.

Błyskawicznemu postępowi prac, życzliwie zza płotu przyglądał się Biernacki hrabia, Pedet z naprzeciwka, Piotr Hoser z ogródka oraz siostry bose, pachnące wieczorami karmelem i mirrą.
Nic w tym dziwnego, że zatoczka miała tyle fanów, bo — z jednej strony — była ostatnim reliktem dawnej nawierzchni, legendarnym półbruczkiem
z kieleckiego kwarcytu, zaś — ze strony drugiej — jej remont miał być bramą w innowacyjny futuryzm — technologicznym remedium na szybki remont cudowną mieszanką i nieścieralną nieśmiertelność.

Trzy tygodnie temu, szybki remont się zakończył i zgromadzona publiczność: hrabia, ogrodnik Piotr, służebnice boże, krasnale ciągnące łupy surowcowe do pobliskiego skupu oraz pasażerowie N42, jedynej linii, która się tu zatrzymuje, mogli oklaskać efekt. Włala!


Trochę jeszcze poczekali, czy czasem nikt nie pomaluje zatoczki, jakoś jej estetycznie nie podroowna, ale wobec braku inicjatwy po trzech tygodniach rozeszli się do swoich zajęć. Włala dwa!




Powyżej 2 przykłady półbruczkowej legendy:
większy — zostawiony na pamiątkę na zatoczonym koniuszku, mniejszy, to rejestracja z frezowania Wolskiej w ub. r.


niedziela, 20 listopada 2011

gtwb 49 > o aniołach\demonach

W piątek, 16 września, GW relacjonuje:

W dniu 7 b. m. w ogrodzie Saskim, około teatru letniego, pies jak się okazało wściekły, ukąsił do krwi
w nogę Sawela Sacharowa, wice-ucząstkowego z cyrkułu Zamkowego. Pies natychmiast przez Kiczeła, wice-ucząstkowego z cyrkułu Wolskiego zabity, a przez uprzątaczy zabrany został, zaś Sacharowa po udzieleniu pomocy lekarskiej, odesłano do szpitala.

3 dni później, w poniedziałek, ta sama gazeta zamieszcza komunikat warszawskiego ober-policmajstra o zasłużonym uhonorowaniu anioła
z saskiego ogrodu:


Wice-ucząstkowemu cyrkułu Wolskiego, Kiczełowi, za to, że zabił
w ogrodzie Saskim psa wściekłego, który ukąsił w nogę wice-ucząstkowego cyrkułu Zamkowego, Sacharowa (i strażnikowi cykułu Jerozolimskiego Własowi Fomin, który zabił takiegoż psa w domu pod Nr. 1549), wypłacić poleciłem tytułem nagrody za ich energię — pierwszemu rub. sr. 2, ostatniemu rs. 1.



Z kolei, DEMONY stolicy mają tradycję szybką, ostrą i bez saskich ogródek, z czasem, przekształ-
coną w tradycję sprężynową.
Tak opisuje to zjawisko GW, skupiając się na wydarzeniach jednego ciągu — z czwartku 17 lipca:


Mieszkańców niektórych przedmieść, jak: Nowa Praga, Szmulowizna, Wola, Czyste itp., noszą przy sobie noże, których używają przy lada bójce, a stąd zajścia kończą się częstokroć śmiercią lub ciężkim kalectwem. I tak w ciągu ubiegłej doby zdarzyły się trzy wypadki, spowodowane użyciem noża:

W podwórzu domu pod nr. 9 -m przy ulicy Boleść, Stanisław Miedzianowski, 15-letni wyrostek, mieszkaniec Nowej Pragi, wszczął kłótnię, a następnie bójkę z Tomaszem Smugowskim. Chłopiec został przez silniejszego przeciwnika pokonany, lecz mając przy sobie nóż, wydobył go
i pchnął Smugowskiego w brzuch. Zraniony upadł i stracił przytomność. Życiu S., odwiezionego do szpitala Starozakonnych, grozi poważne niebezpieczeństwo.

W szynku na Pelcowiźnie zebrało się kilkunastu robotników z huty szklanej. Podczas libacji przyszło do zwady między Janem Krupińskim
i Józefem Droszczem. Nim towarzysze zdołali przeciwników rozdzielić, Krupiński wydobył już nóż i dwukrotnie pchnął Droszczą w bok, oraz brzuch. Droszcza odwieziono do szpitala Praskiego, gdzie niebawem życie zakończył.

Robotnicy: Tomasz Dudziński i Franciszek Korzeniowski w najlepszej harmonii poszli do szynku za rogatkami wolskimi, gdzie częstowali się wódką i piwem. Wracając późnym wieczorem, z jakiegoś błahego powodu wszczęli kłótnię, która zamieniła się w bójkę. Obaj, wydobywszy noże, poranili się
i pokaleczyli wzajemnie.

Należy podkreślić, iż miasto bardzo dba o to, aby ostrze tradycji nigdy
się nie stępiło, zaś rozstrzyganie sporów odbywało się na profesjonalnym poziomie:


— Zgromadzenie nożowników. Na odbytej sesyi nożowników zapisano 8 uczniów, a na czeladników wyzwolono: Cypryana Jasińskiego, Romana Burakowskiego, Stanisława Wasilewskiego i Teodora Pomianowsiego. Do grona majstrów przyjęto p. Wawrzyńca Dzięciołowskiego. Obecnie w kasie znajduje się 699 rub. 73 kop. 165 rub, zebranych na chorągiew. Na starszego ponownie wybrano p. Wojciecha Bieńkowskiego, na podstarszego p. Józefa Przewoskiego.



sobota, 19 listopada 2011

Dyrektorski żarcik w kolorowej polewce

Dzisiejszy kulpecik demaskuje źródło slynnego żartu p. ojca dyrektora.


Smacznego!

Jedna na milion!


Nie odjeżdżamy się zbytnio po klepkach, albowiem taka twarz zdarza się niezwykle rzadko. Wręcz, w ogóle już się nie zdarza. Raz w nią spojrzawszy, można w niej utkwić na zawsze i polubić serdeczną przyjaźnią. Można z niej wyczytać echo dawnych czynów bohaterskich, podbojów lądów stałych
i nienazwanych archipelagów, usłyszeć zaś można słonomorski ryk oceanu
i mew ciągnących za fregatą, i bryzę podczas przyboju, szamoczącą się o klify w pasmie Montezumy. I wszystkie ożywcze prądy Orinoko, i świst latających lotek, zatrutych paciorków. Usłyszeć można proch, szpadę i cynamonową tęsknotę.
Tą twarz malowali niderlandcy mistrzowie i niemieccy rytownicy.
Za takie oblicze, Quentin zapłaciłby miliony, oby tylko móc je ściagnąć
do El Ej i kręcić.

Nic się jednak na to nie zanosi, albowiem właściciel twarzy jest w pełni krajowy, nasz — mazowiecki
i funkcjonuje jako skromny wicemarszałek Leszek Ruszczyk.

O własnym życiu opowiada z godną szacunku powściągliwością: "urodzony w 1959 roku, ekonomista, absolwent WSI w Radomiu, radny województwa mazowieckiego 2006-2010, przewodniczący KRGIPB, współzałożyciel i członek radomskiej PO" oraz, że "każdego dnia pracuje", zaś "najsurowsze recenzje wystawiają mu przyjaciele i rodzina".

Po szczegółowej analizie witryny pana marszałka, ustaliliśmy dodatkowo, iż preferuje, aby go utrwalać jedną 125-tą sek.,
w kanonie typu 5D Mk. II *, w profesjonalnej rozdzielczości 4416 x 3393 (pozwalającej nie tylko na dokładne zbadanie dna oka, ale również najmniejszej łupinki we fryzurze).

Dodatkowo, niezwykłe i bardzo dynamiczne informacje, padają także
ze strony tamtejszej trzyzdjęciowej galerii.
____________
* Flash did not fire.


Będziemy szczerze ściskać i kibicować p. Leszka, bo jego wizerunek działa
na redakcję z hipnotyczną życzliwością.
Tjune!

Exposé


Niektóre elementy ekspozycji premiera są datowane na okres późnego renesansu i udostępnione do dyskusji w Muzeum Narodowym.
Uchylony jest tam rąbek chwili narady z córą, nad odebraniem 50-cio procentowych kosztów uzysku części najmniej zarabiających artystów.
Aby lajf im make easier.
Ów moment, uwieczniła olejnie lombardzka fotograf Sofonisba Anguissola, ukrywająca się także pod pseudonimem "?".

Należý mieć takżé baczność na fakt, iż to nie pierwszé exposé Donaldá
w szacowných klepkách MN.


piątek, 18 listopada 2011

Wielki powrót cygańskiej patelni


Z ogromną radością odnotowaliśmy przybycie pod wrota Sezamu niezrównanej dobroci naczyń made in Roma. Długo ich tam nie widzieliśmy, bo długo nas tam nie było. Teraz, czekamy na pojawienie się rozkładanych sprzedawców kaset.
To, plus budowa metra, plus wznawiający się właśnie naprzeciwko Cyrk
p. Kossa powoduje, iż eksperyment skrzyżowania Marszałkowskiej
z Ś-tokrzyską wychodzi wreszcie na prostą.