wtorek, 29 listopada 2011

Wątki mesjanistyczne w obrazach Eligiusza N. w świetle ostatnich odkryć i badań

Do badań posłuży nam obraz zatytułowany "Lech".
Uruchamiamy rzutnik, et wuala!


Prawdopobnie była to wizualizacja narodowego super-
bohatera o imieniu Lech, ratującego Polskę przed każdym zagrażającym jej tarapatem.
W 1920 r. Niewiadomski ofiarował obraz Zachęcie, aby ta wystawiła go na sprzedaż i uzyskane pieniądze przezna-
czyła na cele obronności państwa. Kto i za ile kupił Lecha? — niewiadomo; w każdym razie, zlikwidowaliśmy wszys-
tkich swoich wrogów, zaś 2 lata póżniej, ubrany w pele-
rynę twórca Lecha, zlikwidował prezydenta na wystawie.

Przejdźmy do oświetlenia wątków prorocznych i pobocznych:
1. Sektor twarzoczaszki
— uczesanie "na Polskę", w jej granicach po '45 roku; widać Hel i jez. Łebsko
— wąsy w stylu Stocznia Gdańska
— spojrzenie: wilcze
— niebo: z "Dnia Niepodległości"
— pelerynka
2. Sektor odzieżowy
— mocno zaciśnięty zbójecki pas
— fikuśne rajtuzy
3. Sekcja zbrojna
— rewolwer


poniedziałek, 28 listopada 2011

Dzicy

Dziś, krótka relacja z wizyty wodzów na Krakowskim Przedmieściu.


Początkowo, przyglądano się imprezie z należytą starannoscią:


... aby po chwili, rozmontować ją atakiem niepoprawnego subiektywizmu:



SŁOWNICZEK IDIOMÓW
pantomima znana z Ujazdowa podczas zabaw Wielkanocnych — b. zły występ
krzesło za 45 kop. — lepszy gatunek krzesła
dziki człowiek — Afrykańczyk rasy czarnej
Stanley — typ białego badacza Czarnego Lądu, często używjacego broni palnej

niedziela, 27 listopada 2011

Zaduszki w KPP



Obrazek z listopadowego początku, kiedy groby i tablice krwią uświęcone, rozbłyskają kolorowo.

Wiadomo, iz tu, na Woli, oba wymienione elementy małej architektury egzystują w ilości, o której inne dzielnice mogą tylko pomarzyć.
Hitem tegorocznego świętowania zmarłych była zapalona świeczka, pod najbardziej niewidocznym wolskim pomnikiem — kolejną zminiaturyzowaną kamienicą: Wolska 42.
Zazrzeźbili ją do cna Niemce w '44-ym, ale w roku 1957 odbyło się jej symboliczne wskrzeszenie siłami tubylczej komórki ZMS. Nie bez powodu, albowiem pół wieku wcześniej, w kamienicy nr 42, po raz pierwszy posiedział ich ideowy prekursor, czyli komitet KZMP.

Szczegółowo i mosiężnie informuje o tym tablica:
W tym miejscu stał dom, gdzie odbylo się w dniu 13 marca 1922 roku pierwsze posiedzenie Komitetu Wolskiego Komunistycznego Zwiazku Młodzieży Polskiej.
Tablicę wykonano staraniem Komitetu Dzielnicowego Związku Młodzieży Socjalistycznej
Warszawa Wola 1957

Wolska 42
W epoce, gdy okolica tryskała centralnie zarządzanym optymiz-
mem, pomniczek żył. W epoce burzy, ktoś naparł na niego puszką farby, a z upływem wyścigu
w kapitalizm, marniał, krzywił się
i zgryzotał.

I stąd nasze katolickie zdziwienie,
że ktoś się zdobył i zhańbił, i zapalił światełko pod zachlapaną, skarlalą miniaturką komunizmu.
Oczywiście, redakcja bierze pod uwagę, iż mogło sie zdarzyć tutaj jakieś niedopatrzenie, że znicz poszedł z automatu przy okazji innych tablic, ale wolimy myśleć,
że to celową ręką zostało zapalaone.


Przy okazji, przyponimy inne mosiężne tablice na Woli, które bardzo obecnie passe są:


Wolska 54— na "hrabiaku", czyli Wolskiej 54, tablicę odbycia się KPP, która trwa w zachlapaniu identyczną farbą i bez światełek.



— tablicę ku czci Gwardii Ludowej, która w 1943 roku obrzuciła wiązanką faszystowski tramwaj na rogu Karolkowej
i Grzybowskiej. Tablica nie istnieje, bo nie istnieje już budynek dyrekcji Philipsa, na którym wisiała. Tramwaj również nie istnie-
je, bo w ogóle nie istniał: nie jeździł tamtędy ani za firera, ani za cara lub sekretarza i prezydenta. Dla symetrii, zlikwido-
wano również kapliczkę, znajdującą się kilka kroków dalej. Ale to nie znaczy, że nie można ich powrocić na budynku innego kapitalisty — tego co się teraz pnie tam w górę!

xxx

Lokalne urzędnictwo oblizuje się chłodem, towarzystwo nieprzyjaciół urządza w muzeum wolskie salony i podwieczorki wtorkowe, a tutaj — poza kloszem — dzielnica traci i wymyka ślady własnej tożsamości, jakakolwiek
by ona nie była.

Japońscy turyści lubią przecież dziwactwa.


sobota, 26 listopada 2011

Antyżebractwo


Lublin, miasto znane z olbrzymiej tolerancji i z propagującego ją grona Prapolaków, organizuje towarzystwo, które — jak donosi GW — zajmie się problematyką oczyszczania ulic.

Ponieważ sąd właśnie zalegalizował kilka prapolackich logotypów, wśrod nich np. krzyż celtycki — ulubiony symbol białych zecerów
i drukarskich paserów, będziemy z uwagą śledzić rozwój legalnych inicjatyw, sponsorowanych przez powyższą symbolikę.

piątek, 25 listopada 2011

Tragiczny rąbek Jarząbka

Dzisiejszy pulpet go uchyla.


czwartek, 24 listopada 2011

Potrącenie


Fakt z ostatniej przedchwili. Na przejściu róg Wolska/Płocka
odbył się wypadek!
W tym roku, zmieniono tam organizację ruchu i teraz codziennie są wtargnięcia i piski opon; zawsze ktoś chce zdążyć na tramwaj.
Ogólnie, na wolskich ulicach nastapił znaczący wzrost tragicznych skutków.

środa, 23 listopada 2011

Połów agentów


Niemiecki Dom Rybny poszukuje dostawców pierwszorzędnych ryb ruskich.

wtorek, 22 listopada 2011

Jerzy & Eliasz

Pulpecik na dziś, pochodzi ze stałego cyklu "Bracia" i opowiada o misiu.

— Barbarzyństwo. Na Węgrzech do dnia dzisiejszego jeszcze utrzymują się przedsiębiercy, wędrujący od wioski do wioski z niedźwiedziami, tresowanemi do rozmaitych widowisk. Otoż, w Orowcu pod Sybinem, jak donosi Hlas Naroda, aresztowano niedawno dwóch takich niedźwiadników, braci Eliasza i Jerzego Stofów, okazało się bowiem, iż chwytali oni małe dzieci, zabijali je, ćwiartowali na kawałki i karmili niemi niedźwiedzie. Zbrodniarze stawieni przed sądem, przyznali się do winy i na usprawiedliwienie swoje oświadczyli, że zarobek mieli bardzo mały, że niedźwiedzie są tak żarłoczne, mięso zaś inne jest drogie.
Smacznego!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Zatoczka Wolska

Przez wrzesień, przez październik cały i listopada kawałek trwała modernizacja autobusowej zatoki róg Wolska\Młynarska.

Błyskawicznemu postępowi prac, życzliwie zza płotu przyglądał się Biernacki hrabia, Pedet z naprzeciwka, Piotr Hoser z ogródka oraz siostry bose, pachnące wieczorami karmelem i mirrą.
Nic w tym dziwnego, że zatoczka miała tyle fanów, bo — z jednej strony — była ostatnim reliktem dawnej nawierzchni, legendarnym półbruczkiem
z kieleckiego kwarcytu, zaś — ze strony drugiej — jej remont miał być bramą w innowacyjny futuryzm — technologicznym remedium na szybki remont cudowną mieszanką i nieścieralną nieśmiertelność.

Trzy tygodnie temu, szybki remont się zakończył i zgromadzona publiczność: hrabia, ogrodnik Piotr, służebnice boże, krasnale ciągnące łupy surowcowe do pobliskiego skupu oraz pasażerowie N42, jedynej linii, która się tu zatrzymuje, mogli oklaskać efekt. Włala!


Trochę jeszcze poczekali, czy czasem nikt nie pomaluje zatoczki, jakoś jej estetycznie nie podroowna, ale wobec braku inicjatwy po trzech tygodniach rozeszli się do swoich zajęć. Włala dwa!




Powyżej 2 przykłady półbruczkowej legendy:
większy — zostawiony na pamiątkę na zatoczonym koniuszku, mniejszy, to rejestracja z frezowania Wolskiej w ub. r.