wtorek, 13 grudnia 2011

Od tematyki rocznicowej jednak nie uciekniemy


... jak powiedziało przed chwilą radio ustami baaardzo spokojnego Pr II
(gdzie redakcja szukała schronienia przed zmasowanym atakiem wojny).
Przełączyliśmy się wobec tego na sterowanie ręczne i odzialiśmy się
w paczłorkowe swetry, a za chwilę puścimy sobie Kaczmarskiego z kasety.

Jednak, pomimo, że kulturalny PR II już się zreflektował i zmienił nastrój
— właśnie opowiada o "Śnieżce w Auschwitz" (art. z dzisiejszego GW) — ulegliśmy nastrojom 13-ki i w hołdzie dla jej specyficznych właściwosci dajemy tabliczkę, spostrzeżoną ONEGDAJ w przychodni.

[Kiedyś już wyświetliliśmy ten slajd, ale ze względu na wpisywanie takich pamiątek
do kolorowych albumów i zabytkowych rejestrów, nigdy dość przypomnięć].

__________________
A tak na marginesie i w ogóle — toto co się teraz wyrabia, przechodzi każdą śmiałość! Co chwila jakieś święto! Nie można nic wytransmitować
bez odświętnych laurów i pozamykanych sklepów! (a już za chwilę będą kolejne Narodziny Gwiazdki).

Rozdwojenie


Wertując stany wojenne, natknęliśmy się na niezrealizowany projekt godła Warszawy, najprawdopodobniej powstały w epoce carskiego nacisku i miający podkreślać odwieczny sąsiedzki związek, a także subtelną dwulicowość stolicy Wisłą podzielonej.

Dzikość chwilowo utarta

Kolejne odkrycia Amerki na Mokotowie relacjonowane w GW,

— Wild America. Tym terminem, chwilowo utartym w Warszawie, nazwać musimy widowiska dzikich Indyan, jakie się odbywają na polu Mokotowskiém. Widzimy tam dzikich Indyan, pomalowanych różnokolorowemi jaskrawemi barwami i najdziwaczniéj poubieranych w skóry i pióra, razem z pasterzami amerykańskimi (cow boyami), ubiegają się oni na niepokaźnych, lecz nadzwyczaj rączych i wytrzymałych koniach o lepsze w rozwijaniu różnych epizodów z życia preryj amerykańskich. Jeźdźcy wszyscy wyborni, zaopatrzeni w lasso, chwytają w biegu konie, lub pędząc na nich, podnoszą w pełnym również biegu konia chustkę z ziemi. Inną część przedstawienia stanowią podkradania się dzikich dla schwytania cudzego konia, a takiego złodzieja właśnie przywiązanego na stryczku do konia, pasterze wloką w całym pędzie po ziemi, zupełnie jak to odbywa się na preryach. Bardzo effektownym jest napad Indyan na dylliżans z passażerami, którym nagle po usłyszeniu strzałów, przybywa na odsiecz oddział pasterzy. Za najważniejszą jednak część widowiska uważać musimy strzelanie do wyrzucanych kul szklanych przez dra Carver'a. Istotnie p. Carver w strzelaniu do kul jest niedoścignionym. Kończą widowiska, charakterystyczne tańce indyjskie w połączeniu z oryginalném pomrukiwaniem niby śpiewem, a wreszcie walki Indyan z pasterzami. Osób na to niezwykłe w swoim rodzaju widowisko i wczoraj zebrało się mnóztwo pomimo cen wysokich. Od dziś widowiska zaczynają się o godz. 3-éj.

plus, dwie migawki filmowe,
ładujące się automatycznie.

Okna, drzwi i bramy

Pańska 100/1: jedna z najładniejszych witryn, przeszła właśnie stolarski fejlifting. Zresztą cała kamienica po woli, lecz nieuchronnie, przesuwa się
w kierunku Woli wiecznej.




Kolejny zwiastun zarejestrowano na Żelaznej 43. Ta kamienica jest już nieprzytomna od 20 lat, mniej więcej, ale dopiero w październiku paździerz częściowo ją zaćmił.
Obiekt wielu westchnień — czyli krata w bramie — jest zaspawana i tylko mysz się tamtędy prześlizgnie. Także stolarze musieli wejść na legalu, mieć klucze do któregoś
ze sklepów od ulicy.


Przy okazji stolarskiej przygody, buchnięto niemodne drzwi. 


Pewnie ktoś z lokalnego zarządu obsługi nieruchomości, zamówił je sobie
na działkę lub do samochodu, lub na Allegro.

Sugerujemy, aby przy kolejnej wizycie odkuć się (widocznymi w bramie) kaflami z Marywilu. Wtedy los Żelaznej 43 spotka się z losem nieodległej bramy Żelana róg Krochmalna — popularnego kącika spotkań warszawskich miłośników cera-
miki (w tym przypadku czeskiej — Rako).

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Sex shopka

Cofnijmy się do Lokalnego Obserwanta № 2 (do drugiego — różanego — niusa z Chmielnej). Okazuje się, że minął ledwie rok, a ta schlubna witryna padła aktem! Nie dość, że wandale vlepek regularnie zaburzaja przekaz naklejką, to jeszcze pojawił się tam ordynarnie spaczony kalambur. Vuala!



Dzikie otwarcie

Ze względu na stan, nie mogliśmy uczestniczyć na Mokotowie. Za to możemy już donieść pierwszą relację oczami z GW. Włala!


I jeszcze krótka migawka filmowa (plik załaduje się automatycznie):


Rekonstrukcja stanu

Chłodny reportaż z niedzielnej zabawy w wojnę.


Było ostro! — przed kościołem stała nyska w wyzywającej pozie i patrzyła
w bardzo agresywny sposób. Nie migotała i miała wyłączony hejnał. Niepokój potęgowała kserówka archiwalnego rozporządzenia Rady, po-
wieszona na latarni. Dla nie pamiętających grozy grudnia milusińskich, przewidziano kilka worków z piaskiem w prezencie pod choinkę.
Innych uciech nie stwierdzono,

W Warszawie na Woli się niestety nie zakochano.

niedziela, 11 grudnia 2011

Dziki W. F. i gołębie

Doktor już na polu. Na rozgrzewkę odbyły się rzuty twarzą, szklane kulki, oraz gołębie.


Wcześniejszy o 3 lata nius, relacjonuje poziom złego w "duchu", gdy nie był jeszcze 3dziestopięciolatkiem i popisywał się po miastach dziką rekonstruk-
cją w cyrku Buffallobilla.



. .


Również w niedzielę, odbędzie się konkurencyjna rekonstrukcja: na Chłodnej zostanie przybliżone sprowadzenie wojny w latach '80-ych zeszłego wieku.
Wystąpi milicyjna nyska na sygnale, melodie bardów, pokaz rozrzucania ulotki, zaś zomowcy zademonstrują jak bić ludzi (pod pomnikiem kładki będzie "scieżka zdrowia" dla widzów). Można się także spodziewać dużej ilości Michała Szczerby.
Całość widowiska, pod hasłem "zakochaj się w Warszawie na Woli".

Także, jeśli nie boisz się miłości, oraz bulu, wybierz powyższa imprezę.
13 grudnia wybucha tylko raz na rok, a dr Carver będzie bawił jeszcze przez całe dwa tygodnie.


sobota, 10 grudnia 2011

Bug zecerski przedrocznicowy


Niedorzeczny glitchindematrix, stanowczo z rzeką bez związku.

Onegdaj, w przedszkolnych kuluarach, krążył dowcip z serii "co to jest?". Polegał na dwóch kropkach narysowanych na białej kartce i dowcipnej odpo-
wiedzi: "miś polarny na śniegu". Może, okładka Tygodnika z 13 grudnia 1913 roku prezentuje genezę powyższej syntezy? może jest to dowcipu matryca?

Niestety. To prawdopodobnie tzw. omyłka zecerska. Całość numeru jest wydrukowana normalnie, a wewnątrz są ilustracje p. Weyssenhoffa do "Sobola & Panny" w stylu odbiegającym od jakiejkolwiek syntezy i dowcip-
kowania.
Być może, bug wypłynął jednak z premedytacją? — w hołdzie grudniowego święta numeru 13. Nastapił przecież w jego 98 przedrocznicę.

Niniejszym, do zobaczenia na marszu polsko-polskim! Kipmasziren Folks!