Pchnęło w audycję, ponieważ spojrzeliśmy po raz pierwszy wizerunek
"Ostatniej wieczerzy futurystów 0,10" (Последней футуристической выставке картин "0,10").
Do tej pory nie widzieliśmy tak fajnie roztańczonego zobrazowania ścian - tylu witalnych znaczków i kreseczków, pozornie chaotycznych, lecz zbiegających z żelazną konsekwencją do narożnego punktu zbiórki pod kwadratowym monitorem.
To chyba również jedna z najbardziej niesamowitych stopklatek, które patrzyliśmy. Druga to ta z dachująca
dziewczynką, co ją wciąż chcą sprowadzić na ziemię.
Klatka została zdjęta w
19 grudnia 1915 r. w Piotrogrodzie przy Marsowym Polu 7,
w tzw. Domu Adaminiego
(*, w galerii/ "Biurze artystycznym Nadieżdy Dobyczynej"
(Художественном бюро Н. Е. Добычиной), drugie piętro, dzwonić 3 razy.
Jednym z wystawianych wtedy artystów był nasz Polak Malewicz Kazimierz (Поляк Kasimir Malevitch). Właśnie wtedy po raz pierwszy uchylił światłu rąbka
kwadratowej czerni. I niczym inny rosyjski artysta totalny - Mikołaj Kopernik - zmienił nasz świat bezpowrotnie... - Wstrzymał ruch pędzla i skierował ruch gałek na inną orbitę. Zawdzięczamy mu nie tylko monitoring, modernizm i minimalizm. Bez trójcy czarnego kwadratu, czarnego koła i krzyża nie powstałaby identyfikacja Luftwaffe, swastyka - czyli nadgryziony kwadrat, flaga Szwajcarii oraz gra w krzyż i koło.
Bez "architektonów" nie byłoby urody wielkomiejskich blokowisk. Stworzony przez Malewicza suprematyzm zainspirował najtwardsze umysły; z jego syntezy czerpały "The Black Arts Movement", "Czarne Pantery" czy - po namalowaniu białego kwadratu - ruch "White supremacy". Oprócz tego powstała szansa dla leniwych lub mniej zdolnych artystów: już nie trzeba było się wdawać w czasochłonne detale i wylewać hektolitry farby. Oszczędzony czas i pieniądz można było poświęcić rodzinie, rautom lub wywoływaniu hitlerowskich wojen.
Tak, to prawda. Nasz Malewicz odmalował caaały XX wiek.
______________
* Domeniko Adamini (Доменико Адамини), szwajcarski architekt tworzący w Petersburgu (przełom XVIII/XIX w.) Jednym z jego projektów był budynek przy Marsowym Polu. Bratankiem Dominika był Antonio Adamini (Антонио Адамини), stwórca serii monumentów stawianych przez Mikołaja I po polach bitew 1812 roku. Jeden z nich nadprogramowo trafił do Warszawy i jako pomnik zdobycia Warszawy 1831 (памятник взятия Варшавы 1831 ew. вольский памятник) stanął na Czystem, na Woli (lub na Ochocie, jak kto woli).
Oprócz tego, że malarz Malewicz był Polakiem, niewiele osób wie, iż przez kilka dni był warszawiakiem. W marcu 1927 zatrzymał się w stolicy
i uczestniczył w otwarciu własnej wystawy w hotelu "Polonia". A ponieważ nie każdy warszawiak ma na koncie wystawę, więc dawało to artyście niezaprzeczalny status nadwarszawiaka.
Gdy z kolei podążył torem kolei wiedeńskiej w dalszą podróż do Berlina, z pewnością był też obecny na Woli. Nawet jeśli jechał przez Kalisz, również musiałby (no, musiałby!) zahaczyć o Wolę…
— … i tutaj przenosimy się w tok narracji inspirowany książką p. Artura Nadolskiego pt. "Ordona żywot tragiczny"... —
<narr>
..... zaś z okien pociągu Malewicz obserwował samotny, carski obelisk na Czystem… Co sądził wtedy pod tym spojrzeniem? Czy traktował to jako przewrotną ironię o losach Polaków tułaczących pod betonem Moskala?
Czy raczej obracał kwadratowy los własny, przełamany wystawą w domu Adamina na Marsowym Polu nr 7?… Czy ostry gwizd rozpędzonej lokomotywy przeczuwał mu, iż bez faktu jego śmierci nie zaistniałaby rozpacz Władysława Strzemińskiego, zaś inny artysta z przyszłości - Modzelewski - nie odmalowałby tego w reportażu pt.
"Strzemiński opłakujący śmierć Malewicza"?…
Niestety, brak jest źródeł o myśleniu malarza w pociągu..
Lecz być może myślał tak na pewno.
Również nie wiadomo, czy w 1927 roku artysta patrzył na pomnik, czy już tylko na brak pomnika? Bowiem nie ma wiedzy, kiedy dokładnie go rozebrano z ulicy Pomnikowej. Wiadomo za to bezsprzecznie, że obecnie zarówno carskiego obelisku, cara, jak i samej ulicy, od dawna już nie ma.
</narr>
Kazimierz Malewicz, zwany przez rodziców Kaziem, żył trudno i strasznie (1879-1935). Urodził się w Kijowie, tworzył w Petersburgu, kwadrat okazał w Piotrogrodzie. Jedynymi zagranicznymi podróżami, które odbył, to te do Berlina i Warszawy. Jego sztuka była uznana za entartete w ZSRR do lat siedemdziesiątych. Chorował
i głodował. Prześladowany i torturowany przez NKWD. Kiedy wykryto
u niego raka i jedyną szansą był, zorganizowany przez przyjaciół artysty, wyjazd na leczenie na zachód, władze odmówiły mu paszportu. Zmarł niedługo potem w Leningradzie. Pogrzeb odbył się w Moskwie.
Zgodnie z wolą pasażera, jego ciało złożono w sarkofagu - architektonie, ozdobionym symbolami supremacji kwadratu & koła (znak krzyża wyleciał, bo mógł powodować religijne odniesienia). W kondukcie do krematorium wiedziono ciało ciężarówką marki ZiS, z przytwierdzonym na chłodnicy znakiem czarnego kwadratu. Transportacja proszku do miejsca pochówku
(w podmoskiewskiej Niemczynowce) odbyła się wagonem oznakowanym czarnym kwadratem. Na mogile w formie sześcianu widniał był czarny kwadrat. I te de, itd i tak dalej..
Na zdjęcie z "Ostatniej wystawy futurystów" trafiliśmy
19 grudnia, szukając coś w sieci o Dominiku Adaminie
(bo od wieków zamiarujemy wygłosić się w temacie pomnika "wzięcia Woli"), czyli równo 100 lat od premiery czarnego kwadratu.
Tak że metafizyka wchodzi w grę. Sensacyjne echa, powidoki & inkarnacje ciał astralnych.
Przerywamy, bo zrobiło się za dużo literek. Zgodnie z protestami słuchaczy, iż do liternictwa służy literatura, a blogi są od "szybko/krótko + ze dwa zdjęcia".
_____________________
W następnym kwadracie opowiemy o pośmiertnych perypetiach Malewicza - o jego trzech symbolicznych grobach w Rosji i zgłosimy inicjatywę budowy symbolicznej mogiły również w Warszawie.
Bo czemu nie?