W 1920 roku inż. Stanisław Kubiak produkuje łańcuchy na Elektoralnej 30. Trzy lata później przenosi się do świeżych budynków na Hrubieszowską 9. Oficjalny start Pierwszej Polskiej Wytwórni Łańcuchów Rolkowych odbywa się 25 maja 1923.
Oprócz pierwszego w kraju łańcucha, łańcucha do elewatorów i do czysz-
czenia rur płomiennych firma wytwarza także zębate koła.
Koła łańcuchowe, oczywiście.
Przedwojenną historię przeskoczymy paroma susami, ponieważ teraz jest już dostępna w niemal każdej czytance o łańcuchach w systemie Gall'a
i Fleyer'a. Przepisał ją również vice konserwator w pe-de-efie oraz
w Dziedzictwie. (*
Zatrzymamy się tylko na chwilę w listopadzie 1937, gdy u Kubiaka kipiała wazelina >
Podczas okupacji łańcuchy pracowały pod budżetem hitlerowców.
Powstanie. Pomimo, iż w pobliżu - na rogu Dworskiej i Karolkowej - była powstańcza barykada, to nie toczyły się o nią większe walki. Jedynie 1 sierpnia powstańcy podjęli próbę zdobycia ufortyfikowanej szkoły na Karolkowej. Rzucili kilka granatów i butelek z benzyną, Niemcy ostrzelali ich z karabinu maszynowego, powstańcy wycofali się w inny rejon Woli.
Bang! Bang! I jesteśmy już po wojnie.
Budynki wytwórni przetrwały ją
w całkiem dobrym stanie. Hrubieszowska 9 była "dwójką"
w klasyfikacji BOS. Z całego zestawu budynków spalone było tylko jedno dwuizbowe pomieszczenie z kiblem. Pierwszym najemcą upaństwowionego, spółpodzielonego Kubiaka były Zakłady Metalowe "Rolmet". Profil pozostał niezmiennie w łańcuchach, a w zakładzie pracowali metalowcy z przedwojennej fabryki.
W 1951 r. "Rolmet" zrobił na Hrubieszowskiej remont. Naprawił rynny, dach, gzymsy, kominy i pomieszczenie z kiblem. W 1970 r. zakład musiał się pożegnać z kilkoma budynkami, ponieważ poszerzano ul. Kasprzaka.
Za chwilę musiał się pożegnać sam ze sobą, ponieważ został zastąpiony inną spółdzielnią - przybyłymi z Elbląskiej 67 - Zakładami Metalowymi
"Ko-met".
Nie wiemy, czy Rolmet prześlizgnął się w nazwę Ko-meta, czy po prostu czymś podpadł, w każdym razie więcej już się nie pojawi na kartach historii łańcucha. Ko-met zaś pozostaje godnym kontynuatorem tradycji - wytwarza Fleyera, walcuje taśmy, płytkuje łańcuchy, przeciąga rury i pręty. Poszerza się także w klucze nasadowe, wkrętaki i odkuwki.
W 1975 r. w związku z VII zjazdem partii, nowy gospodarz dostaje polecenie otynkowania elewacji Hrubieszowskiej 9. Raczej nie wywiązuje się z tego zadania zbyt sumiennie, bo już w 1981 roku wysyła błagalne podania do wolskiej Rady Narodowej, aby ich nie wyrzucano z zajmowanej posesji.
Zdesperowany Ko-met pisze:
"Nasz udział w produkcji krajowej łańcuchów wynosi zaledwie 5%, ale jesteśmy jedynymi dostawcami niektórych ich typów. Jesteśmy jedynym producentem łańcuchów
do wózków widłowych"…
Niestety. Narodowa Rada pozostaje nieubłagana. Kometa odlatuje
w listopadzie 1983.
Łańcuch metalowych zdarzeń zostaje przerwany.
Następuje nerwowa przepychanka między kolejnymi kandydatami na Hrubieszowską 9. Teren może paść łupem Róży Luksemburg. Starają się o niego również: spółdzielnia "Polifoto" oraz firma pt. "RIDAN".
Znane i lubiane Polifoto specjalizuje się w obróbce materiałów fotograficznych (każdy, kto kiedyś oddawał klisze do wywołania zna ten znak). Obiecuje gruntowny remont i nadbudowę budynku o 2 piętra (!).
Z kolei Zakłady Elektromechaniczne "RIDAN" to inicjatywa prywatna, zgodnie z opisem urzędników życzliwych firmie:
"Firma zajmująca się produkcją elektronową, wytwarzająca aparaturę elektromedyczną i aparaty do rehabilitacji słuchu
i nauki mowy dla małych dzieci na eksport i krajowej służby zdrowia, jako antyimport z krajów kapitalistycznych".
Zwycięża antyimport. Wprowadza się w marcu 1984.
W drugiej dekadzie XXI wieku na Hrubieszowskiej, jak zwykła mawiać nasza redakcyjna Paulina, "jest, jak jest".
Kochajmy łańcucha!
Nie niszczmy jamniczka!
________________
(* w niniejszej notce prostujemy kilka chochlików w faktach, datach i nazwach pojawionych w postdziedzictwie, a rozpylonych siłą rozpędu sieci.