niedziela, 21 lutego 2016

WOL20810 & WOL20790 > przypiski

Jesteśmy świeżo rajdowo po mapie zabytków na sajcie UM.
Wnioski straszne. Na Woli nie ma prawie nic. Tzn. jest kilka oczywistych miejsc świecących czerwienią i wpisanych do rejestru oraz dużo fioletowej masy wpisów do ewidencji.

Co oznacza wpis do ewidencji, jaką to daje ochronę i jakie niesie ze sobą konsekwencje, wyjaśniamy na przykładzie dwóch eksbudynków, którym poświęcaliśmy się niedawno.

Społem na Prymasa Tysiąclecia 83 >

Foton/Franaszek na Skierniewickiej/Wolskiej > 

*

W ten sposób Urząd d/s Czasu Przeszłego świętuje wolskie stulecie niebycia wsią. Mieszkańcom ronsonowego Citylinka, życzymy dobrej chemii. Magistratowi dziękujemy za piękną, kolorową mapkę, ech..

wtorek, 26 stycznia 2016

Bisocjal


Przyczynek do dziejów tęczy.
Działaczek kół socjalistycznych na Woli: Mieczyslaw Brzezinski i Ludwik Dziankowski ["Dzieje Woli"; PWN 1974; str. 178]


niedziela, 24 stycznia 2016

Księżyc wilkiem


Wczorajszy patrol ubywania Fotonu w pełni. Okazało się, że wisiał tzw. wilczy księżyc, według dość mętnego tłumaczenia TVN, jedyna pełnia,
gdy wilki są głodne i się wyją.
Wola stonęła w żółci. Ludzi zmroziło.
Wilków nie stwierdzono. Wilki rosną wyłącznie w Poznaniu.

wtorek, 19 stycznia 2016

Wizualiza


Tak. Jest to problem. Wizualizacje sprawiają olbrzymią nieprawdę.

Na przykład deweloper pt. "Ronson", budowniczy osiedla na zgliszczach Fotonu na Skierniewicka/Wolska, w reklamowej wizji oklejającej budowę, zignorował obecność wielkiego biurowca po Fotonie (Wolska 43).
Zamienił go w półprzeźroczystą, lewitującą fantazję - w "Malewicza na Wolskiej tle". Właściciele apartamentów z widokiem na północną stronę mogą się poczuć zaskoczeni.

Biurowiec to obecnie szkoła wyższa o nazwie AlmaMer Szkoła Wyższa. Podwyższa m. in. w ekonomii, podróżach i kosmetologii. A ponieważ szklanka jest zawsze do połowy jakaś, to może bezpośredni kontakt ze ścianą uczelni podniesie lokatorom północy poziom edukacji w w/w dziedzinach? Może to jest gratis od dewelopera?

Złodziejstwo prawdy jest złe. Jakby tego nie patrzeć i wizualizować.

środa, 13 stycznia 2016

Łańcuchy w dziejach ludzi pracy


W 1920 roku inż. Stanisław Kubiak produkuje łańcuchy na Elektoralnej 30. Trzy lata później przenosi się do świeżych budynków na Hrubieszowską 9. Oficjalny start Pierwszej Polskiej Wytwórni Łańcuchów Rolkowych odbywa się 25 maja 1923.

Oprócz pierwszego w kraju łańcucha, łańcucha do elewatorów i do czysz-
czenia rur płomiennych firma wytwarza także zębate koła.
Koła łańcuchowe, oczywiście.


Przedwojenną historię przeskoczymy paroma susami, ponieważ teraz jest już dostępna w niemal każdej czytance o łańcuchach w systemie Gall'a
i Fleyer'a. Przepisał ją również vice konserwator w pe-de-efie oraz
w Dziedzictwie. (*

Zatrzymamy się tylko na chwilę w listopadzie 1937, gdy u Kubiaka kipiała wazelina >

Podczas okupacji łańcuchy pracowały pod budżetem hitlerowców.
Powstanie. Pomimo, iż w pobliżu - na rogu Dworskiej i Karolkowej - była powstańcza barykada, to nie toczyły się o nią większe walki. Jedynie 1 sierpnia powstańcy podjęli próbę zdobycia ufortyfikowanej szkoły na Karolkowej. Rzucili kilka granatów i butelek z benzyną, Niemcy ostrzelali ich z karabinu maszynowego, powstańcy wycofali się w inny rejon Woli.


Bang! Bang! I jesteśmy już po wojnie.
Budynki wytwórni przetrwały ją
w całkiem dobrym stanie. Hrubieszowska 9 była "dwójką"
w klasyfikacji BOS. Z całego zestawu budynków spalone było tylko jedno dwuizbowe pomieszczenie z kiblem. Pierwszym najemcą upaństwowionego, spółpodzielonego Kubiaka były Zakłady Metalowe "Rolmet". Profil pozostał niezmiennie w łańcuchach, a w zakładzie pracowali metalowcy z przedwojennej fabryki.
W 1951 r. "Rolmet" zrobił na Hrubieszowskiej remont. Naprawił rynny, dach, gzymsy, kominy i pomieszczenie z kiblem. W 1970 r. zakład musiał się pożegnać z kilkoma budynkami, ponieważ poszerzano ul. Kasprzaka.
Za chwilę musiał się pożegnać sam ze sobą, ponieważ został zastąpiony inną spółdzielnią - przybyłymi z Elbląskiej 67 - Zakładami Metalowymi
"Ko-met".

Nie wiemy, czy Rolmet prześlizgnął się w nazwę Ko-meta, czy po prostu czymś podpadł, w każdym razie więcej już się nie pojawi na kartach historii łańcucha. Ko-met zaś pozostaje godnym kontynuatorem tradycji - wytwarza Fleyera, walcuje taśmy, płytkuje łańcuchy, przeciąga rury i pręty. Poszerza się także w klucze nasadowe, wkrętaki i odkuwki.
W 1975 r. w związku z VII zjazdem partii, nowy gospodarz dostaje polecenie otynkowania elewacji Hrubieszowskiej 9.  Raczej nie wywiązuje się z tego zadania zbyt sumiennie, bo już w 1981 roku wysyła błagalne podania do wolskiej Rady Narodowej, aby ich nie wyrzucano z zajmowanej posesji.
Zdesperowany Ko-met pisze:

"Nasz udział w produkcji krajowej łańcuchów wynosi zaledwie 5%, ale jesteśmy jedynymi dostawcami niektórych ich typów. Jesteśmy jedynym producentem łańcuchów
do wózków widłowych"…

Niestety. Narodowa Rada pozostaje nieubłagana. Kometa odlatuje
w listopadzie 1983.
Łańcuch metalowych zdarzeń zostaje przerwany.

Gdyby ktoś z zamiejscowych lub odwiedzających nie orientował się, gdzie rozgrywa się cała sytuacja,
to tutaj jest plan.

Następuje nerwowa przepychanka między kolejnymi kandydatami na Hrubieszowską 9. Teren może paść łupem Róży Luksemburg. Starają się o niego również: spółdzielnia "Polifoto" oraz firma pt. "RIDAN".

Znane i lubiane Polifoto specjalizuje się w obróbce materiałów fotograficznych (każdy, kto kiedyś oddawał klisze do wywołania zna ten znak). Obiecuje gruntowny remont i nadbudowę budynku o 2 piętra (!).

Z kolei Zakłady Elektromechaniczne "RIDAN" to inicjatywa prywatna, zgodnie z opisem urzędników życzliwych firmie:

"Firma zajmująca się produkcją elektronową, wytwarzająca aparaturę elektromedyczną i aparaty do rehabilitacji słuchu
i nauki mowy dla małych dzieci na eksport i krajowej służby zdrowia, jako antyimport z krajów kapitalistycznych".

Zwycięża antyimport. Wprowadza się w marcu 1984.

W drugiej dekadzie XXI wieku na Hrubieszowskiej, jak zwykła mawiać nasza redakcyjna Paulina, "jest, jak jest".

Kochajmy łańcucha!
Nie niszczmy jamniczka!

________________
(* w niniejszej notce prostujemy kilka chochlików w faktach, datach i nazwach pojawionych w postdziedzictwie, a rozpylonych siłą rozpędu sieci.

wtorek, 12 stycznia 2016

Ostatnia ściana




Wracamy na Bliską Wolę, czyli dalekie Odolany. W aleję Prymasa.
Patrzymy w ścianę sali konferencyjnej FWP im. Świerczewskiego Karola i jej precyzyjne sgraffito. To jedyny przykład sztuki tynkarskiej legendarnego mistrza Dziędziory Jana.
Kompozycja przedstawia chłopców wypuszczających gołębie. Powstawała
aż 2 lata: 1974-76. W jej tworzeniu uczestniczyli również inni słynni artyści epoki: Zeydler-Zborowski Krzysztof oraz Olędzki Antoni.

Efekt jest szokująco piękny i pobudza myśli.
Bardzo nam się podoba, bo jest super.

Należy podkreślić fakt, iż Wola jest jedyną dzielnicą na świecie, w której przetrwali chłopcy puszczający gołębie.




Obecnie sgraffito okropnieje i poddawane jest procesowi zacierania pamięci. W 2009 roku chuligan z farbą otagował tam 947 mikrometry swojego członka. Potem doszły reklamy, plus więcej reklam, aż do wielkiego finału
w zeszłym roku, gdy JW. deweloper całkowicie zasłonił chłopców.
Wieża ciśnień po PFK też jest pozaklejana "Blisko Wolo", więc można spokojnie zacząć demontować Karola.


Jeżeli dzieło tak wybitnie rozchwytywanych na zachodnim rynku artystów jak Dziędziora, Zeydler i Olędzki zostanie zniszczone, skandal będzie porównywalny do tego z ob. Sawicką i zamalowaniem rysunku Picassa
na Kole. Do kryminału poszło wtedy kilkaset osób.

***

JEDNAK! 31 stycznia ktoś organizuje iwent w obronie ściany!
Nic o tym więcej nie rozumiemy, ale pozostajemy w ciepłej życzliwości.

***

  CZYWIESZŻE... 
...że Jan Dziędziora (1926 Kraków-1987 Warszawa) był jednym z najbardziej bezkompromisowych artystów? Że był emigrantem do wewnątrz? Że jego obrazy były wystawione na słynnym "Arsenale" i były chwalone przez Siqueirosa? Że studiował na ASP
w pracowni prof. Rafałowskiego, wraz z Bohdanem Czeszko i Markiem Oberländerem? Stworzył mozaikę w domu pogrzebowym na Wólce oraz projekty kolorystyczne do hali turbozespołów i kotłowni w EC Żerań i fabryki maszyn w Kluczborku? Malował kamieniołomy, pejzaże i martwe natury
z chlebem i nożem? Że rysował asfalciarzy i czaszki? Że na ASP prowadził własną pracownię? Że walczył w AK i dostał Krzyż Walecznych, a zdrowie go nie oszczędzało?
Który z dzisiejszych tzw. artystów może to o sobie powiedzieć? No, który?!
Czy któryś z was zostanie pochwalony przez Siqueirosa, niedoszłego zabójcę Lwa Trockiego?


...że Krzysztof Zeydler-Zborowski (1921-1991) był kolorystą, szefem warszawskiego okręgu ZPAP i miał brata kryminalistę Zygmunta, autora bestsellerów milicyjnych?

… i że Antoni Olędzki (1932-) to autor wielu barwnych kompozycji malarskich?
 
Fot. Dziędziora, katalog Zachęta '94 (dzieła: "Brzeg rzeki I", "Czaszka", "Autoportret");
Projekt nr 6/1974.

niedziela, 10 stycznia 2016

Ostatni Kubiak




Redakcja spostrzegła wiosną roku przeszłego. Być może wydarzyło się chwilę wcześniej. Od tej pory zapewne już wszyscy przywykli się do twarzy
S. Kubiaka z żałośnie wyłupionymi oknami.




Żeliwne okna były kwintesencją, wisienką na torcie urody tego miejsca. Miały w sobie full industrialnego dziedzictwa oraz iluzję mlecznej szklarki: niezależnie od pory wydawało się, że w budynku pali się światło, że Stanisław Kubiak rolkuje łańcucha. A to tylko styropian czuwał, przyklejony do szybek w celu termalnym.


Terminalna przygoda Wytwórni Łańcuchów Rolkowych zaczęła się wraz ze zmianą nastawienia planu zagospodarowania i pójściem w kulturę. Konkurs na nowego gospodarza ogłoszony w 2011 r. przez ZGN skończył się źle.
Momentalnie pustkę wykorzystali e-zdomni, logerzy, burexy, pasjonaci łuszczącej się farby, ataniści, aziści i inne tego typu wyrzutki. (*


Teraz jest typowym terazem. Nie ma okien. Budynek się wietrzy. Zwały śniegu na dachu izolują go od wilgoci. Już nie złapie takiego cugu jak wiosną, gdy coś mu pootwierało wszystkie okna na parterze od Hrubieszowskiej, albowiem niedawno u północnej strony pojawił się szklarz ostatniej posługi:




Od czerwca redakcja próbuje zainteresować fabryczną sytuacją urzędnika
od zabytków — młodego i medialnego, kultowego pdfa o dziedzictwie postindustrialnym autora — Krasuckiego M. (vice konserwatora).
Nasze mejle zostają nie odpowiedziane.
Skontaktowaliśmy się również z Markiewiczem T., przewodniczącym Opiekunów Dziedzictwa (ZOK), ale odesłał nas do vice K.

Obecnie ćwiczymy muskuły przed wysłaniem prawdziwego, papierowego listu do konserwatora, bo być może taka forma korespondencji jest lepiej przyswajalna przez urzędników i doczekamy się odpowiedzi w ustawowym terminie.


(* Szczegółowa inspekcja Penetratorów w 2013 r.


I tutaj leci prośba do milionów polskich słuchaczy!!!
<prosimy>
Jeśli zależy Wam na zachowaniu Hrubieszowskiej 9 - ostatniego światełka w mroku Woli - zasyłajcie mejlami konserwatora
(tu są adresy). Może kogoś usłyszy?
Jeśli jesteście biegli w Fejsbukach, Twiterach itp. to tam ponieście ideę łańcucha, tak bestialsko rolowanego!
</dziękujemy>

________________

czwartek, 7 stycznia 2016

Ostatni Foton






Błony krajowe odchodzą w niebyt. Trwa rozbiórka wieży obserwacyjnej - ostatniej pamiątki po fabrycznej warowni Fotonu.
Czynnik odpowiedzialny: Potop. Szwedzi. Volvo.

środa, 6 stycznia 2016

Szafa z demonami

W międzykwadracie puszczamy slajdy z szafy, ilustrujące zagadnienie drewna, a zawdzięczone duszom Er w Lipnicy M.

Mebel jest epoki artu i deka, bo pochodzi z lat '30. Fornir oskórowany z brzozowej czeczoty. Szafa jest naszego cichego kumpla z Ochoty, ponieważ ją kupił.

Gdy przyszliśmy w Sękocińską i szafa zaczęła się nam przyglądać, uciekliśmy wniebogłosy.



Wrzeszcząc się już na ulicy, potknęliśmy o rękopis pisany starym, zielonym, roztrzęsionym noktowizorem.
Była w nim rejestracja innej szafy, która przytrafiła się niejakiemu panu Er kilka ulic dalej
/Oczekujemy na łącznie noktowizyjne…